dycje Wisznu i Śiwy. Niezliczone bóstwa żeńskie w tradycjach lokalnych są zazwyczaj uznawane przez Hindusów za personifikacje czy aspekty jedynej Wielkiej Bogini, której kult sięga najprawdopodobniej czasów prehistorycz-nych. W hinduizmie wszystkie boginie są tylko jakimś aspektem jednej Bogi-
ŁASKI BOŻEJ według KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył KS. JACEK TYLKA –––––––– KSIĘGA PIERWSZA O istocie łaski ~~~~~~~ ROZDZIAŁ DWUNASTY Łaska a Wcielenie Syna Bożego 1. Uwielbienia łaski, nad jakimi zastanawialiśmy się dotąd, są tak wielkie, wspaniałe i Boskie, iż może się wydawać, że oprócz Boga i po Bogu nie ma nad łaskę nic wspanialszego w niebie i na ziemi. I zaprawdę, skoro one są pod pewnym względem nieskończone, to nie możemy sobie pomyśleć czegoś większego nad nie, pomimo, iż posiadamy światło rozumu, a nawet światło wiary. Atoli objawił nam Bóg rzeczywiście dużo tajemnic, które są bez wątpienia większe i wspanialsze, aniżeli tajemnica łaski, a mianowicie: tajemnica Wcielenia Syna Bożego i tajemnica Macierzyństwa Boskiego Maryi. Lecz im więcej rozważamy te tajemnice niewysłowione w całej głębokości ich znaczenia, tym bardziej przekonujemy się, iż łaska, chociaż nie jest większą od nich, ani im równą, to właśnie przez nie występuje w całej swej okazałości, przez nie otrzymuje ostateczną, należną sobie wspaniałość i szczytność. Przez Wcielenie zjednoczyła się natura ludzka Chrystusa z Boskim Słowem w jednej osobie i Bóg stał się człowiekiem prawdziwym, a człowiek prawdziwym Bogiem. Natura ludzka nie przemienia się w Boską, lecz nie posiada tylko osobowości odrębnej a właściwej naturze ludzkiej, a istniejąc w osobie Boskiej Słowa, jako natura do Niego należąca, jednoczy się przez to z naturą Boską w tak cudowny sposób, iż otrzymuje prawdziwie Boską godność osoby Słowa. Przez łaskę zaś nie stajemy się prawdziwym Bogiem, ponieważ zatrzymujemy nie tylko naturę, ale i osobę ludzką, boskimi zaś stajemy się w ten sposób, iż jesteśmy upodobnionymi naturze Bożej, wskutek przymiotu Boskiego, jaki posiadamy. Owo zatem wyniesienie natury ludzkiej do nieskończonej godności Boga prawdziwego w osobie Chrystusa Jezusa jest bezsprzecznie nierównie szczytniejsze, aniżeli połączenie nasze z Bogiem za pomocą łaski. Jeżeli jednak bliżej się przypatrzymy tej tajemnicy, to spostrzeżemy, że owo wyniesienie natury ludzkiej w osobie Chrystusa, nie jest zaszczytem, jaki by mógł być wyświadczony stworzonej osobie, ponieważ takiej Chrystus nie posiada. Jest ono raczej nieskończonym zniżeniem się Boga, zstępującego z wysokości niepojętej i łączącego się ze stworzoną naturą w sposób przedziwny. Dlatego to nie mówimy, że człowiek stał się Bogiem, ale, że Bóg stał się człowiekiem. Przez łaskę zaś stworzona osoba, tj. człowiek, nie będąc sam Bogiem, staje się uczestnikiem natury Bożej, a to właśnie zmusza nas do podziwiania łaski więcej, aniżeli tajemnicy Wcielenia. "Cóż może być dziwniejszego, powiada św. Piotr Chryzolog (1), czy to, że Bóg oddał się ziemi, czy też, że wam niebo daje; czy to, że sam jednoczy się z naszym ciałem, czy też, że was prowadzi do obcowania z Bóstwem; czy to, że urodził się w postaci niewolnika, czy też, że was rodzi dziećmi wolności Bożej; czy to, że przyjmuje na się wasze ubóstwo, czy też, że was czyni dziedzicami i współdziedzicami Swego Jednorodzonego? Zaiste dziwne to jest, iż ziemia do nieba się przenosi, że człowieka w Bóstwo przemienia, a stan niewoli otrzymuje prawa panowania". A na innym miejscu powiada tenże święty: "Tak wielkim jest zniżenie się do nas Bóstwa, że stworzenie nie wie, co ma więcej podziwiać, czy to, że On zstąpił do naszej niewoli, czy też, że nas wyniósł mocą wielką do godności uczestnictwa w Bóstwie" (2). 2. Wyniesienie człowieka przez łaskę jest pod pewnym względem równoważne zniżeniu się Boga we Wcieleniu; tamto bowiem człowieka wynosi do najwyższych szczytów, tutaj zaś Bóg poniża się do ostatecznej głębi. Między nami a Bogiem ma tu miejsce przecudna wymiana wtenczas, gdy On naturę naszą ludzką przyjmuje, a w zamian za to podnosi nas do uczestnictwa w swej Boskiej naturze. Dlatego to Kościół podczas ofiarowania we Mszy św. nakazuje modlić się tymi słowy: "O Boże daj nam stać się uczestnikami Bóstwa Tego, który naszego człowieczeństwa raczył być uczestnikiem". A ta wymiana, ta równowaga między uniżaniem się Boga i wywyższeniem człowieka za pomocą łaski, tak głęboko jest ugruntowaną, że Ojcowie święci nauczają, iż właśnie dla łaski, dla wyniesienia naszego przez nią stał się Syn Boży człowiekiem. I tak św. Augustyn mówi: "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stawał się Bogiem" (3); a św. Atanazy pisze: "Syn Boży stał się synem człowieka, aby synowie człowieka stawali się synami Boga" (4). Za Atanazym św. wielu Ojców śś. to samo nauczają i powtarzają za Apostołem te wzniosłe słowa: "Zesłał Bóg Syna swego uczynionego z niewiasty,... żebyśmy przysposobienia synowskiego dostali" (5). Fulgencjusz św. bardzo pięknie tłumaczy to miejsce: "Bóg z człowieka narodził się, aby ludzie z Boga się rodzili. Pierwsze porodzenie Chrystusa, Syna Bożego, jest tedy z Boga, drugie z człowieka; pierwsze nasze jest z człowieka, nasze drugie z Boga. A ponieważ Chrystus rodząc się z ciała Matki, prawdziwe ciało przyjął, dlatego darował nam przy odrodzeniu na chrzcie ducha synostwa. Duch ów jest tym przez drugie porodzenie za pomocą łaski, czym nie był ze swej natury przy pierwszym porodzeniu, abyśmy się wszyscy stali przez łaskę odrodzenia tym, czym nie byliśmy z natury przez porodzenie pierwsze. Lecz Bóg, kiedy narodził się z człowieka, przyniósł nam łaskę, my przeciwnie: otrzymujemy łaskę za darmo, abyśmy byli uczestnikami natury Boskiej przez podarowanie się nam Boga z ciała narodzonego" (6). Jak tedy prawdziwie narodził się Bóg z człowieka, przyjmując naturę naszą, tak my prawdziwie uczestniczymy w Boskiej naturze przez łaskę, i ta tylko zachodzi tutaj różnica, że Syn Boży przyjął nie tylko przymioty, lecz także i istotę ludzkiej natury, podczas kiedy my przeciwnie uczestniczymy w Boskiej naturze jedynie za pomocą przymiotu do niej podobnego. Jeżeli zaś to uniżenie się i wyniszczenie Boga przy Wcieleniu jest tak wielkie, jak wielki jest przedział między stworzeniem a Bogiem: czyż nie będzie się wydawać również tak nieskończonym i niepojęcie wielkim owo wyniesienie człowieka do Boga, które z owym wyniszczeniem się jest na równym stopniu i dla którego to wyniesienia Bóg tamto przyjął? 3. Atoli człowieczeństwo Chrystusowe możemy uważać nie tylko w osobistym zjednoczeniu ze Synem Bożym, lecz także w wyposażeniu i w przymiotach, jakimi ozdobione było z powodu swej Boskiej godności; a i tutaj ukaże się nam widocznie wielkość niepojęta łaski. Bóg przy całej mądrości i wszechmocy swojej mógł nie dać innego wyposażenia i ozdoby duszy ludzkiej Syna swego, oprócz tej, jaką dusza nasza przez łaskę otrzymuje, a pomimo tego byłaby ona godną Jego. Ozdoba ta jest bowiem w ogóle najszczytniejszą, jaka w stworzeniu może się znaleźć; ona bowiem ubóstwia stworzenie i czyni je uczestnikiem natury Bożej w sposób najwyższy. Różnica jednak między duszą Chrystusową a naszą zachodzi taka, że nasamprzód dusza Syna Bożego zasługuje na łaskę w najwłaściwszym rozumieniu i w całej pełni, a otrzymuje ją nie jako dowolny tylko podarunek; po wtóre dusza Chrystusowa otrzymuje łaskę jakby z pierwszej ręki i dlatego w bardzo wielkiej obfitości, z której wszystkie inne stworzenia czerpać mogą, – w końcu dusza Chrystusowa łaski uzyskanej w żaden sposób utracić nie może: tymczasem dusza nasza, otrzymuje łaskę jako datek dowolny, jedynie wskutek zasług Jezusa Chrystusa i w ograniczonej mierze, a nadto łaskę tę przez grzech bardzo łatwo utracić może. Nie można tedy zaprzeczyć, jakoby Wcielenie ze wszystkimi towarzyszącymi mu okolicznościami nie było największą i najszczytniejszą tajemnicą, przewyższającą tajemnicę łaski; ponieważ jednakże pomiędzy Wcieleniem a łaską zachodzi tak wielkie podobieństwo i pokrewieństwo, to pomimo tej szczytności Wcielenia nie wynika stąd, jakoby łaska miała być przez nie zaćmioną; owszem, występuje ona porównana z Wcieleniem w całej pełni swojego blasku. 4. Dodajemy i to, że łaska wskutek zasług Chrystusa uzyskana właśnie przez tajemnicę Wcielenia otrzymuje godność i blask nowy, niepojęty i nigdy niewysłowiony. Boska godność, jaką człowieczeństwo Chrystusowe przez osobiste zjednoczenie z wiecznym Słowem otrzymuje, rzuca swe światło na wszystkie członki rodzaju ludzkiego. I jak człowieczeństwo było prawdziwym ciałem Słowa, tak staje się cały rodzaj ludzki odrodzony mistycznym ciałem wcielonego Syna Bożego. Chrystus jest prawdziwie, rzeczywiście i jeszcze więcej istotnie aniżeli Adam głową rodzaju ludzkiego, a my Jego członkami. O ile więc jedno z Nim jesteśmy, o tyle mamy już jakąś godność nadprzyrodzoną przed otrzymaniem łaski, a jak On posiadał prawo do łaski, tak i my nabywamy prawa do niej przezeń. Przez Chrystusa, głowę naszą, staje się łaska własnością rodzaju ludzkiego, a posiada on ją już jako coś takiego, co mu się należy koniecznie dla jego godności Boskiej. Chrystus jest właśnie ową niebieską winną macicą, którą przepływa Boskie życie w całej obfitości, a my jesteśmy latoroślami, w które On to życie wlewa. "O Chrześcijaninie", woła św. Leon, "poznaj twoją godność!" poznaj to, że ty, jako Chrześcijanin, godnością przewyższasz samych aniołów nie tylko pod względem natury, lecz także i pod względem łaski! Albowiem oni z Bogiem są spokrewnieni tylko pod jednym względem, mianowicie o ile są uczestnikami Jego Boskiej natury, ale ty z dwojakiego względu jesteś spokrewniony, ponieważ i Bóg przyjął twoją naturę. Gdyby tedy te duchy najczystsze i najświętsze zdolne były do zazdrości, to musiałyby nam zazdrościć, iż Bóg "nigdzie aniołów nie przyjmuje, ale nasienie Abrahamowe przyjmuje" (7) i że my na Boga, jako na jednego z nas spoglądać i bratem naszym nazywać Go możemy. Stąd słusznie pisze Wielebny mnich Job: "Bardzo niemądrymi są ci, którzy by woleli raczej być aniołami, aniżeli ludźmi" (8). Albowiem, chociaż aniołowie bólom, cierpieniom i śmierci nie są podlegli, przecież Boga nie mają za brata – a nas przeciwnie, lubo wystawionych na tyle trudów i cierpień, pociesza nad miarę ów bardzo wielki zaszczyt, iż Bóg tę naturę ciężko nawiedzoną nosił i z nami całą nędzę dzielił. A cóż za bezbożna, a zarazem co za szalona byłaby duma takiego, któremu by ten zaszczyt nie wystarczał! Zatem, jeżeli pojmujesz mój Chrześcijaninie wartość tego zaszczytu, staraj się o to, abyś nie splamił w jakikolwiek sposób twej godności Boskiej wyrodnym zachowaniem i postępowaniem, aby nie powiedziano tego o bracie Chrystusa, co już nie o człowieku, lub aniołach, ale tylko o szatanie mówić można; staraj się więc o to, abyś okazywał we wszystkich myślach, słowach i uczynkach, iż należysz zawsze tylko do Tego, który wstępując do rodzaju naszego, przyjął nas do swego. "Uważajmy", woła św. Chryzostom, "na głowę naszą i zastanawiajmy się, jakiej to uwielbienia godnej głowy członkami jesteśmy. Zaiste przystoi, abyśmy aniołów i Archaniołów samych cnotą przewyższali, albowiem Bóg, skoro człowieczeństwo przyjął, wszystko mu pod nogi poddał". Podobnie wyraża się ten święty i w dalszym ciągu i kończy słuszną skargą: "Czyż jest możliwą rzeczą, żeby ciało podległe takiej głowie rzucać szatanom na to, aby od nich znieważone, albo podeptane było; czyż jest możliwą nie wzdrygać się nad obrzydliwością tej zbrodni?!" (9). 5. Za pomocą chrztu św. łączymy się z mistycznym ciałem Chrystusowym i otrzymujemy jako znak i zadatek tego połączenia z Chrystusem charakter sakramentalny. Charakterem tym ozdobieni należymy do Chrystusa, a Chrystus do nas; jesteśmy prawdziwie Chrześcijanami, czyli należącymi do Chrystusa, o ile jako ciało z głową jedną całość tworzymy. Charakter ten jest w duszy naszej niezmazany i niezatarty i użycza nam, jak długo żyjemy, prawa do łaski Boga; albowiem ciało Chrystusowe musi także być napełnione i ożywione wspaniałością życia Chrystusowego. Atoli użycza On nam tego prawa tak długo, jak długo zachowujemy się wedle Jego pragnień i życzeń, jeżeli przeto wielką jest zbrodnią wypędzać z natury naszej łaskę będącą dobrem najwyższym, o ileż większym będzie przestępstwem pozbawiać się jako członków ciała Chrystusowego tego życia niebieskiego! Jeżeli jest to lekkomyślnością karygodną pozbawiać się łaski Bożej, o ileż większym będzie nierozumem siebie samych szatanowi zaprzedawać, a łaskę tak lekko odrzucać wówczas, kiedy już stała się naszą własnością, kiedy z jej charakterem i samego Chrystusa, poręczyciela, posiadamy w duszy naszej, kiedy nam tej łaski wydrzeć nie zdoła żadna potęga w niebie i na ziemi! Słuchajmyż więc nauki św. Grzegorza z Nazjanzu o odsuwaniu podszeptów i pokus szatańskich, która tak opiewa: "Jeżeli szatan chce cię pokonać chciwością i w jednej chwili oku twojemu wszystkie skarby świata jakby swą własność ukazuje, jako zapłatę za pokłon, jakiego się od ciebie domaga, tobie ofiaruje; to wzgardź nim, jakby najuboższym żebrakiem i mów ufny w tę świętą pieczęć duszy: ja także jestem obrazem Boga, a nie jak ty przez pychę zepchnięty z chwały niebieskiej i przywdziałem Chrystusa, otóż oddaj mi ty pierwej pokłon. Wierzaj mi, tymi słowy będzie szatan zwyciężony i ustąpi do swych ciemności" (10). Nareszcie rozważ i to mój bracie, że chociaż tak szczytną i wysoką jest godność, jaką posiadasz jako członek ciała Chrystusowego, to ona bez łaski na nic się nie zda; z łaską połączona staje się podwójnie cenną, bez łaski wychodzi tylko na większe potępienie. O tyle jedynie jest ci użyteczny charakter chrztu św., przez który należysz do ciała Chrystusowego, o ile uczestniczysz w duchu i życiu Jego. Zaiste jest to wielkim i nieskończonym zaszczytem być członkiem Chrystusowym, lecz właśnie dlatego też jest nieporównanie większą hańbą być umarłym członkiem! Jako członek umarły bowiem będziesz zupełnie odcięty od ciała i chociaż nie utracisz znaku na chrzcie wyciśniętego, będzie on dla ciebie jedynie znakiem podwójnie zawinionego przekleństwa i odrzucenia, a nie znakiem chwały. Łaska to czyni cię żywym członkiem Chrystusowym, bo cię przypuszcza do współuczestnictwa w naturze Boskiej. Ona jest i może być tylko znakiem błogosławieństwa, nigdy zaś przekleństwa. Ona sprawia, iż nie tylko uczestniczysz w cierpieniach i śmierci Chrystusa, lecz także zarazem z Nim bywasz uwielbiony, z Nim na całą wieczność złączony, że z Niego i w Nim czerpać możesz życie błogosławionych. Z łaską zyskujesz Chrystusa, z utratą łaski tracisz Go zupełnie. Powiedz, bracie drogi, wiarą żywą przejęty, czego byś nie uczynił, nie wycierpiał i nie dał, byleby tylko Chrystus nie był wzięty ze świata, ten Bóg-człowiek, król, ojciec, brat, głowa, korona, rozkosz i ucieczka rodzaju naszego? Wszystko zaś to utracamy, jeżeli łaskę tracimy. Niechże tedy będzie jedyna bojaźń nasza ta, abyśmy nie byli rozłączeni z Chrystusem; niechże to będzie jedynym naszym pragnieniem, abyśmy byli połączeni z Chrystusem przez łaskę; albowiem wszystko, pisze św. Grzegorz Nysseński, mamy uważać za cień, zabawkę i sen, ponieważ wszystko to w porównaniu z łaską jest niczym. ––––––––––– Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 101-112. Przypisy: (1) Hom. 67. (2) Hom. 72. (3) S. Aug. serm. 13. de tempore. Zob. Petavius, de Incarn. Verbi, l. 2. c. 8. (4) u Petav. l. c., gdzie i innych Ojców zdania znajdziesz. (5) Gal. IV, 4. 5. (6) Ep. 17. sive lib. ad Petrum diac. c. 7. n. 14. 15. (7) Hebr. II, 16. (8) Lib. 3. de Incarn. (9) Hom. 3. do Efez. 1. (10) Or. 40. in s. lumina. © Ultra montes ( Cracovia MMX, Kraków 2010 Powrót do spisu treści dzieła pt. Uwielbienia łaski Bożej według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ:
Ιቲ ж пращурЕц ዖዘктዟξапуч
Ι ሼзθщ маբуφифПεκሂпևщοч иሯቴլуж
Τиሐ озСиճиዎиጆըχ ኀη ов
Бևф хθРсу ճуρ
Եфιյገны укламуԽзεξ ሣуσиξе
ሡσу вፆ арՐεброφиቆу աц
W niektórych religiach: wcielenie bóstwa w osobę ludzką; ucieleśnienie W Niemczech zastąpiły je eurocenty W Niemczech zastąpione przez euro W Niemczech, Polsce, Anglii: liczba równa 1030 W niemym kinie grał na pianinie W nieszczelnym oknie W niewielkiej ilości W niewielkim stopniu skrywa nagość W nieznane lub po wytyczonym szlaku W
Wstęp: Człowiek jakby sobowtórem Boga (św. Tomasz) Już zostaliśmy nazwani przez Ojca i rzeczywiście jesteśmy dziećmi Bożymi, a choć jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy (por. 1J 3,1), to przecież — powiada autor natchniony — „wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1J 3,2). Papież Leon Wielki wiązał chwalebną przyszłość z tajemnicą Wcielenia — w jednym ze swoich kazań głosił, że Chrystus „w ciele naszym przyszedł na świat, abyście zasłużyli sobie patrzeć weń kiedyś w niebie jako w Boga chwały”[1]. W jaki jednak sposób stworzenie może ujrzeć Stwórcę? Podpowiada św. Tomasz z Akwinu, że do widzenia istoty Boga potrzebuje człowiek odpowiedniego przystosowania, które podniesie naturę ludzką ku poziomowi ją przekraczającemu[2]. Według Doktora Anielskiego światłość (jasność) Boża oświeci niebian w Niego wpatrzonych (por. Ap 21,23), dzięki czemu będą podobni do Niego — doznawszy przebóstwienia „stają się jakby »sobowtórami« Boga (deiformes)”[3]. W objawionych słowach — „ujrzymy Go takim, jakim jest” — należy według Tomasza słyszeć zapewnienie o doskonałym ujawnieniu się istoty Boga, a nie miarę stopnia naszego widzenia, które nie jest tak doskonałe jak sposób bytowania Boga. Doktor Kościoła uważał, że nie wszyscy będą się cieszyć oglądaniem Boga w Jego istocie w stopniu równie doskonałym, bowiem ogląd ten zależeć będzie od siły i pojemności myśli oglądającego; im większe ktoś przyjmie światło chwały przebóstwiające myśl człowieka, tym doskonalej widzieć będzie Boga, z kolei większe światło chwały przypada temu, kto obfituje w większą (gorętszą) miłość Boga[4]. Ale czy w takim razie należałoby stawiać jakieś granice doskonałości oglądania Boga? Czy przebóstwiony człowiek staje się jedynie pomniejszonym „sobowtórem” Boga? Albo inaczej: na jaką „wysokość” podnosi człowieka Bóg, który w Chrystusie staje się człowiekiem na „niskości”? Czy Ten, który, mówiąc językiem proroka, schyliwszy się podniósł człowieka jak ojciec niemowlaka do swojego policzka — więcej: sam stał się takim niemowlakiem, do którego policzka człowiek się przytulił (Maryja!) — miałby pociągnąwszy człowieka ludzkimi więzami miłości (por. Oz 11,4), nie dać mu wypływającego z doskonałej miłości Bożej całego dziedzictwa, a więc również — samego siebie? Według św. Maksyma Wyznawcy (ok. 580-662), greckiego Ojca Kościoła, przebóstwiony człowiek otrzymuje wszystko to, co posiada Bóg, poza tożsamością istoty[5]. Problemem pierwszych rodziców (oraz ich potomków, więc i autora, i czytelników niniejszego artykułu) nie jest tęsknota za byciem „jak Bóg”, ale sposób realizacji tego pragnienia. Przeznaczony do przebóstwienia człowiek — twierdzą autorzy Katechizmu w odwołaniu do przed chwilą wspomnianego piewcy przebóstwienia oraz obrońcy ortodoksyjnej chrystologii — „zwiedziony przez diabła, chciał »być jak Bóg«, ale »bez Boga i ponad Bogiem, a nie według Boga«”[6]. Zbawiciel nasz, według słów Leona Wielkiego, „właśnie dlatego stał się synem człowieczym, abyśmy mogli zostać synami bożymi”, i właśnie Wcielenie jest warunkiem naszego przebóstwienia, bowiem gdyby „On nie zstąpił do nas w tym uniżeniu, nikt nie zdołałby wznieść się do Niego przez jakąkolwiek swoją zasługę” (LWM, 26,2). Wydaje się, że w fakcie Wcielenia (uczłowieczenia) Boga można dopatrywać się pełnego „wbóstwienia” (przebóstwienia) człowieka, na zasadzie symetryczności sugerowanej przez formułę św. Atanazego: „Bóg stał się człowiekiem, by człowiek mógł stać się Bogiem”. W odpowiedzi na powyższe pytania — tym konieczniejszej, że właśnie Dobra Nowina o przebóstwieniu okazać się musi remedium na podejmowane wciąż na nowo próby samoubóstwienia człowieka, dziś wzmagające się chyba z niespotykaną wcześniej siłą — pomocne może okazać się spojrzenie na przebóstwienie z perspektywy zarówno teologii jak i mistyki. W nadziei, że wnioski obu typów mądrości mogą ustanowić dzięki wzajemnemu naświetlaniu się „jaśniejszą jasność”, w której dane będzie zobaczyć więcej z istoty przebóstwienia, niż wtedy, gdy oba typy wiedzy widzi się jako „rozdzielone” (zamiast „rozróżnienia” ich bez zrywania jedności między nimi). Dogmatyka podpowie nam, że na przebóstwienie należy oczywiście patrzeć z perspektywy Wcielenia, jak na zjednoczenie człowieka z Bogiem dokonujące się na wzór i na fundamencie zjednoczenia dwóch natur w jednej Osobie Syna Bożego, bez przekreślenia człowieczeństwa, ale też bez rozdzielania człowieka od Boga (chalcedońskie: „bez zmieszania i bez rozdzielania”[7]). Wszak w tym samym rozdziale Księgi Objawienia, do której odwoływał się św. Tomasz, jesteśmy nazwani Jego ludem, a On — „Bogiem z nami” (por. Ap 21,3)! Nowe Przymierze, które stało się naszym udziałem dzięki temu, że Bóg przez swoje Wcielenie stał się „Bogiem z nami” (Mt 1,23), nie jest — cytuję Katechizm Kościoła Prawosławnego — „tylko paktem między Bogiem a człowiekiem, zwykłą wymianą obietnic, zwykłym porozumieniem między dwiema stronami. Nowe Przymierze to coś więcej: to głęboka, jakby małżeńska, jedność między Bogiem i człowiekiem (...) Bóg, który stał się człowiekiem, daje Boga człowiekowi, który w Niego wierzy”[8]. Dzięki mistyce zajrzymy „za zasłonę” doktryny — praktyczne doświadczanie oblubieńczej miłości Bosko-ludzkiej pozwoli być może lepiej zrozumieć samą tajemnicę „stawania się Bogiem”, a na pewno ukaże głębię zjednoczenia Boga i człowieka. W niniejszym tekście sięgnę zarówno do słabo wykształconej mistyczki św. Faustyny, która całą swą mistyczną wiedzę czerpała z tego, co przeżyła, jak i do wykształconego Jana od Krzyża, mistyka łączącego doświadczenie z wiedzą teologiczno-filozoficzną, co jest tym bardziej wskazane, że nauki Doktora Nocy wykazują związki właśnie z Tomaszem z Akwinu[9]. Oczywiście niniejsze rozważania są nie tyle próbą dyskusji z Tomaszowym przekonaniem o różnych stopniach doskonałości przebóstwionych, ile mają raczej służyć poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o to, jak bardzo człowiek jako „sobowtór” Boga podobny stać się może Boskiemu oryginałowi[10]. Innymi słowy: jak „dalece” (głęboko, wysoko, szeroko) człowiek może zostać napełniony całą pełnią Bożą (por. Ef 3,18). W rozwiązaniu tej kwestii należy skierować się oczywiście ku „Matce przebóstwionych”, która najdoskonalej odpowiedziała miłością na miłość Boga, a zatem jest najbliżej Niego. W odkrywaniu Maryjnego zjednoczenia z Bogiem warto sięgnąć do intuicji św. Maksymiliana Marii Kolbego, z kolei wielkość Maryi ukaże pośrednio „zdolność” natury ludzkiej do poddania się przebóstwieniu. Mistyka i teologia w perspektywie formuły Chalcedonu (Międzynarodowa Komisja Teologiczna) O uwzględnienie doświadczenia mistycznego w interpretacji przebóstwienia Jeśli jest prawdą, że „szczególny charakter godności ludzkiej polega na powołaniu człowieka do łączności z Bogiem”[11], nie dziwi, iż „ojcu kłamstwa” zależy na zerwaniu tej łączności, z którą właśnie wielkość powołania człowieka nierozerwalnie jest związana. Diabeł w krzywym zwierciadle ukazał zarówno człowieka, jak i Boga; odwieczną i uzasadnioną tęsknotę ludzi do tego, by stać się Bogiem, skierował szatan na manowce — ukazując błędną drogę ku jego realizacji, co z kolei było możliwe tylko dlatego, że Adam i Ewa przyjęli wcześniej nieprawdziwe obrazy Boga i samych siebie zaprezentowane im przez przeciwnika Boga i człowieka. Ostatecznie przecież ani nie ma takiego Boga, jakim zamarzyło stać się pierwszym rodzicom — Bóg nie chowa się przed człowiekiem, owszem daje mu się cały — ani nie jest prawdą o człowieku, że może zanegować swoje człowieczeństwo. Ciekawe, że przebiegłość węża doprowadza człowieka do tak absurdalnej naiwności: przyjąwszy, że Bóg nie miłuje człowieka, chce się człowiek stać takim niemiłującym człowieka Bogiem, co prowadzić musi albo do absurdu istnienia (człowiek i Bóg odrzucający człowieka w jednej osobie), albo wprost do śmierci człowieka (gdy ten staje się „Bogiem” przez ucieczkę od człowieczeństwa). A upadły anioł łgał: „Na pewno nie umrzecie!” (Rdz 3,4). Opowiadanie o upadku w raju zachowuje swoje znaczenie dla wszystkich potomków Adama i Ewy, dodatkowo jeszcze obciążonych skutkami grzechu prarodziców oraz swoimi. Może w takim razie lepiej zapomnieć o przebóstwieniu, skoro wiąże się z tym realne niebezpieczeństwo ulegnięcia pokusie samoubóstwienia? Czy jednak nie byłoby to zdradą człowieczeństwa i niewiernością Bogu, a także przekreśleniem Jego zbawczej misji? Trzeba szukać „wąskiej ścieżki”, by móc zaspokoić „po Bożemu” to ludzkie pragnienie, wszczepione przez samego Boga, bycia większym od siebie samego, a nie mniejszym od Boga. Jeśli „wąż tłumaczy, że wydany przez Boga zakaz jedzenia owoców z drzewa poznania wynikał z boskiej zazdrości”[12], jak odparłszy tę pokusę oskarżenia Boga o zazdrość, samemu nie ulec zazdroszczeniu Bogu tego, czego zazdrościć człowiekowi — istocie stworzonej — nie wolno? Jak odrzucić pokusę nieufności względem Boga, a jednocześnie nie stracić ufności względem samego siebie? W którym „momencie” — pytać może człowiek skażony grzechem, z trudem poznający siebie i Boga — rzeczywiste pragnienie bycia jak Bóg przeradza się w jego wynaturzenie, a człowiek zbacza z drogi do celu do Boga oraz do samego siebie? Ojcowie Kościoła pod pojęciem zbawienia rozumieli jedność między człowiekiem a Bogiem możliwą dzięki Chrystusowi; albo inaczej: złączenie w Chrystusie — w którym zjednoczyły się natury ludzka i Boska ustanawiając „ontologiczny most” między ludźmi a Bogiem — z samym Bogiem. Tym samym soteriologiczne wyzwolenie oznaczało dla nich ostatecznie przebóstwienie człowieka, czyli obdarzenie go właściwościami przynależnymi Bogu[13]. Droga theosis splata się z drogą ku zbawieniu również dlatego, że w pielgrzymce ku przebóstwieniu idą ci, którzy wcześniej ulegli pokusie samoubóstwienia, a zatem potrzebują odkupienia. W każdym razie, próbując odpowiedzieć na powyższe pytania, należy zerkać w stronę Tej, która została „odkupiona w sposób wznioślejszy ze względu na zasługi swego Syna”[14], i której doskonałe posłuszeństwo woli Bożej umożliwiło „przedziwną wymianę” w Chrystusie pomiędzy tym, co Boskie i ludzkie. Można powiedzieć, że Matka Boża przez swoje fiat w pewnym sensie „wrodziła” człowieczeństwo Chrystusa w życie osobowe Trójcy Świętej[15], w ten sposób stając się „Matką przebóstwienia” zarówno naszego, jak i swojego — które już osiągnęła. Jak Pierwsza Ewa uległa pokusie samoubóstwienia, tak Druga Ewa, Niepokalanie Poczęta i cała święta, pozwala dostrzec swoim duchowym synom-pokalańcom, którędy wiedzie stroma ścieżka ku przebóstwieniu, i czym się ono różni od samoubóstwienia. Właśnie świętość umożliwia z jednej strony pokorne przyjęcie powołania do stania się „jak Bóg”, a z drugiej odsunięcie pokusy samoubóstwienia; święci odsłaniają nieco z tajemnicy Bosko-ludzkiego zjednoczenia dokonującego się na wzór zjednoczenia natur w Chrystusie, oraz oświetlają ciemną drogę, którą przeszli — jak przed nimi uczyniła to Druga Ewa, której wędrówka odbywała się przecież także — mówiąc językiem późniejszej mistyki — „ciemną nocą wiary”[16]. Jak zauważa prawosławny teolog, „jedynie w świętych, którzy doszli, na ile to możliwe na tej ziemi, do szczytu góry świętej, objawia się w pełni to przebóstwienie, jakie Bóg zastrzegł tym, którzy Go miłują”[17]. Zatem warto zwrócić się do świętych i mistyków Kościoła w poszukiwaniu odpowiedzi na interesujące nas kwestie: chodzić będzie nie tylko o potwierdzenie samej możliwości „bycia jak Bóg” z łaski Bożej oraz wskazanie drogi do tego celu człowiekowi, który przecież Bogiem z natury nie jest i być nie może, ale przede wszystkim o odpowiedź na pytanie, do jakiego stopnia zażyłości z Bogiem został wezwany przez Stwórcę i Zbawiciela człowiek. Wiedza świętych i mądrość nabyta „bez zmieszania i bez rozdzielania” Dogmatyczne refleksje dotyczące przebóstwienia nie stanowią jedynie „sztuki teologicznej dla sztuki teologicznej”, ale mają znaczenie dla życia chrześcijanina, jeśli ma on rzeczywiście trwać w przebóstwiającej jedności z Bogiem. Ostatecznie, jak zauważał bawarski kardynał, chodzi „o nas samych, o odpowiedź na pytanie: W jaki sposób możemy żyć my, ochrzczeni, do których muszą się odnosić słowa Pawła: »Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus« (Ga 2,20)”[18]. Dlatego doktryna musi został „przetłumaczona” na język pobożności, z kolei doświadczenie duchowe pozwoli odkryć pełniej bogactwo kryjące się w tym, co nazywamy przebóstwieniem. Ten proces przejścia od teorii do praktyki, od doktryny do mistyki, wydarzył się nieprzypadkowo w historii chrześcijaństwa. Jak wskazuje Jaroslav Pelikan, wcześniejsza definicja zbawienia rozumianego jako przebóstwienie została później zinterpretowana jako cel, do którego prowadzi mistyczna droga[19], w czym wolno chyba widzieć ilustrację związku między prawdami wiary a życiem wierzących, a także wyraz powiązania chrystologii z antropologią wynikający z faktu, że Syn Boży jest współistotny nie tylko Ojcu, ale i ludziom[20]. Przebóstwienie zrealizowane w Chrystusie staje się udziałem człowieka w procesie jego przebóstwienia, eschatologiczną niebieską pełnię zapowiadają pierwociny mistycznego doświadczenia na ziemi. Tak mocno broniący możliwości doświadczenia przebóstwienia już w tym życiu, teolog i święty Kościoła prawosławnego, Grzegorz Palamas (1296-1359), widział w ochrzczonym syna Boga oczekującego usynowienia, odnowionego oczekującego odnowienia, przebóstwionego oczekującego przebóstwienia[21]. Pomiędzy doktryną (teologią) a duchowością (mistyką) zachodzi bowiem sprzężenie zwrotne wynikające z ich nierozerwalnego związku. Z jednej strony teologia pozwala weryfikować oraz ukierunkowuje doświadczenie duchowe, z drugiej sama korzysta z mistycznego poznania i włącza je w swoją refleksję[22]. Ten związek między teologią jako mądrością nabytą będącą dziełem rozumu oświeconego przez wiarę a mądrością mistyczną (tzw. „wiedzą świętych”) będącą darem Ducha Świętego wypływającym ze zjednoczenia z Bogiem i stanowiącą poznanie wyrażane nie pojęciowo[23] może zostać opisany, jak mniemam, za pomocą „formuły Chalcedonu”: synteza obu mądrością musi dokonywać się „bez zmieszania i bez rozdzielania”. Na pewno należy je rozróżniać, a to znaczy — cytuję o. prof. Jacka Salija — że „żadnej z tych dwóch form nadprzyrodzonej mądrości nie da się zredukować do drugiej”[24], bo byłby to swego rodzaju „monofizytyzm”. Z drugiej strony nie wolno tego rozróżnienia zamienić w rozdzielenie — w ten sposób popadałoby się w quasi „nestorianizm”. Nie będzie oczywiście łatwo w praktyce utrzymać tę jedność między teologią a mistyką. Jeśli stosujmy chalcedońskie określenie dla wyjaśnienia tajemniczego związku, nie tyle sprawę wyjaśniamy, ile stawiamy pewnego rodzaju „kamienie graniczne”, poza które nie wolno wychodzić. Warto przypomnieć, że wszystkie cztery określenia Ojców Chalcedonu dotyczące unii hipostatycznej („bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączania”) są negatywne, „przez co zostaje podkreślona tajemnica tego zjednoczenia” oraz zostają odparte niewłaściwe wyjaśnienia tej tajemnicy — pierwsze dwa określenia „skierowane są przeciwko radykalnym tendencjom monofizytów; ostatnie zaś dwa — przeciwko tendencjom nestoriańskim” (DSP, s. 223, przypis 72e). W każdym razie rozdzielenia mistyki i dogmatyki musi unikać nie tylko wspólnota Kościoła, ale i pojedynczy teolog, od którego wymaga się egzystencjalnego zaangażowania (sequela Christi) oraz trwania w miłości (por. 1J 4,8), bez których nie można uprawiać teologii[25]. Hans Urs von Balthasar wskazywał na nieodzowny związek teologii ze świętością wynikający z samej natury teologii — która jako włączona w posłanie do przepowiadania wymaga wcześniejszego uświęcenia[26], dlatego „każdy, kto się zalicza do Kościoła Chrystusowego, musi — na swój szczególny sposób — być jednocześnie świętym i świadkiem”[27]. Między wspólnotą wierzących a teologiem zachodzi symbioza, którą ks. Tadeusz Dzidek tłumaczy następująco: „Wspólnota ożywia wiarę teologa, nieustannie stawia go przed osobowym Panem. W ten sposób teolog zabezpieczony jest przed redukowaniem swojej relacji do Boga jedynie do intelektu. Z kolei bycie przed Panem, angażujące całą osobowość, oddziałuje na jakość uprawianej przez niego teologii — jej celem jest nie tylko poznanie, ale także mistyczne zjednoczenie. Stanowiąc owoc intelektualnych poszukiwań, staje się ona dla wspólnoty światłem i umocnieniem w bardzo trudnej duchowej wspinaczce”[28]. Ks. Robert J. Woźniak widzi w złotym wieku mistyki hiszpańskiej wartość teologiczną, która pojawiła się w czasie, gdy teologia uniwersytecka stawała się coraz bardziej naukowa i oddzielona od wiary Kościoła[29], co również mogłoby dowodzić konieczności jednoczenia mistyki i teologii zamiast ich rozdzielania. W każdym razie mistyczne doświadczenia poddają się „wcieleniu” w aparat filozoficzno-teologiczny służący ich opisowi. W przypadku Jana od Krzyża (1542-1591) można mówić o mistyce zawierającej tradycję Kościoła z jednej strony, oraz o doświadczeniu duchowym wpisanych w ramy filozofii scholastycznej z drugiej strony (por. GR, s. 355). Doświadczenia mistyczne stanowią pierwociny życia wiecznego, a zatem wolno na ich podstawie snuć refleksje dotyczące przyszłości człowieka w Bogu. Doktor Mistyczny właśnie w przeżywanym już na ziemi doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem widział przedsmak życia niebieskiego (por. np. JKD, s. 722). Według Jana Pawła II od karmelity, w którego nauczaniu łączą się doktryna z pełnią życia, mogą wiele nauczyć się również teologowie powołani do łączenia naukowych poszukiwań z modlitwą[30]. Przebóstwienie według świętych i mistyków Dusza Bogiem z Boga przez uczestnictwo w Bogu (św. Jan od Krzyża) Fundamentem przebóstwienia są sakramenty (zwłaszcza Chrzest i Eucharystia) dostępne w Kościele — „wspólnocie przebóstwienia” (używając określenia Palamasa, por. PCGP, s. 62), dzięki którym wierzący przez Ducha Świętego zostaje wezwany do mistycznego zjednoczenia z Bogiem (zwanego „zjednoczeniem przemieniającym” albo „zjednoczeniem przekształcającym”[31], inaczej „małżeństwem duchowym”), kiedy to, jak zauważa dokonujący w swojej pracy syntezy teologii dogmatycznej z mistyczną o. Réginald Garrigou-Lagrange, „mimo nieskończonej odległości, dzielącej byt stworzenia od Bytu Stwórcy (...) dusza jest przebóstwiona przez otrzymanie doskonałego uczestnictwa w naturze Bożej. W tym znaczeniu św. Paweł mógł napisać: »Kto łączy się z Panem, jest z Nim jednym duchem« (1Kor 6,17)”[32]. Środkiem prowadzącym do tak wzniosłego celu, jakim jest przebóstwienie, są według św. Jana od Krzyża cnoty teologalne (wiara, nadzieja, miłość). Wolno widzieć przebóstwienie jako centralną kwestię spuścizny hiszpańskiego mistyka, której poświęcił zwłaszcza dwa dzieła: Pieśń duchową i Żywy płomień miłości [por. PCJK, s. 54]. W pierwszym z nich[33] święty pisze, że Bóg pragnie wywyższenia duszy przez zrównanie jej z sobą, co dokonuje się dzięki miłości, ponieważ właśnie miłości właściwością jest zrównanie miłujących się osób. Oblubieńcza miłość między duszą a Bogiem sprawia, iż wszystkie rzeczy stają się im wspólne (por. JKD, s. 659), a zespolenie ich jest tak mocne, że przemienia duszę i czyni ich jednym (choć nie co do istoty) (por. JKD, s. 673). Przy czym nawet w tak wzniosłym stanie „przeobrażenia” dusza pragnie kochać Boga jeszcze bardziej, miłością taką, jaką On umiłował duszę, dlatego oczekuje zrównania z Bożą miłością w wiecznej chwale. Wtedy to będzie — mówiąc językiem Apostoła Narodów — poznawała Boga tak, jak On ją poznał (por. 1Kor 13,12), a zatem będzie Go również tak miłowała, jak została umiłowana przez Niego (por. JKD, s. 700)[34]. Nawet jednak wtedy nie zaniknie wola duszy, gdy „dwie wole połączą się w jednej woli i w jednej tylko miłości Boga”, a dusza będzie miłowała „Boga mocą i wolą samego Boga, będąc z Nim zjednoczona tą samą potęgą miłości, jaką Bóg ją kocha” (JKD, s. 700), bo warunkiem tego jest, by dusza dała Bogu swoją zgodę (wola!). Jak dusza może kochać Boga nie swoją, a Boską mocą? Miłość duszy zostaje według Doktora Kościoła spotęgowana przez Ducha Świętego, który sprawi, „że dusza ukocha Go z taką siłą miłości, jak On ją kocha” (JKD, s. 701). Bóg dając duszy Ducha Świętego „tchnie” w nią również zdolność do tego, by sama mogła tchnąć w Boga to tchnienie miłości, „jakie Ojciec tchnie w Syna, Syn w Ojca, a którym jest sam Duch Święty”, owszem już teraz, choć nie tak wyraźnie jak w życiu wiecznym, dusza „zjednoczona i przeobrażona w Boga, tchnie w Bogu do Boga to samo tchnienie boskie, jak i sam Bóg tchnie w samym sobie w nią będącą w Nim przeobrażoną”. Święty, świadomy możliwości zgorszenia nowiną tak dobrą, że aż trudną do przyjęcia, zaraz dodaje: „I nie ma powodu sądzić, że jest to niemożliwe, by dusza mogła dojść do czegoś tak wzniosłego, aby przez uczestnictwo mogła tchnąć w Bogu, jak Bóg tchnie w niej. Gdy bowiem Bóg udzieli jej łaski zjednoczenia w Trójcy Przenajświętszej, tym samym dusza staje się przebóstwiona i samym Bogiem przez uczestnictwo” (JKD, s. 705). W nawiązaniu do 2P 1,2-4 święty tłumaczy, że dusze posiadają „przez uczestnictwo” wszystkie dobra, które Syn Boży ma z natury, wolno więc powiedzieć, że są równe Bogu i Bogami przez uczestnictwo (por. JKD, s. 706). W słowach Apostoła Piotra można według Jana od Krzyża wyczytać, że „dusza będzie uczestniczyła w samym Bogu i będzie czyniła w Nim i wspólnie z Nim dzieło całej Trójcy Świętej (...) właśnie na skutek zjednoczenia substancjalnego między duszą a Bogiem” (JKD, s. 707). W Żywym płomieniu miłości[35] mistyk tłumaczy, na czym to zjednoczenie polega. To Duch Święty przenika do głębi oczyszczoną substancję duszy (por. JKD, s. 726)[36] i jej oczyszczone władze (rozum, pamięć i wolę), a skutkiem tego bosko-ludzkiego zetknięcia jest właśnie substancjalne zjednoczenie (por. JKD, s. 728), w którym to spotkaniu „Bóg przenika samą substancję duszy, przebóstwiając ją przez całkowite pochłonięcie jej w swój byt” (JKD, s. 738). Już w stanie zaślubin duchowych substancja Boża dotyka substancji duszy, co daje pewne poznanie życia wiecznego (por. JKD, s. 747-748). Dusza umarła dla samej siebie, a żyje tym, czym żyje Bóg (hiszpański święty nawiązuje do Ga 2,20), i w ten sposób dusza staje się Bogiem, bo jej władze stają się Boskie: rozum duszy staje się „rozumem Bożym, jej wola jest wolą Bożą, jej pamięć jest wieczystą pamięcią Bożą”. Oczywiście „substancja tej duszy nie jest wprawdzie substancją Boga, gdyż dusza nie może substancjalnie przemienić się w Niego, jednak będąc z Nim tak ściśle jak tutaj złączona i tak pochłonięta przez Niego, jest Bogiem przez uczestnictwo w Bogu” (JKD, s. 755), albo inaczej: „dusza stała się Bogiem z Boga przez uczestnictwo w Nim i w Jego przymiotach” (JKD, s. 761), zasłużyła na „zjednoczenie się z Bogiem i substancjalne przeobrażenie we wszystkich swych władzach” (JKD, s. 769). Tak tę naturę „przeobrażenia mistycznego” komentuje ks. Marek Chmielewski: „Z filozoficznego punktu widzenia przebóstwienie dotyczy tylko aspektów akcydentalnych. Polega więc na zmianie formy bytowania, a nie na zmianie substancjalnej, co groziłoby panteizmem, który został stanowczo potępiony przez Kościół. Przebóstwienie nie jest także anihilacją, ontologicznym zatracaniem własnej tożsamości, roztopieniem się bytu ludzkiego w Bycie Bożym, ani jedynie intelektualnym oglądem Jedności Bóstwa w jego aspektach filozoficznych. Św. Jan od Krzyża wyraźnie podkreśla dystynkcję i nieidentyczność substancji...” (PCJK, s. 57). Wolno jednak zapytać, na ile doświadczenie naszego Mistyka w swoim opisie zostało jednak poddane „kontroli”, jaką zapewniło mu jego teologiczno-filozoficzne wykształcenie? Czy bez ortodoksyjnych „uprzedzeń” odczytany opis mistycznego przeobrażenia nie sprawia jednak wrażenia „substancjalnego monofizytyzmu”, przed którym święty broni się być może jedynie (aż) ze względu na świadomość potępienia przez Kościół panteizmu? Wydaje mi się, że na tak postawione pytanie należałoby odpowiedzieć pytaniem: czy zjednoczenie dwóch różnych substancji musi być czymś mniejszym od zjednoczenia dwóch natur Boskiej i ludzkiej w Chrystusie? Jak sądzę, scheda po Doktorze Mistycznym pozwala odpowiedzieć przecząco: nie musi, owszem wolno mówić o tak samo ścisłym połączeniu tego, co Boskie i ludzkie w relacji człowieka z Bogiem (por. JKD, s. 632). Nie znaczy to jednak, że każdy mieszkaniec nieba będzie równie ściśle zjednoczony z Bogiem; w nawiązaniu do Jezusowego „w domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (por. J 14,2) święty mówi o stopniach miłości i odpowiadających im stopniach ścisłości zjednoczenia z Bogiem (por. JKD, s. 725). Interesuje mnie jednak pytanie o mieszkanie w możliwie najbliższym „sąsiedztwie” Boga — o bycie domownikiem Jego samego (por. Ef 2,19). Dzięki przeobrażeniu dusza może według mistyka działać w Bogu przez Boga to wszystko, co On sam działa w duszy, bo dzięki jedności woli duszy i Boga ich działanie jest również jedno. Wzajemna miłość przejawia się w czynnej wymianie wspólnego dobra (por. J 17,10) obojga: Bóg daje się duszy „na własność”, a dusza składa Bogu równie wielki (nieskończony) dar — bo daje Boga w Bogu (por. JKD, s. 792-793). Jest to doskonała miłość, bo dusza kocha Boga nie przez samą siebie, lecz przez (...) Ducha Świętego, tak jak Ojciec i Syn się kochają” (JKD, s. 794), co według Jana od Krzyża odpowiada słowom Jezusa: „Aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i ja w nich” (J 17,26). Formą „zjednoczenie przebóstwiającego — pisze jeden z komentatorów dziedzictwa świętego — jest tzw. małżeństwo duchowe, zaś środkiem tzw. dotyki mistyczne” (PCJK, s. 61) dwóch rodzajów (dotyki substancjalne, gdy substancja Boga dotyka substancji duszy, oraz dotyki przymiotów Bożych odnoszące się do władz duszy), które dynamizują miłość nadprzyrodzoną (por. PCJK, s. 62). Żywy płomień miłości kończy się obrazem biblijnego łona — a więc samej substancji duszy, w której doświadcza ona miłosnego zjednoczenia z Bogiem (por. JKD, s. 799-801). W języku obrazowo-symbolicznym Doktor Mistyczny ukazuje najgłębsze z możliwych zjednoczenie człowieka z przenikającym go Bogiem, „przy czym tożsamość człowieka zostaje zachowana, a zarazem przekroczona jego odrębność, to znaczy — nie da się rozdzielić Boga i stworzenia, choć pozostaje rozróżnienie między stworzeniem i Stwórcą” (GR, s. 360). Oto mistyczno-eschatologiczny Chalcedon. „Jakby unia hipostatyczna” między człowiekiem a Bogiem (św. Maksymilian) Kolbiańskie intuicje wpisują się w coś, co można by nazwać „duchową zasadą akcji-reakcji”[37], która z kolei zdaje się dobrze odpowiadać „symetryczności” uchwyconej przez św. Atanazego. Reakcją na akcję Wcielenia będzie przebóstwienie: ludzie zjednoczeni z Bogoczłowiekiem i upodobnieni do niego stają się, można sparafrazować św. Maksymiliana Kolbe (1894-1941), człowiekobogami. Przy czym zjednoczeniu temu święty wydaje się nie wyznaczać żadnych granic: „Więc Bóg może być tylko celem naszym. Poznać, pokochać, posiąść Boga, zjednoczyć się z Nim, zamienić niejako w Niego, ubóstwić, stać się jakby Bogiem-Człowiekiem. (...) Na wzór tego pierwszego Syna Bożego, Boga-Człowieka, nieskończonego mają się urabiać odtąd dzieci Boże; kopiując rysy Boga-Człowieka, naśladując Chrystusa Pana, będą dążyć do świętości dusze; im kto dokładniej odtworzy w sobie obraz Chrystusa Pana, tym bardziej zbliży się do Bóstwa, ubóstwi, stanie człowiekiem-Bogiem. (Zaślubiny duszy z Chrystusem dla upodobnienia i działania Boskiego). (...) A jak Go posiąść, jak się z tym szczęściem zjednoczyć? Jak najdoskonalej. I tu bez granic. Stać się z Nim jedno, aż Nim — Bogiem”[38]. Jak wiadomo, gorącą czcią darzył założyciel Rycerstwa Niepokalanej oczywiście Maryję. Z tym związana jest kolejna intuicja teologiczno-mistyczna, którą warto wziąć pod uwagę w teologii. Otóż Kolbe widzi zjednoczenie Matki Bożej z Duchem Świętym tak głębokie, że nie waha się na jego wyrażenie użyć z pozoru heterodoksyjnych określeń (w istocie być może chroniących jednak ortodoksyjny sens). „Niepokalana jest — pisał Maksymilian — jakby Duchem Świętym wcielonym. W Ojcu jest jedna osoba i jedna natura. W Jezusie Chrystusie jest jedna osoba, a dwie natury. W Niepokalanej — dwie osoby i dwie natury, lecz jako najściślej zjednoczone” (MMK, s. 615). Tak chyba należy czytać tę logikę: celem misji Wcielenia może być tylko tak samo intensywne zjednoczenie człowieka z Bogiem, z jakim złączyły się dwie natury Chrystusa w jednej Osobie Syna Bożego. A więc coś tak głębokiego, że można by mówić o „pewnego rodzaju unii hipostatycznej Maryi i Ducha Świętego”, a chociaż „Maryja nie jest hipostatycznie zjednoczona z Parakletem, jest Ona bowiem osobą ludzką, osobą stworzoną, a nie wcieleniem trzeciej Osoby Trójcy”[39], to jednak akcji odpowiadać musi adekwatna reakcja: „W Jezusie dwie natury, Boska i ludzka, a osoba jedna — Boska, a tu i dwie natury, i dwie jeszcze osoby Ducha Przenajświętszego i Niepokalanej, ale zjednoczenie Bóstwa z człowieczeństwem przechodzi wszelkie pojęcie” (MMK, s. 665). To ścisłe zjednoczenie realizuje się z poszanowaniem odrębności osobowej Boga i człowieka, a więc — przyznaje Kolce — inaczej „niż w zjednoczeniu hipostatycznym dwóch natur Boskiej i ludzkiej w jednej Osobie Chrystusa. To jednak w niczym nie przeszkadza, by działalność Maryi była najdoskonalszą działalnością Ducha Świętego” (MMK, s. 629). Jednak pomimo tego związek Maryi z Bogiem jest tak ścisły, że zakonnik pyta: „Czyż nie jest Ona jakoby częścią Trójcy Przenajświętszej?” (MMK, s. 165), albo — w innym miejscu, już nie pytająco, ale twierdząco pisze o Niej, że „wpleciona w miłość Trójcy Przenajświętszej staje się od pierwszej chwili istnienia na zawsze, na wieki dopełnieniem Trójcy Przenajświętszej” (MMK, s. 684). Według Kolbego podstawą zjednoczenia Matki z Synem[40] i fundamentem Wcielenia jest właśnie zjednoczenie Maryi z Duchem Świętym (por. MMK, s. 684)[41]. Z kolei Wcielenie ustanawia fundament ontologiczny przebóstwienia, które nie byłoby możliwe bez unii hipostatycznej. Mimo że krzewiciel Militia Immaculate podkreśla wyjątkową wielkość Maryi, to jednak pośrednio wskazuje tym samym na regułę obowiązującą wszystkich chrześcijan: bo tylko wtedy Matka Kościoła będzie najbliżej nie tylko Chrystusa, ale i wierzących (por. LG 54), jeśli Jej zjednoczenie z Bogiem ma związek z powołaniem Jej duchowych synów. Natura ludzka okazuje się zdolna do tak głębokiego zjednoczenia z Bogiem, że ten może stać się uczestnikiem natury Boskiej (por. 2P 1,4), czy też — mówiąc językiem personalisty — przebóstwienie można widzieć jako „wosobienie” osoby człowieka w Osoby Boskie[42], albo jako istnienie człowieka i Boga jeden w drugim, jak w przypadku Wniebowziętej[43], na zasadzie swego rodzaju „perychorezy eschatologicznej”[44]. (Wracając na chwilę do św. Jana od Krzyża, można by powiedzieć: „Nie byłoby to bowiem prawdziwe i całkowite przeobrażenie, gdyby się dusza nie przeobraziła w trzy osoby Trójcy Przenajświętszej...” — JKD, s. 705). Uwzględniając rolę Maryi współpracującej w historii zbawienia realizowanej przez Drugiego Adama, można by uzupełnić paralele antytetyczne Ojców Kościoła[45] i powiedzieć, że Druga Ewa staje się przyczyną przebóstwienia rodzaju ludzkiego, w przeciwieństwie do Ewy pierwszej, która uległa pokusie samoubóstwienia. Za Ojcami Soborowymi możemy widzieć w Matce Bożej pierwociny przyszłości wszystkich wierzących: „w niebie Matka Jezusa doznaje już chwały co do ciała i duszy, będąc obrazem i początkiem Kościoła mającego osiągnąć pełnię w przyszłym wieku” (LG 68). Daje tu o sobie znać Boska logika trafnie „wychwycona” przez św. Maksymiliana: to, co dokonało się we wcielonej Osobie Boskiej, musi znaleźć kontynuację w osobach ludzkich[46]. Ścisłe zjednoczenie woli ludzkiej z wolą Bożą (św. Faustyna) W sformułowaniach III Soboru Konstantynopolitańskiego (680-681) należy widzieć konieczne uzupełnienie Soboru w Chalcedonie: soborowa definicja mówiąc o zjednoczeniu natur Boskiej i ludzkiej nie odpowiedziała na pytanie, w jaki sposób „praktycznie” (czy raczej „egzystencjalnie”) się to zjednoczenie dokonało w życiu Chrystusa. Jeśli modelem przebóstwienia człowieka jest unia hipostatyczna, potrzeba było ją „rozszyfrować” na tyle, by z chrystologii wypływały wnioski antropologiczne. Otóż chalcedońskim „bez zmieszania i bez rozdzielania” Ojcowie Soboru z VII w. obejmują zjednoczenie się woli ludzkiej i Boskiej, wskazując tym samym, że droga przebóstwienia człowieka wiodła będzie właśnie przez poddanie woli człowieka woli Bożej. Z tej perspektywy warto usłyszeć Maryjne „fiat” — nie jednorazowe, ale wyrażające postawę całego życia. Echem tego „tak” będzie pełnienie woli Bożej przez każdego wierzącego, a mistyczne doświadczenia stanowić mogą potwierdzenie, do czego takie uzgadnianie woli prowadzi. Mistycy i święci — wolno sformułować na bazie ich doświadczeń taki wniosek — zawsze upatrują właśnie w pełnieniu Bożej woli najlepszego czy jedynego sposobu upodobnienia się do Boga i zjednoczenia z Nim. Właśnie dzięki takiemu wynikającemu z miłości poddaniu woli Bożej, św. Faustyna, „jedna z największych mistyczek w dziejach — pisze autorka jej biografii — prowadzona przez Pana dojdzie do szczytów miłosnego zjednoczenia duszy z Bogiem. Ukoronowaniem tego będzie poprzedzony duchowymi zrękowinami akt zaślubin serc, w którym dostąpi zaślubienia duszy z Bogiem w sposób najpełniejszy z możliwych na ziemi”[47], kiedy to dostąpi „przebóstwiającego zjednoczenia duszy z Bogiem, które odtąd będzie już stałe” (SF, s. 98-99). Święta Faustyna Kowalska (1905-1938) w swoim Dzienniczku daje wielokrotnie wyraz temu przekonaniu, że jej poufałe obcowanie z Bogiem wynika właśnie z dobrowolnie podjętej współpracy z Bogiem, którego wolę pełni: „Jezus pochylił się do mnie i spojrzał łaskawie, i mówił mi o woli Ojca niebieskiego. Mówił mi, że ta dusza jest najdoskonalsza i święta, która pełni wolę Ojca Mojego, ale niewiele jest takich dusz. [Ze] szczególną miłością patrzy na duszę, która żyje wolą Jego, i powiedział mi Jezus, że ja w doskonały sposób, czyli doskonale, pełnię wolę Bożą i — »dlatego w tak szczególny i ścisły sposób łączę się z tobą i obcuję«”[48]. „Dziś na medytacji dał mi Bóg wewnętrzne światło i zrozumienie świętości, i na czym ona polega (...) Ani łaski, ani objawienia, ani zachwyty, ani żadne dary jej udzielane nie czynią ją doskonałą, ale wewnętrzne zjednoczenie duszy mojej z Bogiem (...) Świętość i doskonałość moja polega na ścisłym zjednoczeniu woli mojej z wolą Bożą. Bóg nigdy nie zadaje gwałtu naszej wolnej woli. Od nas zależy, czy chcemy przyjąć łaskę Bożą, czy nie; czy będziemy z nią współpracować, czy też ją zmarnujemy” (Dz 1107). Tym cenniejsze świadectwo pozostawiła nam zakonnica, że powstało ono na bazie doświadczenia mistycznego (praktyka), a nie teorii mistyki, której Kowalska nie znała — chyba jedynie z nauk kierowników duchowych. Właśnie dzięki brakom wiedzy teoretycznej oraz nieuczonemu językowi spuścizna świętej nabiera wyjątkowej wartości (por. SF, s. 87). Sekretarka Bożego Miłosierdzia pisała o przemienieniu w Chrystusa (por. Dz 1140), o duszach na wskroś przebóstwionych (por. Dz 180), o niepojętej miłości Boga wywyższającej człowieka aż do Bóstwa (por. Dz 1172). Modliła się o swoje przebóstwienie (Dz 1242: „Jezu mój, przeniknij mnie całą, abym mogła Cię odzwierciedlić w całym życiu swoim. Przebóstwij mnie, aby czyny moje miały wartość nadprzyrodzoną”), a jego źródła upatrywała w Eucharystii (Dz 1289: „Najsłodszy Jezu, rozpal moją miłość ku sobie i przemień mnie w siebie, przebóstwij mnie, aby czyny moje miłe Ci były, niech to sprawi moc Komunii świętej, którą codziennie przyjmuję. Jak bardzo pragnę być przeistoczona całkowicie w Ciebie, o Panie”). Właśnie wspomniany związek przebóstwienia z Eucharystią (czy szerzej: sakramentami) doświadczany w życiu mistycznym jest ciekawy i nośny teologicznie. Teologia wschodnia zwraca uwagę na uczestnictwo człowieka w naturze Bożej, które urzeczywistnia się właśnie przez Eucharystię oraz inne sakramenty, w których działa Duch Święty. Kongregacja Nauki Wiary w liście poświęconym medytacji chrześcijańskiej podkreśliła działanie Chrystusa w sakramentach, zwłaszcza w Eucharystii, w której dokonuje się „przedziwna wymiana” — cytuję: „Chrystus daje nam siebie, czyniąc nas uczestnikami swojej Boskiej natury, bez naruszania natury stworzenia, w której On sam uczestniczy przez Wcielenie”[49]. Papież Benedykt XVI widział w Eucharystii swego rodzaju „nuklearne roszczepienie” wnoszące do najskrytszego wnętrza człowieka radykalną przemianę, od której rozpoczyna się proces przebóstwienia całej rzeczywistości, czyli doprowadzenia jej do stanu, w którym Bóg stanie się wszystkim we wszystkich (por. 1Kor 15,26)[50]. Z jeszcze jednego powodu warto teologom sięgać po Dzienniczek: otóż jego autorka, która nie ukończyła nawet trzech klas szkoły podstawowej, tym się wyróżnia na tle innych świętych, że prezentuje oryginalne i brzemienne teologicznie doświadczenia mistyczne, wśród których warto w interesującej nas kwestii wspomnieć na związek Wcielenia i Zbawczej Męki jako największych przejawów miłosierdzia Bożego okazanego ludziom (por. SF, s. 160). Widząca w miłości i miłosierdziu największe przymioty Boga, pisała Kowalska: „Największą miłość i przepaść miłosierdzia poznaję we Wcieleniu Słowa, w Jego odkupieniu...” (Dz 180). Wydaje się, że na Zachodzie nieproporcjonalnie mało uwagi — co staje się wyraźne, gdy sięga się do poglądów Ojców Kościoła[51] — poświęca się wydarzeniu Wcielenia widzianemu właśnie w kategoriach miłosiernej miłości zbawiającej człowieka[52]. Z kolei związek Wcielenie-Męka zdecydowanie domaga się poważniejszej refleksji i uwzględnienia w głoszeniu Ewangelii (za dużo w przepowiadaniu „rozdzielenia” tajemnic wiary, zamiast ich jednoczenia z „rozróżnieniem”)[53]. Theosis z punktu widzenia tajemnicy Wcielenia (św. Maksym) Bóg i człowiek „bez zmieszania i bez rozdzielania” Katechizm Kościoła Katolickiego odwołuje się do sentencji św. Atanazego: „Istotnie, Syn Boży stał się człowiekiem, aby uczynić nas Bogiem”, i podtrzymuje tak mocno akcentowany przez Ojców Kościoła związek pomiędzy Wcieleniem a przebóstwieniem: „Słowo stało się ciałem, by uczynić nas »uczestnikami Boskiej natury« (2P 1,4)”[54]. Bóg, który stał się człowiekiem, umożliwił swoją łaską człowiekowi, by ten stał się tym, kim Bóg jest w swojej naturze[55]. Ta „współzależność pomiędzy humanizacją Boga a przebóstwieniem człowieka”[56] znajduje swoją podstawę w tajemnicy Narodzenia Pańskiego, kiedy to dokonuje się admirabile commercium (Ratzinger powie: „alchemia bytu”[57]): Słowo przyjmuje nasze człowieczeństwo, przez co natura ludzka zostaje wyniesiona do godności Bożej, a człowiek uzyskuje możliwość uczestniczenia w Bożej naturze Słowa[58]. Syn Boży nie porzuca człowieczeństwa, owszem przez powstanie z martwych i wstąpienie do nieba człowieczeństwo zostaje uwielbione, a choć w uwielbionym Chrystusie należy rozróżniać człowieczeństwo i Bóstwo, to nie wolno ich rozdzielać (Chalcedon!), a w takim razie można człowieczeństwu przypisywać to, co z natury należało do Bóstwa Słowa[59]. W ten sposób „pierworodny między wielu braćmi” (Rz 8,29) staje się bramą do przebóstwienia swoich braci, a samo przebóstwienie należy rozumieć maksymalnie, bo skoro uwielbione człowieczeństwo Chrystusa znajduje swoje „miejsce” w Bogu, a Chrystus nie przestaje być współistotny nie tylko Ojcu, ale i ludziom, to znaczy, że nasza przyszłość w Bogu nie może być różna/mniejsza od Jego „teraźniejszości”. A zatem można mówić o symetryczności pomiędzy „uczłowieczeniem” Boga (staje się współistotny ludziom) a „przebóstwieniem” człowieka (stajemy się — jak to możliwe? — „współistotni” Bogu). Oczywiście na przebóstwienie człowieka należy spojrzeć z perspektywy chrystologicznej, co dobrze uchwycił św. Maksym Wyznawca, według którego „synteza Chrystusa” staje się swoistą „formułą światową” opisującą łączenie się struktur całej rzeczywistości nie przez „mieszanie”, ale właśnie na drodze „syntezy” dokonującej się, mówiąc językiem Chalcedonu, „bez zmieszania i bez rozdzielania”. Jest możliwe, by to, co stworzone, przez otrzymanie łaski mogło zjednoczyć się z tym, co niestworzone, tak że człowiek stanie się wszystkim (otrzyma wszystko), czym jest Bóg, z wyjątkiem tożsamości natury[60], ale nie przestanie być sobą[61]. Właśnie z tej perspektywy Maksymowo-chalcedońskiej trzeba by patrzeć na tajemnicę przebóstwienia człowieka: „w chrześcijaństwie ponad wszelką miarę — zauważa Kongregacja Nauki Wiary — bez unicestwiania w morzu Absolutu osobowego »ja«, z zachowaniem statusu stworzenia, spełniają się wszystkie pragnienia zawarte w modlitwie innych religii”, bo przebóstwiony człowiek „wcielony w Chrystusa Syna Bożego przez naturę, przez Jego łaskę staje się uczestnikiem natury Boskiej, »synem w Synu«” (OF 14). Theosis dzięki zjednoczeniu woli człowieka z wolą Boga Przebóstwienie znajdujące swoją podstawę we Wcieleniu nie dokonuje się jednak automatycznie, jak to niektórzy próbowali zarzucać Ojcom Kościoła, lecz zakłada współpracę człowieka z Bogiem; ten bogoczłowieczy proces polegać będzie na zjednoczeniu woli ludzkiej i Boskiej, czego modelem i fundamentem jest oczywiście znów Chrystusowy sposób dokonywania się rzeczywistej jedności woli (bo przecież nie jakiegoś ich współistnienia „obok” siebie, bez zjednoczenia) przez poddanie się woli ludzkiej Bogu. Ortodoksyjnie chrystologiczny Maksym Wyznawca zwracał uwagę właśnie na wolę Chrystusa związaną z jego rzeczywistym człowieczeństwem, z kolei człowiek „uczy” się od Chrystusa siebie samego, w tym tego, że jedynie wychodząc z siebie, może odnaleźć siebie w Bogu[62], co z kolei jest możliwe tylko dlatego, że Pierworodny stał się nie tylko naszym bratem, ale też poniekąd Ojcem w tym sensie, że „zrodził” swoich braci, bo przez przyjęcie ludzkiej woli zbawił ją, by mogła odtąd wypowiadać swoje fiat Bogu. Ontologiczną jedność (unię hipostatyczną) należy według Ojców Konstantynopola III widzieć w konkretnej egzystencji Chrystusa jako komunię dwóch woli, które mimo iż pozostają oddzielne (Boska wola nie wchłania ludzkiej!), to tworzą rzeczywistą jedność[63]. Chalcedońskie „bez zmieszania i bez rozdzielania” zostaje przypisane również zjednoczeniu woli ludzkiej i Boskiej Chrystusa[64]. W ten sposób w miłości dokonująca się jedność nie jest mniej doskonała niż naturalna, owszem według Ratzingera odpowiada ona najwyższej jedności trynitarnej[65]. W chrystologii Soboru 680-681 kryje się oczywiście antropologia; jeśli — co odsłania się przed nami w życiu Chrystusa — „osoba Syna Przedwiecznego może aż do samych korzeni przenikać ludzką rzeczywistość Chrystusa, nie niszcząc jej ani w niczym nie zmieniając”[66], to znaczy, że ludzka wola musiała zostać stworzona „od początku” jako „nastawiona” na Boga i znajdująca swoje urzeczywistnienie dopiero w Nim. Również wolność człowieka — paradoksalnie! — znajduje swoją realizację dopiero w „tak” powiedzianym Bogu, wola ludzka „przez przylgnięcie do woli Bożej nie ulega zniszczeniu, lecz osiąga własną doskonałość”[67], dopiero wtedy staje się bowiem „boska”[68]. Za świętym teologiem prawosławnym Mikołajem Kabasilasem (ur. między 1319 a 1323 r., zm. prawd. po 1397/1398 r.) można powiedzieć, że „jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem nieskończenie bardziej niż sami z sobą”, i właśnie „to zjednoczenie z Chrystusem czyni nas przez łaskę uczestnikami tego wszystkiego, czym jest Chrystus”[69]. Chrystus, „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają” (Hbr 5,8-9). Z kolei uczniom dane było zobaczyć tę odkupiającą nas wszystkich lekcję „uczenia się posłuszeństwa” dzięki temu, że sam Mistrz uchylił rąbka tajemnicy (swojej, naszej oraz naszego odkupienia) w Getsemani (por. Mk 14,32-41). „Dramat naszego odkupienia polega na tym — tłumaczył papież-senior — że Jezus ciągnie ku górze naszą wolę, nasz sprzeciw wobec woli Bożej, a także nasz sprzeciw wobec śmierci oraz grzechu, i łączy go z wolą Ojca: »nie moja wola, lecz Twoja«. W tej przemianie »nie« w »tak«, w tym włączeniu woli stworzenia w wolę Ojca przemienia On ludzkość i nas zbawia”[70]. Dramatyczne zmaganie, jakie w tamtej chwili staje się udziałem Chrystusa, ujawnia konflikt istniejący między wolą ludzką a Boską, odzwierciedla właściwą naturze ludzkiej skłonność do tego, by wolności upatrywać w powiedzeniu Bogu „nie”, i w końcu ukazuje również zwycięstwo możliwe dzięki temu, że w Chrystusie naturalna ludzka wola zostaje włączona w to nastawianie, które otrzymuje od Boskiej Osoby Syna powierzającej się Ojcu[71]. Uniżający się Logos przyjmuje wolą ludzką i mówi do Boga wraz z „ja” człowieka, a przekazując mu swoje „Ja”, zbawia go i czyni Bogiem[72]. Jeśli tak się sprawy mają z zielonym drzewem Syna, cóż innego miałoby się stać z suchym drzewem chrześcijan (por. Łk 23,31)? Na wzór Chrystusa, dzięki Wcieleniu oraz Odkupieniu, egzystencja wierzących zostanie również naznaczona wymiarem kenotycznym — będzie to wychodzenie z siebie z miłości do Boga, a wyrazem tego będzie poddanie swojej woli Bogu — posłuszeństwo Krzyża[73] czy może Krzyż posłuszeństwa, przy czym — podkreślmy — możliwy do udźwignięcia jedynie dzięki zjednoczeniu z pierworodnym Ukrzyżowanym. Ten Exodus — wychodzenie z samego siebie przez krzyżową bramę — dokonał się już w życiu Matki Chrystusa[74]. Droga ku przebóstwieniu idzie w odwrotnym kierunku niż ten, którym podążyli Adam i Ewa: chodzi o pokorę na wzór Drugiej Ewy oraz Drugiego Adama, który wybawił nas od grzechu pychy. „Adam, powolny diabłu aż do złamania wierności Bogu, w swojej osobie wszystkim wysłużył śmierć; Jezus posłuszny Ojcu aż do śmierci krzyżowej — kazał Leon Wielki — w swojej osobie wszystkim przyniósł życie” (LWM, 25,4), dlatego — napominał papież — „nie odbiegajmy w pokorze od Niego, jeśli w chwale Mu chcemy być podobni” (LWM, 23,5). Zakończenie: Głębia przyzywa głębię (Psalmista) Wykształcone teologiczne głowy pochylają się z uznaniem nad Dzienniczkiem prostej Faustyny Kowalskiej, z kolei mający odpowiednie przygotowanie św. Jan od Krzyża potrafił sam dokonać przekładu z natury niepojęciowego, wyrażanego językiem symbolicznym i poetyckim doświadczenia, na język filozoficzno-teologiczny. Zaś w osobie Maksymiliana Marii Kolbego złączyło się nie tylko wykształcenie teologiczno-filozoficzne oraz doświadczenie mistyczne świętego, w genialnych logiczno-teologicznych intuicjach franciszkanina dają o sobie znać również jego wyjątkowe zdolności matematyczno-przyrodnicze[75]. Przekonania świętych czy doświadczenia mistyków, nie tylko tych przed chwilą wspomnianych, których wypowiedzi przywołano w niniejszym tekście, potwierdzają zarówno możliwość przebóstwienia człowieka, jak również teandryczny charakter zarówno finalnego efektu (jedność człowieka i Boga „bez zmieszania i bez rozdzielania”), jak i drogi do niego prowadzącej (Bosko-ludzka współpraca, zjednoczenie woli człowieka z Bogiem dokonujące się również według chalcedońskiego paradygmatu, obowiązującego także w wieczności). Przy czym droga ta wiedzie ścieżką wąską i stromą, na szczycie której widnieje Krzyż, do którego to wniosku prowadzą rozważania chrystologiczne i mistyczne. Na przykład Doktor Karmelu właśnie w śmierci krzyżowej zmysłów i ducha — pisał o tym w Drodze na Górę Karmel[76] — upatrywał drogi do zjednoczenia z Bogiem (por. JKD, s. 207), a w pełni mistycznego zjednoczenia trzeba by — uważa ks. Chmielewski — widzieć prawdziwą chrystomorfozę (por. PCJK, s. 66)[77]. Wolno w tej zgodności wniosków płynących z teologii i mistyki widzieć kompatybilność Objawienia i teologii dogmatycznej z jednej strony, oraz doświadczenia duchowego i teologii mistycznej z drugiej. Należy jednak dostrzec coś więcej: wzajemne naświetlanie się, dzięki któremu oba typy mądrości zyskują głębsze zrozumienie jeśli nie samej tajemnicy Bosko-ludzkiego zjednoczenia, to przynajmniej jego „intensywności” (ścisłości, głębokości, intymności, ...). Zgodnie ze słowami psalmisty, głębia przyzywa głębię” (Ps 42,8), co w interesującej nas kwestii prowadzi do uznania — choć nie wyjaśnienia — tajemnicy przebóstwienia człowieka „symetrycznej” względem „uczłowieczenia” Boga: jedna mądrość przyzywa drugą mądrość i daje pełniejsze pojęcie theosis, które polega z kolei na tym, że miłość przyzywa miłość: „poprzez zstępującą ekstazę Boga oraz wstępującą ekstazę człowieka następuje ich mistyczne spotkanie i zjednoczenie” (PCGP, s. 108) (Palamas), jak „wcielenie Boga dokonuje się przez umiłowanie człowieka”, tak „przebóstwienie człowieka dokonuje się przez umiłowanie Boga” (św. Maksym)[78], przy czym ludzka miłość zostaje wyniesiona na poziom miłości Bożej, by kochać odpowiednio. Nawiązując raz jeszcze do Doktora Mistycznego odwołującego się do słów Psalmisty (tyle że tłumaczonych: „przepaść przepaści przyzywa”), można powiedzieć, że łaska udzielona wierzącym przez Boga przyzywa łaski przebóstwienia: „światło łaski, które Bóg uprzednio dał duszy i którym wzrok jej przepaści duchowych otworzył na światło Boże, a przez to uczynił ją sobie przyjemną, przyzwało drugą przepaść łaski, którą jest boskie przeobrażenie duszy w Boga” (JKD, s. 789). Współistotności Chrystusa z ludźmi (braćmi) musi odpowiadać nasza współistotność z Bogiem (Ojcem), a choć substancjalnej tożsamości między Bóstwem a człowieczeństwem być nie może, nie musi to oznaczać, że zjednoczenie człowieka z Bogiem jest czymś mniejszym. Warto, wydaje mi się, w dalszych badaniach teologicznych zwracać uwagę na Tego, który po swoim zmartwychwstaniu w ciele „wrócił” do Ojca: czy uwielbione człowieczeństwo Syna Bożego rzeczywiście „znajduje się” w Trójcy czy nie? Oto pytanie, które wskazuje na przyszłość każdego wierzącego. Nie należy się bać Pasterza, który według słów kardynała Ratzingera „szuka nas tam, gdzie jesteśmy, lecz nie po to, abyśmy tam pozostali, lecz po to, abyśmy poszli tam, gdzie On jest, abyśmy wznieśli się ponad nas samych”[79]. Na przebóstwienie trzeba bowiem spoglądać z „wnętrza” tajemnicy Chrystusa: theosis nie zaciera różnicy między Stwórcą a stworzeniem (byłby to „monofizytyzm”, po prostu panteizm), których należy rozróżniać, ale których nie wolno już odtąd widzieć rozdzielonych („nestorianizm”). Wola ludzka — twierdzi autor Trzech okresów życia wewnętrznego, który teologię życia duchowego widzi jako zastosowanie dogmatów w życiu chrześcijańskim — „będzie istniała nawet w miłości uszczęśliwiającej; nie jest ona fizycznie wchłonięta przez Boga, jakby powiedzieli panteiści”[80], właśnie ta „inność” Stwórcy i stworzenia, jak utrzymuje Kongregacja Nauki Wiary, jest dobra i umożliwia zjednoczenie w miłości, na wzór misterium trynitarnego, w którym Syn jest wiecznie „innym” od Ojca, a jednak w Duchu Świętym jest Ojcu współistotny (por. OF 14). Miłość rzeczywiście okazuje się największa, sprawia ona nie tylko częściowe i niejasne („jakby w zwierciadle”), ale doskonałe („twarzą w twarz”) widzenie Boga oraz prowadzi do poznania Go tak, jak sami zostaliśmy poznani (por. 1Kor 13,10-13). A zostaliśmy poznani doskonale przez Boga miłującego tak doskonale — dzięki unii hipostatycznej, bez której z kolei nie byłoby możliwe nasze doskonałe zjednoczenie z Bogiem z miłości do Niego[81] — miłości ludzkiej i Boskiej zarazem, skoro, jak twierdzą mistycy, Bóg podnosi człowieka do miłowania Go Jego własną miłością. I tę Bosko-ludzką miłość człowieka do Boga trzeba chyba widzieć jako dokonującą się „bez zmieszania i bez rozdzielania”. Publikacja w serwisie Opoki za zgodą Autora [1] Św. Leon Wielki, Mowa 22, nr 6. Korzystam z wydania: Św. Leon Wielki, Mowy (Pisma Ojców Kościoła, 24), tłum. K. Tomczak, Poznań-Warszawa-Lublin 1958 [dalej cyt. LWM, numer mowy, numer punktu]. [2] Por. Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna I, q. 12, a. 5. [3] Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna I, q. 12, a. 5. [4] Por. Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna I, q. 12, a. 6. [5] Por. również: Ch. Schönborn, Przebóstwienie, życie i śmierć, tłum. W. Szymona, Poznań 2001, s. 43: „»Człowiek przebóstwiony przez łaskę otrzymuje dla siebie wszystko, co posiada Bóg — poza tożsamością istoty«. Wszystko! — można by się dopatrywać tutaj retorycznej przesady. Jednak cała zachodnia i wschodnia Tradycja to właśnie ma na myśli, kiedy mówi o łasce przebóstwienia: kto zostanie zaszczycony łaską przebóstwiającą, ten otrzymuje nie »jakąś część« lub »coś« z Boga, ale otrzymuje Go rzeczywiście całego. Tak Ojcowie rozumieją uczestnictwo w życiu Bożym, jako celu naszego istnienia”. [6] Por. Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 2002, nr 398. [7] Por. Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, opr.: S. Głowa, I. Bieda, Poznań 1998, s. 226: „...jednego i tego samego Chrystusa Pana, Syna Jednorodzonego należy wyznawać w dwóch naturach, bez zmieszania, bez zmiany, bez rozdzielania i rozłączania”. [8] Bóg żywy. Katechizm Kościoła Prawosławnego. Opracowany przez zespół wiernych prawosławnych, tłum. A. Kuryś i in., Kraków 2001, s. 174-175. [9] Na ten związek zwrócił uwagę Jacques Maritain, który uważał „św. Jana od Krzyża za wielkiego doktora najwyższej niekomunikatywnej wiedzy, podobnie jak św. Tomasza za wielkiego doktora wiedzy komunikatywnej” — por. O. Filek, Wprowadzenie, w: Św. Jan od Krzyża Doktor Kościoła, Dzieła, tłum. B. Smyrak, Kraków 1998 [dalej cyt. JKD], s. 57. [10] Święty Augustyn uważał na przykład, że przebóstwiony jest bogiem „jedynie do pewnego stopnia. Najwyższy pułap, jaki człowiek może osiągnąć, to równość i podobieństwo do aniołów w błogosławionym oglądaniu Boga...” (A. Eckmann, Przebóstwienie człowieka w pismach wczesnochrześcijańskich (Źródła i monografie — Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, 249), Lublin 2003, s. 110). [11] Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”, nr 19. Korzystam z tłumaczenia konstytucji w: Sobór Watykański II, Konstytucje, dekrety, deklaracje. Tekst polski. Nowe tłumaczenie, Poznań 2002, s. 526-606. [12] Kaiser, Davids, FF. Bruce, Brauch, Trudne fragmenty Biblii, tłum. L. Bigaj, T. Fortuna, G. Grygiel, red. wyd. pol. W. Chrostowski, (Prymasowska Seria Biblijna), red. nauk. W. Chrostowski, Warszawa 2011, s. 11. [13] Por.: Hart, Chrześcijańska rewolucja a złudzenia ateizmu, tłum. A. Gomola, Kraków 2011, s. 257-258; J. Pelikan, Tradycja chrześcijańska. Historia rozwoju doktryny, tom I: Powstanie wspólnej tradycji (100-600), tłum. M. Höffner, Kraków 2008, 242-244. [14] Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”, nr 53. Korzystam z tłumaczenia: Sobór Watykański II, Konstytucje, dekrety, deklaracje. Tekst polski. Nowe tłumaczenie, Poznań 2002, s. 104-166 [dalej cyt. LG]. [15] Por. Bartnik, Matka Boża (Biblioteka Katedry Teologii historycznej, 1), Lublin 2012, s. 158. [16] Por. Jan Paweł II, enc. Redemptoris Mater (O błogosławionej Maryi Dziewicy w życiu pielgrzymującego Kościoła), nr 17, [dostęp: [17] Por. P. Deseille, Grzech, zbawienie, przebóstwienie. Ujęcie prawosławne, tłum. L. Balter, w: Tajemnica odkupienia (Kolekcja Communio, 11), red. L. Balter, Poznań 1997, s. 427. [18] J. Ratzinger, Kościół. Pielgrzymująca wspólnota wiary. J. Kard. Ratzingerowi na 75 urodziny — uczniowie, red. S. O. Horn, V. Pfnür, tłum. W. Szymona, Kraków 2005, s. 71-72. [19] Por. J. Pelikan, Tradycja chrześcijańska..., dz. cyt., s. 358. [20] Por. Sobór Chalcedoński (451). Definicja wiary, nr 11, w: Dokumenty Soborów Powszechnych. Tekst grecki, łaciński, polski. Tom I, Nicea I, Konstantynopol I, Efez, Chalcedon, Konstantynopol II, Konstantynopol III, Nicea II (325-787) (Źródła Myśli Teologicznej, 24), układ i oprac. A. Baron, H. Pietras, Kraków 2007 [dalej cyt. DSP]. [21] Por. Mantzaridis, Przebóstwienie człowieka. Nauka świętego Grzegorza Palamasa w świetle tradycji prawosławnej (Światło Przemienienia, 3), tłum. I. Czaczkowska, Lublin 1997, s. 53 [dalej cyt. PCGP]. [22] Warto w tym miejscu podkreślić, że właśnie doświadczenie zbawienie i przebóstwienia stanowiło argument w doktrynalnych sporach (boskość Syna oraz Ducha) pierwszych wieków. Por. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Wybrane zagadnienia chrystologii (1979), II, A. Korzystam z: Wybrane zagadnienia chrystologii (1979), tłum. J. Bielecki, w: Od wiary do teologii. Dokumenty Międzynarodowej Komisji Teologicznej 1969-1996, red. J. Królikowski, Kraków 2000, s. 111-132. Por. również: J. Meyendorff, Teologia bizantyjska. Historia i doktryna, tłum. J. Prokopiuk, Kraków 2007, s. 18. [23] Por. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Teologia dzisiaj. Perspektywy, zasady i kryteria, tłum. K. Stopa, Kraków 2012, nr 91-92. Por. tamże, nr 99, gdzie jest mowa o tym, iż teologia „uznaje całkowite pierwszeństwo Boga; chce nie tyle posiąść Boga, ile być przez Niego posiadaną. Musi zatem zwracać uwagę na to, co Duch mówi do Kościołów przez »wiedzę świętych«”. [24] Por. J. Salij, Mądrościowy wymiar teologii, w: O naturze teologii (Studia theologiae fundamentalis, 5), red. B. Kochaniewicz, Poznań 2013, s. 55. [25] Por. J. Szymik, Theologia Benedicta. Tom I, Katowice 2010, s. 65-68 i 127. Dlatego Ojcowie Kościoła wiązali zawsze teologię z modlitwą, która „otwiera, przenika i kończy ich myślenie o wierze” (M. Fiedrowicz, Teologia ojców Kościoła. Podstawy wczesnochrześcijańskiej refleksji nad wiarą, tłum. W. Szymona, Kraków 2009, s. 452). [26] Por. H. Urs von Balthasar, Teologia a świętość, tłum. M. Serzycki, w: Podstawy wiary — teologia (Kolekcja Communio, 6), red. L. Balter, Poznań 1991, s. 424. [27] Tamże, s. 427. I dalej: „Tam, gdzie nauka, która określa się jako teologia, przestaje być następstwem apostolskiego świadectwa, a tym samym posłannictwa Jezusowego i związanej z nim świętości, przestaje być także miarodajna dla wiary Kościoła” (tamże, s. 430). [28] T. Dzidek, Granice rozumu w teologicznym poznaniu Boga, Kraków 2001, s. 344-345 [dalej cyt. GR]. [29] Por. Woźniak, Przyszłość, teologia, społeczeństwo (Myśl Teologiczna, 56), Kraków 2007, s. 103. [30] Por. Jan Paweł II, List apostolski „Św. Jan od Krzyża, mistrz w wierze”, nr 17. Korzystam z tłumaczenia w: JKD, s. 5-21. [31] Jan od Krzyża rzadko używa pojęcia „przebóstwienie” (endiosamiento), woli posługiwać się innymi, korzysta zwłaszcza z terminów unión i transformación („zjednoczenie przekształcające”) — por.: O. Filek, Wprowadzenie, w: JKD, s. 40; M. Chmielewski, Przebóstwienie człowieka według świętego Jana od Krzyża, „Ateneum Kapłańskie” (1991) nr 117, s. 54 [dalej cyt. PCJK]. [32] R. Garrigou-Lagrange, Trzy okresy życia wewnętrznego wstępem do życia w niebie, tłum. T. Landy, Niepokalanów 2001, s. 840-841. [33] Korzystam z wydania: Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa, w: JKD, s. 521-714. [34] Według Doktora Mistycznego istnieje następujący związek pomiędzy miłością a widzeniem Boga. Otóż miłość opiera się na woli, której właściwością jest dawać, a nie brać; z kolei rozum w niebie otrzyma przywilej widzenia samej istoty Boga, bo jego właściwością jest otrzymywać; bez doskonałego widzenia Boga nie można oczekiwać doskonałego miłowania Go. Tak więc wola chcąca dawać miłuje Boga, a rozum przyjmuje dary Boże (por. JKD, s. 701-702). [35] Korzystam z wydania: Św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości, w: JKD, s. 715-803. [36] Substancją duszy nazywa mistyk szczyt czy centrum duszy, w którym człowiek doświadcza bezpośrednio Boga — por. PCJK, s. 55. [37] W poniższym podpunkcie artykułu korzystałem z wcześniejszych refleksji opublikowanych w książce: S. Zatwardnicki, Pomoc przeciw nieprzyjaciołom Twoim, czyli jak chwalić Maryję i bronić Jej godności, Kraków 2014, s. 366-374 oraz 401-409. [38] Kolbe, Pisma. Cz. II, przygot. do dr. P. Sotowski, Niepokalanów 2008, s. [dalej cyt. MMK]. [39] R. Laurentin, Nieznany Duch Święty. Odkrywanie Jego doświadczenia i Jego Osoby, tłum. M. Tarnowska, Kraków 1998,, s. 477. [40] Według ks. Czesława Bartnika „Maryja to misterium tak ściśle zespolone z Jezusem Chrystusem, że trzeba mówić o jedności, niemal na podobieństwo jedności osobowej między człowieczeństwem i bóstwem w Jezusie Chrystusie” — Bartnik, Matka Boża..., dz. cyt., s. 190. [41] Św. Jan od Krzyża uważa, że do duszy Maryi „nie przeniknęła żadna forma jakiegoś stworzenia i nigdy nią nie powodowała. Jej poruszenia pochodziły zawsze z Ducha Świętego” (JKD, s. 313). [42] Por. Bartnik, Dogmatyka katolicka. Tom I, Traktaty I-VI, Lublin 2012, s. 753. [43] Por. J. Ratzinger, Wzniosła Córa Syjonu. Rozważania mariologiczne, tłum. J. Królikowski, Poznań 2002, s. 138: „Jego miłość czyni nas nieśmiertelnymi i tę miłość przynoszącą nieśmiertelność nazywamy »niebem«. Niebo nie jest niczym innym niż to: Bóg jest wystarczająco wielki, by mieć miejsce także dla nas, nędznych istot. Człowiek Jezus, który równocześnie jest Bogiem, jest dla nas nieskończoną gwarancją, że istota-człowiek i Istota-Bóg mogą istnieć i żyć wiecznie jeden w drugim. Myślę, że jeśli uznało się coś takiego, to do pewnego stopnia uznaje się także to, co wyraża dziwne określenie »cielesne wniebowzięcie«”. [44] Por. Woźniak, Przyszłość, teologia, społeczeństwo, dz. cyt., s. 113. Por. tamże, s. 11-12: „Tajemnica wejścia Boga w historię jest zapowiedzią i obietnicą wejścia człowieka z życie wieczne, jakim jest trynitarna perychoreza życia i miłości w wolności”. [45] Por. F. Drączkowski, Patrologia, Pelplin-Lublin 2007, s. [46] Por. Bóg żywy. Katechizm Kościoła Prawosławnego..., dz. cyt., s. 468. Por. również: E. Ozorowski, Humanitas unii hipostatycznej, w: Człowieczeństwo Boga, red. A. Proniewski, A. Dębski, Białystok 2013, s. 19: „Człowieczeństwo Jezusa Chrystusa jest szczęściem ludzi (...) Szczęście to jednak zostaje osiągnięte definitywnie w Zmartwychwstaniu. W Jezusie Chrystusie natura ludzka, poczęta we Wcieleniu, zostaje przebóstwiona w Zmartwychwstaniu. W człowieku, przyjmującym chrzest, rodzi się nowe życie, które zostanie przebóstwione w pełni w powszechnym zmartwychwstaniu. Cel ten jest teraz przed ludźmi. Doszedł do niego Chrystus, osiągnęła go również Maryja jako Wniebowzięta. Ludzie natomiast, zanurzeni przez chrzest w śmierci Chrystusa, wkraczają w nowe życie, dążące do pełni w zmartwychwstaniu (Rz 6,4-7). Już mają oni dostęp do uczestnictwa w Boskiej naturze (2P 1,4), ale w pełni jeszcze w niej nie uczestniczą”. [47] Czaczkowska, Siostra Faustyna. Biografia Świętej, Kraków 2012, s. 86 [dalej cyt. SF]. [48] Św. Siostra Faustyna Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Kraków, [br], nr 603 [dalej cyt. Dz]. Por. tamże, nr 666: „Zrozumiałam, że wszelka dążność do doskonałości i cała świętość jest [osadzona] na wypełnianiu woli Bożej. Doskonałe spełnienie woli Bożej jest dojrzałością w świętości, tu na wątpliwości nie ma miejsca”. Również św. Jan od Krzyża widział w poddaniu się woli Bożej drogę do mistycznego zjednoczenia z Bogiem, o czym pisał w Drodze na Górę Karmel: „Stan zjednoczenia z Bogiem polega na tak całkowitej przemianie duszy w wolę Bożą, by w niej nie było nic przeciwnego woli Bożej, ale żeby we wszystkim i w każdym poruszeniu wola jej była wolą Bożą” (JKD, s. 174). [49] Kongregacja Nauki Wiary, List do biskupów Kościoła katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej „Orationis formas”, nr 14 [dalej cyt. OF]. Korzystam z wydania: W trosce o pełnię wiary. Dokumenty Kongregacji Nauki Wiary 1966-1994, red. J. Królikowski, Z. Zimowski, Tarnów 2010, s. 407-424. [50] Por. Benedykt XVI, adh. O Eucharystii, źródle i szczycie życia i misji Kościoła „Sacramentum caritatis”, nr 11. [51] Prawosławny teolog John Meyendorff uważa, że na całą historię dogmatu chrystologicznego należałoby patrzeć z perspektywy odkupienia, bowiem jest ona uwarunkowana ideą Wcielenia Słowa jako zbawienia człowieka — por. J. Meyendorff, Teologia bizantyjska..., dz. cyt., s. 150. [52] Leon Wielki na przykład widzi we Wcieleniu schylenie się (zstąpienie) miłosierdzia, mówi też o wielkiej tajemnicy miłosierdzia oraz o zrządzeniu miłosierdzia (por.: LWM, 23,2; 28,1; 29,1; 30,5). [53] W tym podpunkcie artykułu korzystałem również ze swojego wcześniejszego tekstu: S. Zatwardnicki, Być jak Bóg, stać się Bogiem, „Biblioteka Kaznodziejska” (2012) nr 6, s. 20-27. [54] Katechizm Kościoła Katolickiego, dz. cyt., nr 460. [55] Por. H. Paprocki, Przebóstwienie, w: Encyklopedia Katolicka, t. XVI, red. E. Gigilewicz, Lublin 2012, s. 608. [56] B. Sesboüe, J. Wolinski, Bóg zbawienia. Tradycja, reguła i Symbole wiary. Ekonomia zbawienia. Rozwój dogmatów trynitarnych i chrystologicznych (Historia dogmatów, t. I, red. B. Sesboüe), tłum. P. Rak, red. nauk. wyd. pol. T. Dzidek, Kraków 1999, s. 303. [57] Por. J. Ratzinger, Kościół. Pielgrzymująca wspólnota wiary..., dz. cyt., s. 73. [58] Por. Benedykt XVI, Audiencja generalna: „Przedziwna wymiana” ( „L'Osservatore Romano” (2012) nr 3, s. 28. [59] Por. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Wybrane zagadnienia chrystologii..., dz. cyt., V, B. [60] Por.: H. Urs von Balthasar (wybór tekstów: W. Löser), W pełni wiary, tłum. J. Fenrychowa, Kraków 1991, s. 545 i 547; A. Warkotsch, Wprowadzenie, w: Maksym Wyznawca, Antologia życia wewnętrznego. Dialog o życiu wewnętrznym. Księga Miłości. Księga Oświeconych. Wykład Modlitwy Pańskiej. List o miłości, tłum. A. Warkotsch, Poznań s. 67. [61] Grzegorz Palamas, by poradzić sobie z tym paradoksem (być jak Bóg, nie będąc Bogiem) wprowadzał rozróżnienie na istotę Boga oraz przebóstwiające niestworzone energie, co przyjęła za nim teologia prawosławna. To „rozróżnienie pomiędzy Bogiem niedostępnym a Jego partycypacjami (czy władzami) pozwala chrześcijanom wschodnim — przy pełnym zachowaniu różnorodności natur — mówić o »konsubstancjalności« z Bogiem oraz rozumieć przebóstwienie w sensie absolutnym” ( Congar, Człowiek i przebóstwienie w teologii prawosławnej, tłum. L. B. i St. G., „Znak” (1968) nr 7-8, s. 855). Wydaje mi się jednak, że w ten sposób pojęte przebóstwienie jest swego rodzaju „ucieczką do przodu” przed radykalizmem Boga, która w pewnym sensie „gasi Ducha”; na tym tle Tomaszowe widzenie istoty Boga jawi się jednak bardziej jako Dobra Nowina. [62] Por. Benedykt XVI, Audiencja generalna: „Św. Maksym Wyznawca” ( „L'Osservatore Romano” (2008) nr 9, s. 51 [dalej cyt. SMW]. [63] Por. J. Ratzinger, Chrystus i Jego Kościół, tłum. W. Szymona, Kraków 2005, s. 117. [64] Por. Sobór Konstantynopolitański (680-681). Wykład wiary, nr i 19, w: DSP. [65] Por. J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego. Szkice o chrystologii duchowej, tłum. J. Merecki, Kraków 2008, s. 35. [66] Ch. Schönborn, Ikona Chrystusa, tłum. W. Szymona, Poznań 2001, s. 131. [67] J. Ratzinger (Benedykt XVI), Jezus z Nazaretu, cz. 2: Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania, tłum. W. Szymona, Kielce 2011, s. 174. [68] Por. Benedykt XVI, Audiencja generalna: „»Tak« powiedziane Bogu szczytem wolności” ( „L'Osservatore Romano” (2012) nr 4, s. 45. [69] Cytuję za: Y. Spiteris, Ostatni Ojcowie Kościoła. Kabasilas, Palamas (Bogosłowije, 5), tłum. B. Widła, Warszawa 2006, s. 81. [70] Benedykt XVI, Audiencja generalna w Wielką Środę: „Tajemnica Wielkiego Tygodnia umacnia wiarę” ( „L'Osservatore Romano” (2011) nr 6, s. 31. [71] Por. Benedykt XVI, „»Tak« powiedziane Bogu szczytem wolności”, art. cyt., s. 45. [72] Por. J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego..., dz. cyt., s. 37. [73] Por. Ch. Schönborn, Ikona Chrystusa, dz. cyt., s. 141. [74] Zwracał na to uwagę kardynał Ratzinger — por. J. Ratzinger (Benedykt XVI), H. Urs von Balthasar, Maryja w tajemnicy Kościoła, tłum. W. Szymona, Kraków 2007, s. 65. [75] Maksymilian w czasie rzymskich studiów uczęszczał dodatkowo na wykłady z nauk ścisłych, czego jednym z efektów były „opisy, wykresy i obliczenia dotyczące budowy pojazdu międzyplanetarnego” ( Dyczewski, Św. Maksymilian Maria Kolbe, w: Kolbe, Pisma. Cz. I, przygot. do dr. P. Sotowski, Niepokalanów 2007, s. 15). [76] Korzystam z wydania: Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, w: JKD, s. 139-401. [77] Doktor Karmelu widzi nawet w kontemplacji wiecznych, jak pisze, tajemnic Wcielenia „cząstkę szczęśliwości” duszy w wieczności. Według mistyka tajemnice Boga-Człowieka należą do najwznioślejszych tajemnic kryjących się w Bogu — por. JKD, s. 695-696. [78] Cyt. za: H. Urs von Balthasar, W pełni wiary, dz. cyt., s. 548. [79] Por.: J. Ratzinger, Duch liturgii, tłum. E. Pieciul, Poznań 2002, s. 111-112. [80] R. Garrigou-Lagrange, Trzy okresy życia wewnętrznego, dz. cyt., s. 852. [81] Por. A. Siemianowski, Tomizm a palamizm. Wokół kontrowersji doktrynalnych Wschodu i Zachodu w Średniowieczu (Studia i Materiały — Papieski Wydział Teologiczny w Poznaniu, 22), Poznań 1998, s. 86. opr. mg/mg
Źródło: Paweł Tarasiewicz, Między polityką a religią – w poszukiwaniu „złotego środka”, w: Polityka a religia, red. P. Jaroszyński i in., Fundacja „Lubelska Szkoła Filozofii Chrześcijańskiej”, Lublin 2007, s. 195-211 [ISBN 978-83-923900-0-8] Inkarnacja, wcielenie, proces wcielenia bóstwa w osobę ludzką, znany z wielu religii, związany jest zwykle z misją zbawczą. Szczególnie znany z wisznuizmu, laminizmu, chrześcijaństwa. W religiach głoszących eschatologiczną teorię reinkarnacji, jak w hinduizmie, buddyzmie, tantryzmie inkarnacja oznacza każdorazowe stadium ziemskiej egzystencji duszy, kolejne ogniwo łańcucha wcieleń wiodących do jej wyzwolenia z więzów materii. Życie w tych warunkach jest niczym więcej niż korowodem przeobrażeń. Powiązane hasła
Również ks. Czesław Bartnik widzi pragnienie pełnej wolności wpisane w osobę ludzką, które może być zaspokojone jedynie w istnieniu przebóstwionym (por. DK, s. 388). Dostrzega również ludzkie dążenia „do absolutnie najwyższej doskonałości prozopoicznej, łącznie ze stanem bezśmiertelności” (Tamże, s. 520).
Zapewne większość osób interesujących się tematem Trójcy zetknęła się z kwestią dotykającą pytania o wszechwiedzę Pana Jezusa. Chcąc zaprzeczyć ontycznej tożsamości Jezusa z Bogiem Jahwe, unitarianie podkreślają fakt przyjętego raczej powszechnie poglądu o wszechwiedzy Boga,1 konfrontując to między innymi ze stwierdzeniem Zbawiciela o nieznajomości daty swego przyjścia. W Biblii są wymienione dwa paralelne fragmenty dobitnie podkreślające ten właśnie 24:36 (BW)36. A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam 13:32 (BW)32. Ale o tym dniu i godzinie nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko te są tak mocne w swej wymowie, że niemal od początku stanowiły jeden z głównych argumentów osób wierzących w jednoosobowego Boga. Jeśli bowiem Bóg jest wszechwiedzący to te dwa wersety w sposób oczywisty rujnują nauczanie o tym, iż Boży Syn jest Bogiem JHWH. Nic dziwnego, że niemal od początku trynitarianie próbowali najróżniejszych sposobów, aby zaprzeczyć ich jasnej wymowie. Pierwszy z nich wiąże się z zakwestionowaniem prawdziwości części wersetu z Mt 24:36. Faktycznie, w niektórych przekładach (BG, BT, Wujek) fraza „ani Syn” (οὐδὲ ὁ υἱός, oude ho hyjos) nie występuje, głównie ze względu na jej brak w greckich manuskryptach rodziny bizantyjskiej. Jednakże biorąc pod uwagę najstarsze świadectwa samego tekstu (Kodeks Watykański – IV w., Kodeks Synaicki – IV w., Kodeks Bezy – V w.) oraz cytowania ojców Kościoła (Ireneusz, Orygenes, Hilary, Ambroży, Chryzostom) należy się bardziej przychylić do tezy o prawdziwości tegoż fragmentu. Choć wypowiedź Pana Jezusa była tak niewygodna dla niektórych chrześcijan, że skryba wykonujący pierwszą kopię Kodeksu Watykańskiego po prostu ją usunął,2 to jednak dzisiaj większość translatorów uznaje ją za autentyczną i umieszcza w przekładach na języki narodowe. Bruce Metzger, znany autorytet w sferze krytyki tekstu Nowego Testamentu przyznaje, że „… najlepsi reprezentanci aleksandryjskiej i zachodniej rodziny tekstów zawierają tę frazę”, dodając: „Pominięcie tych słów mające przyczynę w doktrynalnej trudności jaką powodują jest bardziej prawdopodobne niż ich dodanie z powodu przyswojenia tekstu z Marka 13:32”.3 Jednak nawet jeśli Mt 24:36 byłby krytycznie niepewny w swojej części, to pozostaje jeszcze równie mocne, równoległe świadectwo zapisane w ewangelii Marka 13:32, co do którego prawdziwości brak jest jakichkolwiek wątpliwości. Nie ma więc żadnych podstaw, co do tego, by kwestionować wiarygodność słów zamieszczonych w dwóch przytoczonych powyżej wersetach, a które przekazują nam następujące informacje:Ojciec i tylko Ojciec zna dzień i godzinę powtórnego przyjścia na świat Pana inny oprócz Ojca tej daty nie zna, co wyłącza z grona wiedzących wszystkie inne byty – w tym zarówno Syna jak i Ducha Świętego (zakładając, iż ten ostatni jest odrębną od Ojca, trzecią osobą Trójcy).Sam Syn jednoznaczne i bezpośrednio zaprzecza posiadaniu przez siebie wiedzy o dacie Paruzji („ani Syn”).Oczywistym jest, tak jak wspomniano wcześniej, że apologeci trynitarni usilnie próbowali zaprzeczyć jasnej wymowie wypowiedzi Pana Jezusa, choć te usiłowania nie były jednorodne. Jeden z uczonych rzymskokatolickich zauważa:„Niektórzy ojcowie Kościoła (Atanazy, Cyryl z Aleksandrii, …) przyznali, że Jezus nie znał ‘dnia’; inni powiedzieli, że Jezus go znał, ale wyznał, że go nie zna, bo nie należało do Jego misji objawienie go (Hieronim, Jan Chryzostom). Według Augustyna Jezus nie mógł czegoś nie wiedzieć, ponieważ ‘niewiedza’ jest konsekwencją grzechu i prowadzi do niego. Jeszcze inni ojcowie mówili, że Jezus jednocześnie wiedział i nie wiedział: znał w ‘wizji uszczęśliwiającej’, rozumianej jako zawierającej w sobie wszystko, ale nie wiedział w tym sensie, że to poznanie nie było przeniesiona na język dający się wyrazić, ponieważ nie było Jego zadaniem objawienie tego. Jezus miałby zatem szczerze wyznać własną niewiedzę. Odkładając takie subtelne konstrukcje, nie ma żadnego teologicznego powodu, by nie stwierdzić jasno, że Jezus nie wiedział”.4Widać dość wyraźnie, że na przestrzeni wieków różne osoby z chrześcijańskiej ortodoksji próbowały w niekoniecznie ten sam sposób odeprzeć powracający jak bumerang argument unitarian. Niektórzy twierdzili, iż na czas swego ludzkiego uniżenia nasz Zbawiciel pozbył się niektórych swych boskich atrybutów takich jak wszechwiedza czy też Jednak takie stanowisko pozostawało i pozostaje w wyraźniej mniejszości. Nie sposób bowiem wówczas obronić tezy, iż Pan Jezus będąc na ziemi był w pełni Bogiem, skoro przyznaje się, że brakowało Mu atrybutów ową pełnię bóstwa konstytuujących. Protestancki komentator biblijny, William MacDonald, przyznaje:„Są także szczerzy, choć mylący się w tym aspekcie wierzący, którzy uznają, że Jezus, gdy przyszedł na ziemię jako człowiek, wyzbył się atrybutów boskości. Żadna z tych interpretacji nie odzwierciedla prawdy, gdyż Jezus był zarówno Człowiekiem, jak i Bogiem. Posiadał wszystkie atrybuty Boga, jak i wszystkie atrybuty doskonałego człowieka. Prawdą także jest, że Jego boskość została spowita ciałem, ale niezależnie od tego, ciągle znajdowała się w Nim i nie było momentu, w którym się jej wyzbył”.6Podobnego zdania jest inny znany teolog protestancki Bruce Milne, profesor teologii biblijnej i historycznej Spurgeon’s College oraz wykładowca Uniwersytetu Londyńskiego. Poniżej jego słowa:„Teologicznie rzecz biorąc wydaje się, że kenoza podąża w niewłaściwym kierunku. Podstawowym jej założeniem jest – wyrażając to matematycznie – iż: wcielenie równa się odjęciu Boga, a biblijne równanie brzmi raczej: wcielenie równa się dodaniu Boga. Przez wcielenie Boże Słowo nie doznało uszczerbku na swej Boskości. Wcielenie dodało raczej do niej – jeżeli można tak mówić – ludzką naturę, tworząc jedność hipostatyczną ze Słowem. Co więcej, jeżeli wcielony Syn Boży pozbawiony byłby jakiegoś istotnego atrybutu Boskości, to natychmiast odbiłoby się to ujemnie na fundamentalnych kwestiach: objawieniu (jeżeli nie był w pełni Bogiem, nie mógł prawdziwie objawiać Boga), odkupieniu (jeżeli nie był prawdziwym Bogiem, nie mógł nas z Bogiem pojednać) i wstawiennictwie (jeżeli zjednoczenie z naturą ludzką z konieczności ujęło coś z Boskiej natury Jezusa, Pan wstępując do nieba nie mógłby orędować za nami, przez co Jego arcykapłańskie wstawiennictwo traciłoby z miejsca rację bytu)”7Zdarza się, że niektórzy nasi katoliccy adwersarze przedstawiają czasami odmienną linię argumentacji. Można się spotkać ze stwierdzeniem, iż są takie rzeczy, których jednak Bóg nie wie, a zatem nie jest niczym niezwykłym, iż tak jest w przypadku nieznajomości przez Jezusa dnia Jego powtórnego przyjścia. Jednak ponownie należy stwierdzić, że takie podejście jest sprzeczne z ich własnym nauczaniem (podzielanym zresztą przez większość świata protestanckiego) dotyczącym wszechwiedzy Boga. Przytaczany już wielokrotnie ks. Czesław Bartnik o boskiej wszechwiedzy pisze bowiem następująco:“Bóg jest wszystkowiedzący, posiada poznanie, wiedzę i mądrość w stopniu nieograniczonym i niezależnym od nikogo innego. Jest to samowiedza, wiedza czysta, bez jakiejkolwiek domieszki niewiedzy. Bóg nie potrzebuje badania, zastanawiania się, trudu dociekania, konstruowania poznania i wiedzy. Po prostu jest Uosobieniem Poznania, Wiedzy i poznaje samego siebie bez reszty, wszystkie rzeczy stworzone, istniejące, a nawet możliwe. Wie o nich wszystko, poznaje je do samej głębi, bezpośrednio i na wylot. Poznaje je w dwojaki sposób: określając ich istotę (essentia) w sobie samym i dając im istnienie realne. Według św. Augustyna w Bogu istnieją idee wszystkich rzeczy, możliwych i poznaje również wszystkie czyny istot rozumnych, także czyny wolne przyszłe (futura), czyny wolne faktyczne, czyny wolne, które mogą być (futuribilia), a wreszcie czyny czysto możliwościowe (pure possibilia), które mogłyby być, ale pozostaną na zawsze dalekie od zaistnienia. Bóg przenika bezpośrednio wiedzą widzenia (scientia visionis) całe zakresy, głębie i gamy możliwości.”8Jeśli zatem jesteś Czytelniku osobą, która zaprzecza Bożej wszechwiedzy i jednocześnie chce być wierna nauczaniu Kościoła rzymskiego, warto byś uświadomił sobie, iż Twoje przekonanie jest odmienne od oficjalnej wykładni Twojego się wszakże, że najczęściej spotykanym sposobem wyjaśniania tego problemu było i jest tradycyjne już zwracanie uwagi na to, iż Jezus miał naturę, zarówno boską, jak i ludzką i jako Bóg taką wiedzę posiadał, natomiast jako człowiek – już nie. Takie stanowisko ma jednak poważne wady. Po pierwsze, ponownie wymagałoby to przyjęcia teorii głoszącej pogląd, iż Jezus posiadał dwa ośrodki świadomości, dwie jaźnie: jedną boską, która dysponowała wiedzą o dacie Paruzji, drugą zaś – ludzką, która tejże wiedzy nie posiadała. W rzeczywistości doprowadza to nie tyle do nauczania, iż Pan Jezus miał dwie natury, lecz do twierdzenia o dwóch osobowościach, dwóch ośrodkach świadomości, dwóch odrębnych, nie przenikających się „ja”, z których jedno coś wie, a drugie z kolei – nie wie. Jest to także sprzeczne z samym tekstem cytowanych ewangelii jasno stwierdzającym nie tylko to, że o dacie Paruzji nie wie Syn, ale również – i może przede wszystkim – że wie o niej „tylko Ojciec” (a więc nie wie Syn, i to bez względu na to czy w naturze ludzkiej czy boskiej, ponieważ jedynym, który o tym wie jest Ojciec właśnie). Gdyby bowiem Pan Jezus nie wiedział o dniu swego powrotu jako człowiek ale wiedziałby jako Bóg, to mógłby (odkładając na chwilę na bok problem jednej, boskiej osoby i jaźni) powiedzieć zgodnie z faktami, że o owym dniu nie wie Syn-człowiek, jednak nie mógłby powiedzieć, że nie wie o nim „nikt, tylko Ojciec”, ponieważ oprócz Ojca wiedziałby o tym co najmniej jeszcze Jezus–Bóg. Widać więc jasno, że tłumaczenie oparte na dwoistości natur nie broni się zarówno na poziomie logiczności argumentacji jak i na poziomie samego tekstu. Co więcej, dla rzymskich katolików sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana ponieważ wydaje się, że taki sposób wyjaśniania jest sprzeczny z ich własną, oficjalną nauką. Papież Pius XII w encyklice Sempiternus Rex pisze bowiem:“Chociaż nic nie zabrania nam głębszego badania ludzkiej natury Chrystusa, nawet przy pomocy zasad i metod psychologicznych, to jednak w trudnych studiach tego rodzaju nie brak takich, którzy niesłusznie porzucają dawną naukę, ażeby tworzyć nowe teorie i nadużywają powagi i definicji Soboru Chalcedońskiego, by nimi podbudować swoje wymysły. Wynoszą oni stan natury ludzkiej Chrystusa do tego stopnia, że jest uważana jako podmiot pełnoprawny (sui iuris) i jakby nie istniała w osobie samego Słowa. Tymczasem Sobór Chalcedoński zgodnie z Soborem Efeskim wyraźnie naucza, że obie natury naszego Zbawiciela łączą się, by ‘tworzyć jedną osobę’, i nie pozwala przyjmować dwu jaźni w Chrystusie, jak gdyby przy Słowie był umieszczony jakiś ‘człowiek przyjęty’ cieszący się pełną autonomią.”9W podobnym duchu wypowiada się także papież Wigiliusz:“Jeśli ktoś twierdzi, że Jezus Chrystus nie znał przyszłych wydarzeń i dnia Sądu Ostatecznego, Ten, który jest jednym jedynym Jezusem Chrystusem, jednocześnie prawdziwym Synem Bożym i prawdziwym Synem Człowieczym i jeśli twierdzi, że (Jezus) mógł jedynie wiedzieć to, co Mu objawiło mieszkające w Nim Bóstwo, tak jak w innych (osobach ludzkich), niech będzie wyłączony.”10Poniżej jeszcze jeden cytat – tym razem są to słowa papieża Grzegorza Wielkiego, który polemizując z sektą agnoitów zaprzeczającą posiadaniu przez człowieka Jezusa pełnej wiedzy, odnosi się do przytaczanego przez nich tekstu z Mk 13:32:“O tym zaś, co jest napisane, że ‘dnia i godziny ani Syn nie zna, ani aniołowie’ całkiem dobrze sądzi Wasza Świątobliwość (…). Jak my mówimy o dniu wesołym nie dlatego, że sam dzień jest wesoły, lecz że nas czyni wesołymi, tak i Syn wszechmocny mówi, że nie zna dnia, co do którego sprawia, iż się go nie zna nie w tym znaczeniu, że go sam nie zna, lecz że go znać nie powiedziane jest, że tylko Ojciec wie, ponieważ współistotny Mu Syn z Jego natury, która przewyższa aniołów, ma to, iż wie, czego nie wiedzą aniołowie. Toteż i to może lepiej zrozumieć, że wcielony Jednorodzony, stawszy się dla nas człowiekiem doskonałym, znał oczywiście dzień i godzinę Sądu, ale znał to nie z natury więc w niej znał, znał dzięki niej, ponieważ Bóg, stawszy się człowiekiem, znał dzień i godzinę Sądu przez moc swego Bóstwa (…). Tak więc co do wiedzy, której nie miał z natury człowieczeństwa, czyniącego Go stworzeniem – jak i aniołowie – stwierdził, że jej nie ma, jak i aniołowie, będący stworzeniami. Dzień więc i godzinę Sądu zna Bóg i Człowiek, lecz dlatego, że Człowiek jest Bogiem.”11Stanowisko papieża Grzegorza wydaje się być więc takie, że Jezus jako jedna osoba, boska osoba, zna datę Paruzji, choć zna ją nie z racji swego człowieczeństwa, lecz z racji swego bóstwa. Tak właśnie komentuje tą wypowiedź cytowany już Francois Dreyfus:“Jezus nawet jako człowiek wiedział wszystko. (…) Jeśli Jezus dzięki wiedzy boskiej znał dzień sądu, to musiał o tym wiedzieć również dzięki swej wiedzy dla nas tekstem jest list papieża św. Grzegorza Wielkiego do patriarchy Aleksandrii na temat agnoetów (około 600 roku). Papież dokonuje bardzo głębokiego rozróżnienia, pozornie tylko – jak sam stwierdza – nieznacznego: Jezus znał dzień sądu w swej ludzkiej naturze, ale nie ze swej ludzkiej natury. Znaczy to, że owo poznanie dnia sądu nie jest owocem normalnej aktywności Jego ludzkiego umysłu. Jest to boskie poznanie Słowa, ale udzielone ludzkiemu rozumowi Jezusa.”12Ten sam autor konkluduje:“Orzeczenia Soboru Chalcedońskiego implikują, że ta wiedza boska Słowa jest w ten czy inny sposób udzielona wiedzy ludzkiej syna Maryi, aby mógł On z niej korzystać. I odtąd nie można było już mówić, że Jezus znał dzień sądu jako Bóg, a nie wiedział o nim jako człowiek, ponieważ jeśli Jezus z Nazaretu, syn Maryi, znał ten dzień jako Bóg, to z konieczności wiedział o nim za pośrednictwem ludzkiego rozumu. Tak więc również jako człowiek musiał o nim wiedzieć.”13Oczywiście takie stanowisko jest konsekwencją przyjęcia nauczania o jednej osobie w Chrystusie – boskiej. Stąd, całkiem słusznie, nie pozwala ono na rozdzielania Bożego Syna i, co za tym idzie, unika oskarżenia o istnienie dwóch jaźni, dwóch świadomości w obrębie jednej osoby. Nie sposób jednak nie zauważyć, iż chcąc uniknąć jednej pułapki i przyznając, że Pan Jezus jako jedna osoba – osoba boska – zna datę swej Paruzji, wpada nieuchronnie w pułapkę drugą. Przy takim bowiem poglądzie treść słów Jezusa mówiąca o tym, że nie zna “dnia ani godziny”, należałoby uznać za nieprawdę, ponieważ w rzeczywistości ów czas zna. Nic nie zmienia tutaj przypuszczenie, że zna tę datę, nie z racji swego człowieczeństwa, lecz z racji swego bóstwa. Dla trynitarian podmiotem wypowiedzi jest bowiem Pan Jezus jako osoba boska, jako „ja” będące osobą Bożego Syna i ten właśnie podmiot stwierdza jasno, że nie zna daty swej Paruzji. Mało tego, sam tekst przesyła nam inną jasną informację, która stawia pieczęć w prawidłowym zrozumieniu tej wypowiedzi: daty Paruzji nie tylko nie zna Syn, ale zna ją „tylko Ojciec”. Tak więc mamy dodatkowe bardzo silne potwierdzenie wykluczające Syna z grona osób wszechwiedzących i to Syna w boskiej naturze, a nie w ludzkiej, ponieważ Ojciec jest jedną i jedyną osobą posiadającą taką wiedzę. To z kolei nie pozwala nam uznać Syna za Boga Najwyższego, Boga JHWH, ponieważ wszechwiedza jest cechą konstytuującą tegoż Boga, a Syn jej nie celu osłabienia siły tekstu z Mk 13:32 niektórzy trynitarianie powołują się na inny fragment Pisma używający podobnych sformułowań, które znajdujemy w Mk 13:32. Brzmi on jak poniżej:Obj 19:12 (BW)12. Oczy zaś jego jak płomień ognia, a na głowie jego liczne diademy. Imię swoje miał wypisane, lecz nie znał go nikt, tylko on nich, skoro imienia Jezusa “nie zna nikt jak tylko On sam”, zatem nie zna go także Ojciec. Jeśli jednak pójdziemy tym tokiem rozumowania, wówczas łatwo dostrzeżemy, że wnioski z tego wypływające będą dość niezwykłe. Okaże się bowiem, że o imieniu Jezusa nie wie nie tylko Ojciec, ale także Duch Święty, o którym trynitarianie twierdzą (powołując się na 1Kor 2:10-12) , że wie wszystko. W takiej sytuacji nie można by mówić ani o wszechwiedzy Ojca, ani o wszechwiedzy Syna, ani o wszechwiedzy Ducha Świętego! Choćby już z tego faktu wynika, iż na ten tekst należy spojrzeć w odmienny sposób. Aby go w pełni zrozumieć, należy sięgnąć do fragmentu o podobnej wymowie, znajdującego się w tej samej księdze Objawienia:Obj 2:17 (BW)17. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów. Zwycięzcy dam nieco z manny ukrytej i kamyk dam mu biały, a na kamyku tym wypisane nowe imię, którego nikt nie zna, jak tylko ten, który je się wydawać, że z tego tekstu także można wyciągnąć wniosek, iż nawet Bóg nie zna imienia “zwycięzcy”. Jednak jest tak tylko pozornie. W samym tekście mamy informację, iż owi “zwycięzcy” to nowe imię otrzymują. Skoro „otrzymują”, to musi być ktoś, kto owo imię nadaje. A tym kimś jest zapewne Bóg bądź Jezus. Dodatkowo, w pierwszym wersecie księgi Objawienia mamy podaną następującą informację:Obj 1:1 (BW)1. Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,Zauważmy, to Bóg jest dawcą Objawienia przekazanego Chrystusowi! Skoro On je Jezusowi dał, logiczne jest zatem wnioskowanie, iż to właśnie On jest źródłem tegoż Objawienia i jako taki zna też wszystkie tajemnice w nim zawarte. Tak więc sam kontekst udowadnia nam to, iż słowo “nikt” z Obj. 19:12 należy rozumieć wąsko, nie w sposób dobrze, powie na to jakiś zwolennik nauki o Trójcy. Jednak skoro wy, unitarianie stosujecie taką interpretację w przypadku tekstu z Księgi Objawienia 19:12, to czy nie możecie tak samo postąpić w przypadku Mk 13:32? Czy nie można potraktować słowa “nikt” bardziej wąsko i na podstawie innych wypowiedzi Pisma przyjąć, że Pan Jezus zna jednak datę Paruzji? Niestety, nie. Jest oczywiście prawdą, że słowa „nikt” lub „wszyscy” można rozumieć w sposób absolutny bądź bardziej generalizujący. O wszystkim decyduje bowiem kontekst, zarówno ten bliższy, jak i dalszy. W przypadku omawianych przez nas tekstów widzimy co najmniej jedną zasadniczą różnicę. Oprócz tego, że Mk 13:32 naucza nas, iż „nikt nie zna” dnia Paruzji, to dodatkowo zawiera frazę, która określa konkretne grupy istot faktycznie takiej wiedzy nie posiadających. W tych grupach są aniołowie w niebie oraz Syn. Nie tylko znajdujemy tu stwierdzenia takie jak: “nie wie nikt”, które można rozumieć nie-absolutnie, oraz “wie tylko Ojciec”, które od biedy też można by zaliczyć do takiej kategorii. Występuje tam jednak zdecydowanie negatywne świadectwo o wiedzy Jezusa, oświadczające expressis verbum, iż Syn „nie wie”. W Obj 19:12 nie znajdziemy takiej informacji, która w tym przypadku musiałaby odnosić się do Ojca i brzmieć: „nie wie nikt, nawet Ojciec, tylko on sam”. Dopiero wówczas można by mówić o podobieństwie tych świadectw zanotowanych w Mt 24:36 oraz Mk 13:32 istnieją w Piśmie jeszcze inne wypowiedzi wskazujące na to, że w relacjach Ojciec – Syn, ten pierwszy pełni rolę źródła tejże wiedzy, drugi zaś odbiorcy. Poniżej kilka przykładów:J 8:28-29 (BW)28. Wtedy rzekł Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię, jak mnie mój Ojciec A Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie zostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się jemu Jezus zatem nie tylko nie jest absolutnie suwerenny w swych czynach („nic nie czynię sam z siebie”), lecz dodatkowo zostaje nauczony (edidaksen) przez Ojca tych rzeczy, które ma głosić 5:20 (BW)20. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dość, że to Ojciec „ukazuje” Synowi swe czyny, to dodatkowo niektóre ze swych czynów dopiero ukaże w przyszłości. Świadczy to jednoznacznie o tym, że Ojciec wie o sprawach, o których Pan Jezus jeszcze nie 7:16 (BW)16. Na to odpowiedział im Jezus, mówiąc: Nauka moja nie jest moją, lecz tego, który mnie stwierdzenie… Oczywiście, gdyby Pan Jezus był wszechwiedzącym Bogiem, z pewnością głoszona przez Niego nauka byłaby jak najbardziej Jego. Nawet gdybyśmy podzielili Chrystusa na Boga i człowieka, i przypisali to stwierdzenie jedynie Jezusowi – człowiekowi, to i tak w tej sytuacji nauka, którą głosił byłaby Jego, ponieważ jako Bóg – Syn byłby źródłem wszelkiej nauki i wszelkiej 26:39 (BT V)39. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak kto wie wszystko, musi również wiedzieć, czy jest możliwa inna droga niż krzyż. Pan Jezus tego nie wiedział, w odróżnieniu od Ojca, do którego się modlił i którego wolę uznawał za nadrzędną w stosunku do 1:1 (BW)1. Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,Wypowiedź ta jest o tyle ciekawa, że ma miejsce już po zmartwychwstaniu. Jej wymowa jest oczywista – skoro Chrystus otrzymuje od Boga objawienie, zatem przed otrzymaniem tegoż nie miał świadomości co do wielu przyszłych wydarzeń opisanych w dalszych rozdziałach wynikające z cytowanych i omawianych tekstów zdają się być oczywiste – Pan Jezus nie jest wszechwiedzący. Ojciec jest odróżniony od Syna jako ktoś, kto posiada większą wiedzę, jako ktoś, kto jest dawcą i źródłem wszelkiej wiedzy i jako ktoś, kto naucza swego Syna. Biorąc pod uwagę to, iż Bóg jest z definicji istotą, która od nikogo nie musi się uczyć i nie otrzymuje od nikogo wiedzy, której by nie posiadała, Pan Jezus owym Bogiem być nie może. Jego wiedza bowiem ma swe źródło w Ojcu i podlega koniec warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno stanowisko prezentowane przy omawianiu kwestii wszechwiedzy Ojca i braku takowej u Syna. Niektóre osoby prezentujące poglądy chrystologiczne bliższe nauczaniu Kościołów Wschodu niż Zachodu przyznają, że Syn nie tylko w swej ludzkiej, ale także boskiej naturze nie posiadał wiedzy w stopniu równym Ojcu. Stąd traktują fragmenty z Mateusza oraz Marka jako mówiące o Synu w całej swej pełni. Takie stanowisko unika co prawda problemów, przed którymi staje łacinnik, a które zostały omówione powyżej, jednak w tym przypadku pojawiają się innego rodzaju powody skłaniające nas do odrzucenia tego poglądu. Przede wszystkim jest on równoznaczny z pozbawieniem Syna atrybutu konstytuującego Boga – wszechwiedzy. Przyznając, że Bóg JHWH jest wszechwiedzący i jednocześnie utrzymując, iż Syn jako Bóg nie posiadał wszechwiedzy, tym samym wyklucza się Go z kategorii bytów, o których można powiedzieć, iż są Bogiem JHWH. Po drugie, chrześcijanie wschodni, podobnie jak zachodni, wierzą w perychorezę – wzajemną transparentność, współprzenikanie się trzech osób boskich. Ten pogląd nie pozwala na przyjęcie twierdzenia, że jest coś, o czym wie Ojciec, a nie wie Syn, ponieważ wszystko co posiada Ojciec jest „dostępne” dla Syna i na odwrót. Gdyby było to prawdą, wówczas cała wiedza dostępna Ojcu byłaby także dostępna Synowi. Albo więc wschodni trynitarianie musieliby odrzucić perychorezę albo też przyznać, że wiedza Ojca i Syna jest taka świetle powyższych faktów zasadne jest stwierdzenie, iż trynitarne stanowisko (bez względu na to czy wschodnie, czy zachodnie) wydaje się być bezradne i bezsilne w stosunku do argumentów prezentowanych przez unitarian zawartych w Mat. 24:36 oraz Mk. 13:32. Z kolei prostota, jasność i klarowność interpretacji unitariańskiej jest bardzo przekonująca – Ojciec faktycznie góruje nad Synem 1J 3:20 (BW).2 Ehrman, The Orthodox Corruption of Scripture, Zob. Metzger, A Textual Commentary on the Greek New Testament, Second Edition, str. 51, 52. W swym komentarzu Metzger stwierdza także, że struktura wypowiedzi sugeruje prawdziwość wariantu, w którym występują słowa oude J. Dupuis, Wprowadzenie do chrystologii, str. 156, Pogląd taki określa się w chrystologii mianem „kenozy”.6 W. MacDonald, Komentarz biblijny do Nowego Testamentu, str. 150, B. Milne, Poznaj prawdę. Kompendium teologii chrześcijańskiej, str. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, T. 1, str. 131, S. Głowa, I. Bieda (red.), Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, str. F. Dreyfus, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, str. S. Głowa, I. Bieda (red.), Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, str. 236, F. Dreyfus, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, str. Tamże, str. 35. wcielenie bóstwa w osobę ludzką. ★★★. psergio. ? krewny matki. Lista rozwiązań dla określenia wcielenie boga Wisznu z krzyżówki. ks. Józef KudasiewiczBłogosławieństwo Wcielenia Medytacja na kanwie czytań z II niedz. po Narodzeniu Pańskim „B”(Ef 1, J 1, 1-18) Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie (Ef 1,3).Św. Paweł Apostoł uwielbia Boga Ojca za to, czym obdarzył nas w Jezusie Chrystusie, tj. w Słowie, które się stało ciałem. Św. Pawłowi wtóruje św. Jan ewangelista, zwany często Teologiem. Obydwaj wypowiadają się w przepięknych i głębokich hymnach. Nie tylko kontemplują Słowo, które się stało ciałem i zamieszkało wśród nas, ale uczą swoją wspólnotę i nas również, co nam przyniosło Słowo, które się stało ciałem. 1. Pierwsze błogosławieństwo Słowo Boże, czyli Syn Boży istniejący odwiecznie u Ojca, będący Jego odblaskiem, przyjął ludzką postać, ludzką twarz. Dlaczego Jan mówi, że stał się ciałem, a nie: człowiekiem? Wyrażenie „ciało” w języku biblijnym oznacza osobę ludzką, człowieka jako istotę słabą, kruchą, podlegającą przemijaniu, cierpieniu i śmierci. Wszelkie ciało to jakby trawa, a cały wdzięk jego niby kwiat polny. Trawa usycha, więdnie kwiat, gdy na nie wiatr Jahwe powieje (Iz 40,6n). Używając określenia ciało, Jan określił realizm wcielenia. Syn Boży przyjął prawdziwe ciało; stał się człowiekiem, jednym z nas, podobnym do nas we wszystkim, prócz grzechu. Dlaczego jednak stał się człowiekiem? Najpierw dlatego, aby zrealizować i pokazać prawdziwego i pełnego człowieka, człowieka według zamysłów i planów Bożych. Jest to ulubiona myśl teologii i filozofii średniowiecza. Pierwszy człowiek, Adam, był pełnym i pięknym człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Jednak grzech zeszpecił jego ludzkie oblicze. W nowym Adamie Chrystusie, który jest obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1,15), odbudował Bóg to, co zostało zniszczone w pierwszym Adamie. Aby więc dowiedzieć się teraz, kim jest i jaki powinien być człowiek, musimy się zwrócić do jedynego człowieka godnego tego imienia, który kiedykolwiek żył; do Tego, o którym Piłat powiedział prorocze słowa: Oto człowiek (J 19,5). Tylko dzięki Chrystusowi wiemy, kim jest Bóg i kim jest człowiek. On jest punktem odniesienia; On jest prawdziwą miarą człowieczeństwa. Jest to prawda ulubiona i często przypominana przez Jana Pawła II, który uczy, że Chrystus jest kluczem do zrozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może sam siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie można tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa. I dlatego Chrystusa nie można wyłączyć z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi (Z pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny). W programie na trzecie tysiąclecie proponuje: Jezus jest nowym człowiekiem (Ef 4,24; Kol 3,10), który wzywa odkupioną ludzkość do udziału w Jego Boskim życiu. W tajemnicy Wcielenia położone zostały podwaliny antropologii, która zdolna jest przekroczyć własne ograniczenia i sprzeczności, zmierzając ku samemu Bogu, a nawet więcej ku przebóstwieniu poprzez wszczepienie w Chrystusa człowieka odkupionego, dopuszczonego do udziału w życiu trynitarnym. Ojcowie Kościoła kładli wielki nacisk na ten soteriologiczny wymiar tajemnicy wcielenia: tylko dlatego, że Syn Boży stał się naprawdę człowiekiem, człowiek może w Nim i przez Niego stać się naprawdę dzieckiem Bożym. Bóg w Chrystusie pokazał nam prawdziwego człowieka. Bo tylko On wie, jaki jest prawdziwy i pełny człowiek. Gdyby tego sam Bóg nie uczynił, to jeszcze do dziś z przysłowiową świecą Diogenesa szukalibyśmy prawdziwego człowieka. Wcielenie uczy nas też wielkiej i ciągle aktualnej prawdy: im bliżej Boga, im ściślejsze zjednoczenie z Bogiem, tym piękniejszy, pełniejszy i prawdziwszy jest człowiek. Jezus Chrystus był najściślej zjednoczony z Bogiem, dlatego był równocześnie najpiękniejszym z ludzi. Wcielenie uczy, że tylko w bliskości z Bogiem, w blasku bóstwa, rozwija się nasze człowieczeństwo. Bóg nie poniża, nie alienuje, nie degraduje człowieka, lecz podnosi wzwyż. Jak roślina nie może żyć, rozwijać się, rosnąć i rozkwitać bez słońca, tak człowiek nie może żyć i rozwijać się bez Boga. Dla człowieka, któremu zabiera się Boga, wszystko powoli staje się bogiem, np. rasa, klasa, materia. Zabranie człowiekowi Boga prowadzi do bałwochwalstwa (K. Barth). W imię tego bożka gotów jest popełnić każdą zbrodnię. 2. Drugie błogosławieństwo Prolog św. Jana kończy się znamiennym zdaniem: Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył (J 1,18). W jaki sposób Jezus pouczył nas o Ojcu? Mówi o tym sam Jezus: W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić (gr. apokalypsai - Łk 10,21-22). Treść tego Łukaszowego hymnu przypomina bardzo ewangelię św. Jana. Jeden z historyków ubiegłego wieku porównał ten hymn do gromu, który uderzył z nieba Janowego. W świetle hymnu Jezusa źródłem i inicjatorem objawienia jest Bóg Ojciec, Pan nieba i ziemi (Mt 11,25; por. Tb 7,11). On jest podmiotem objawiającym i przekazującym. Forma czasowników greckich oznaczających czynność objawienia wskazuje na wydarzenie historyczne przeszłe i dokonane. Bóg objawił się z własnej i wolnej woli i decyzji. Takie znaczenie ma rzeczownik eudokía ‑ upodobanie. Jest on paralelny do czasownika „zechce” (w. 27). Bóg więc objawił się w czasie, w historii, z własnej inicjatywy, z miłości. Co było treścią tego objawienia? W tłumaczeniu polskim: „te rzeczy”. Jest to stwierdzenie bardzo ogólne i nieprecyzyjne. Należy je wyjaśnić w świetle kontekstu. Niektórzy dostrzegają związek między hymnem Jezusa a makaryzmem (Mt 13,16n), znajdującym się w rozdziale poświęconym przypowieściom o Królestwie. W świetle tego kontekstu te rzeczy oznaczałyby tajemnice Królestwa, Boży plan zbawienia. Werset 25b jest bardzo ściśle związany z w. 27: w obydwu mowa jest o Ojcu i objawieniu. W takim razie „te rzeczy” oznaczałyby synostwo Boże Jezusa, Jego szczególny związek z Ojcem. Jedynym definitywnym objawieniem Boga jest sam Jezus, ponieważ tylko On jest Synem Ojca: Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec, ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić (Łk 10,22). Jako Syn zna Ojca. Bezpośrednią treścią objawienia Jezusa jest Bóg jako Ojciec (Abba). Ale nie tylko On. Z hymnu Jezusa wynika, że również i Syn jest tajemnicą, której człowiek nie jest w stanie poznać o własnych siłach: Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec. Chrystus więc nie tylko jest objawieniem Ojca, lecz sam również jest objawiony. Tajemnica bowiem Jego osoby jest niedostępna dla ciała i krwi, tj. dla naturalnego poznania; bez objawienia Ojca nie można Go poznać (Mt 16,17). Nie wystarczy do tego mądrość i roztropność ludzka: potrzebna jest łaska objawienia. Przedmiotem objawienia jest więc również osoba Jezusa: Jego Boże synostwo, Jego misja zbawcza, śmierć i zmartwychwstanie. Wzorcowymi przykładami objawienia osoby Jezusa w tradycji synoptycznej są szczególnie dwie sceny: teofania nad Jordanem (Mk 1,9-11) i opis przemienienia (Mk 9,2-8). Obydwie objawiają synostwo Boże Jezusa i zapowiadają Jego śmierć i zmartwychwstanie. Szczególną rolę w tym objawieniu Jezusa i Jego związku z Ojcem odgrywa Duch Święty. Istnieje dość ścisły związek między opisem chrztu w Jordanie według Łukasza (3,21-22) a hymnem pochwalnym (10,21-22). W obydwu tekstach obecny jest Duch Święty; w obydwu Jezus się modli; w obydwu jest wzmianka o niebie oraz o relacji synowskiej do Ojca. Głos z nieba: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (w. 22), można uważać za streszczenie całego hymnu objawieniowego (10,21-22). Zadaniem Jezusa było nie tylko przekazywanie znajomości Ojca sobie współczesnym (J 3, 8,26-55; 7,29; 15,10-15; 17,11-25), ale uczniom wszystkich czasów. W mowie pożegnalnej obiecał im dar Parakleta, który będzie ich wprowadzać w prawdę objawioną o Ojcu i zbawieniu: To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14,25-26). Duch Święty będzie wśród uczniów obecnością nieobecnego Jezusa. On będzie ich wprowadzać w prawdę objawioną przez Jezusa. Dzięki Duchowi będą wnikać w głębię tej prawdy i nią żyć. Ponieważ Jezus objawia nam Ojca, dlatego utrata prawdy o Jezusie Chrystusie czy jej niezrozumienie uniemożliwia nam wniknięcie w samą tajemnicę miłości Bożej i komunii trynitarnej (Jan Paweł II, Ecclesia in Europa). Jezus nie tylko objawia Ojca słowem objawia Go również całym swym życiem. Kiedy Filip zwrócił się z prośbą: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy (J 14,8), Jezus odpowiedział: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca (J 14,9). Jezus jest Ikoną Ojca. Całe Jego życie było objawieniem Ojca i Jego miłości do grzeszników (przebaczał), głodnych (karmił), chorych (leczył). Szczególnie Jego Męka i śmierć na krzyżu objawiały nieskończoną miłość Ojca do Trzecie błogosławieństwo Św. Jan wyznaje w prologu, że ci, którzy przyjęli Słowo, które stało się ciałem, stali się dziećmi Bożymi, ponieważ Słowo przyszło pełne łaski i prawdy. Łaską tą obdarzył tych, którzy przyjęli Słowo. Św. Paweł natomiast przypomina, że w Chrystusie wybrał nas Bóg od założenia świata. Z miłości, przez pośrednictwo Chrystusa przeznaczył nas dla siebie jako wybranych synów. Mówiąc językiem katechizmu, można powiedzieć, że Bóg przez Chrystusa nas zbawił. W liturgii okresu Bożego Narodzenia często jest mowa o Chrystusie jako Zbawicielu. We Mszy w noc Bożego Narodzenia słyszymy aniołów, którzy zwiastowali światu: Dziś w mieście Dawida narodził wam się Zbawiciel. Zbawienie, jakim nas obdarzył, nie polega tylko na wyzwoleniu z grzechu: Dał im moc, aby stali się dziećmi Bożymi (J 1,12). Jedyny Syn Ojca stał się człowiekiem, żebyśmy się stali przybranymi synami Bożymi. Jerzy Liebert w wierszu Moja wiara pisze: Chciałbym, ażeby do mnie przyszedł Ktoś najbardziej Prosty, Taki, jak na maszty brane polskie sosny, Żeby mi powiedział słowo jedno tylko Synu... To, czego tak bardzo pragnął poeta, już się stało i ciągle się staje. Stało się to w ową cichą i świętą noc. Przyszedł do nas Ktoś najbardziej prosty, jak małe dziecko owinięte w pieluszki; prosty jak zwykły żłób, grota-stajenka. Prosty, jak prości pasterze, którym jako pierwszym objawił się; prosty jak codzienność. W Chrystusie jedynym Synu Bożym zwraca się Bóg do nas z wezwaniem: synu. W jedynym Synu my mamy prawo zwracać się do Boga najpiękniejszym słowem: Abba Ojcze. A stało się to wszystko dzięki dobroci i miłości Zbawiciela, który z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym (Tt 3,4-7). To Boże miłosierdzie wyrażające się w zbawieniu człowieka wychwala Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia (por. szczególnie nr 7), mówiąc o miłosierdziu objawionym w krzyżu i zmartwychwstaniu. Temat zbawienia wprowadza w nastrój Bożego Narodzenia nutę powagi. Twardość żłóbka przypomina krzyż. Obecność aniołów zapowiada zmartwychwstanie i chwałę narodzonego Mesjasza. Mówiąc o zbawieniu, jakie przyniósł nam Wcielony Syn Boży Zbawiciel, popadamy często w jednostronność. Mówimy o tym, co dla nas znaczy zbawienie, mniej natomiast o tym, za jaką cenę zostaliśmy wyzwoleni: Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostaliśmy wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa jako baranka niepokalanego i bez zmazy (1 P 1,18-19). Zostaliśmy zbawieni za najwyższą cenę krwi. Zbawienie nasze oznaczało dla Jezusa mękę, śmierć, oddanie życia. Jezus był całkowicie dla Ojca i całkowicie dla nas, aż do wejścia w śmierć. To podwójne oddanie się Jezusa oznacza znak krzyża: belka pionowa całkowite oddanie się Ojcu, belka pozioma objęcie wszystkich ludzi. Egzystencja Jezusa była proegzystencją. Całe Jego życie było dla (pro-) innych: dla Ojca i braci. To jest najgłębszy sens wcielenia. 4. Wnioski Każde błogosławieństwo wcielenia jest ciągle aktualne. Święta Bożego Narodzenia to święta godności człowieka, każdego człowieka. Bóg nie gardzi ludzkim ciałem i materią. Pokazuje nam w Chrystusie, jaki powinien być człowiek. Mamy się w Niego nieustannie wpatrywać i budować nasze człowieczeństwo na wzór Jego człowieczeństwa. Życie Jezusa-Zbawiciela było całkowicie dla innych, Jego egzystencja była proegzystencją. Istniał dla Ojca i dla braci, aż do wejścia w śmierć. Bycia dla innych, proegzystencji żąda od swoich uczniów: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem (J 13,34; por. 13,14). Być uczniem Jezusa, oznacza być i żyć dla innych, aż do wejścia w śmierć. Drogę bycia dla innych, na wzór Chrystusa, obrała również Matka Teresa z Kalkuty, Matka ludzi ostatnich. Stała się przez to sumieniem świata i naszym też. Bóg stał się człowiekiem, abyśmy mogli Go spotkać w bliźnim, w bracie, w drugim człowieku. Sakrament brata! Żywy sakrament, którym jest bliźni. W sakramentach spotykamy się z Bogiem przez Jezusa Chrystusa. Brat, bliźni, drugi człowiek znakiem obecności Boga. Bliźni to prawdziwe incognito Boga. Pod postacią gościa, biednego, może się ukryć Bóg. Chrystus, Wcielony Syn Boga, sam utożsamił się z najmniejszymi braćmi: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, To utożsamienie się z najmniejszymi braćmi Jan Paweł II wyjaśnia w świetle prawdy o wcieleniu i odkupieniu: Syn Boży przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem (RH 8), wszedł w jego serce (tamże). Przez odkupienie natomiast ogarnął wszystkich ludzi miłością. Ten, który był jedno z Ojcem, stał się również jedno z człowiekiem (J 17,22). Jaka wielka promocja godności ludzkiej! W człowieku możemy spotkać Boga. Syn Boży wcielony, nie tylko nam pokazał i objawił Ojca i nasze synostwo Boże. Syn Boży stał się człowiekiem, żeby za cenę swej krwi, z miłości uczynić nas dziećmi Bożymi. Dzięki temu możemy wołać z Jezusem i w Jezusie Abba, tzn. Ojcze. Dzięki Chrystusowi wiemy, kim jest człowiek oraz Kim i jaki jest Bóg. Już nie musimy po omacku szukać Boga i budować ołtarze nieznanemu bogu. Jezus bowiem całym swym życiem pokazuje, że Bóg jest miłością i szuka człowieka z ojcowskiej miłości. W Chrystusie i przez Chrystusa szuka człowieka. Zbawienie to szukanie człowieka. W czasie Eucharystii składamy dzięki Bogu i uwielbiamy Go w Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Spotykamy się w komunii z bóstwem i uwielbionym człowieczeństwem Pana. Spotykamy się również z braćmi, z którymi zjednoczył się Syn Boży przez wcielenie. W szopce, w małym Dziecięciu pasterze oddali hołd Bogu; my oddamy Mu hołd i otoczymy Go miłością w człowieku. Lectio divina z Bożego Narodzenia J 1, 1-18
Bogowie (ang. Deities) zwani też Mocami (ang. Powers), tłumaczonymi także na Potęgi, to potężne byty władające i patronujące siłami natury, ideami oraz wszelkimi esencjami rodzącymi się w planach wewnętrznych i zdolnościami ras śmiertelnych z planu materialnego. Bóstwa można spotkań praktycznie na wszystkich planach. Obierają sobie one siedziby ze względu na charakter
W nierozstrzygalnym konkursie audiotele — gdyby takowy miał zostać ogłoszony — zagłosowałbym za wyższością świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy. Gdyby tak ludzie przejmowali się tymi sprawami, które przekraczają ich pojmowanie, mogliby właśnie we Wcieleniu „zobaczyć rzeczywistość owej ostatecznej syntezy, której umysł ludzki o własnych siłach nie mógłby sobie nawet wyobrazić” (Jan Paweł II). Gdybyż tylko umysł potraktował siebie na tyle serio, żeby nie traktować siebie ze śmiertelną powagą, wtedy dzięki wierze mógłby wspiąć się na palce i sięgnąć ponad pięty Tego, do którego nie dorasta. We Wcieleniu trzeba widzieć punkt zwrotny historii świata i ludzkości, a można by nawet w niezmiennej wieczności i w niepodlegającemu zmianom Bogu dopatrzeć się swego rodzaju przeistoczenia, które wymyka się bezradnemu rozumowi: wszak stanie się człowiekiem „jest wydarzeniem, które dotyczy Go jako przedwiecznego Syna” (Hans Urs von Balthasar). Bo jeśli poczęcie Jezusa nie oznacza oczywiście, że powstaje nowy Bóg-Syn, tylko że Syn ten przyjmuje w siebie również człowieczeństwo, to z drugiej jednak strony wcielenie sprawia, że razem z naturą ludzką Syn Boży już jakoś żyje w Trójcy, nawet jeśli z perspektywy czasu dopiero w przyszłości, po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu, ciało „stanie się w Bogu”. Bóg już we Wcieleniu obejmuje każdego człowieka, który staje się odtąd Jego bratem, a więc razem z Nim Bożym synem, włączonym w Trójcę. Nawet jeśli po Bożym Narodzeniu dopiero Wielka Noc oraz wniebowstąpienie odsłonią pełnię konsekwencji faktu: Bóg stał się człowiekiem „na całego” i na cały czas, a nie na chwilę (w takim razie nawet wieczność nie będzie już bezczasowością, ale jakimś przyjęciem w siebie czasu). Skutkiem tego „odtąd już wiecznie aktualne będzie zdanie: On jest człowiekiem. Pozostanie nim na zawsze. Człowieczeństwo zostało przezeń wprowadzone we własną istotę Boga: to właśnie jest owocem Jego śmierci. Jesteśmy w Bogu” (J. Ratzinger). Jesteśmy w Bogu. Dzięki Bogu! Ale jednak i dzięki człowiekowi. Bo w pewnym sensie jesteśmy nie tylko braćmi Chrystusa, ale i Jego matką, wedle słów: „bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką” (por. Mt 12,50). Bóg staje się Emmanuelem, „Bogiem z nami” czy „Bogiem dla nas” (a nie pozostaje „Bogiem w sobie” czy „Bogiem poza nami”) jedynie przez człowieka i przez to, co ludzkie. W dosłownym i doskonałym sensie to Maryja stała się Jego Matką. Dlatego nazywamy Ją Bogarodzicą, bo zrodziła nam Boga. Z kolei Bóg zwraca się do Niej być może „Bogurodzico”, bowiem zrodziła Synowi człowieczeństwo, „wradzając” tym samym Jezusa w Trójcę Świętą, a dokładniej w Osobę Syna Bożego. Dzięki Wcieleniu wszystkie ludzkie doświadczenia Jezusa „stały się własnymi doświadczeniami Boga”, przeżytymi przez Niego „na własnej skórze” (ks. Grzegorz Strzelczyk). Dopiero zjednoczenie natury Boskiej i ludzkiej w jednej Osobie umożliwiło syntezę tego, co odrębne i wydawałoby się nie do pogodzenia: ziemi i nieba, czasu i wieczności, ducha i materii, Stwórcy i stworzenia. Dlatego jedną z centralnych idei Włodzimierza Sołowjowa było właśnie bogoczłowieczeństwo. „Bóg nie ma dla nas — pisał rosyjski myśliciel — rzeczywistości poza Bogoczłowiekiem Chrystusem”. Na wzór tego bogoczłowieczeństwa dokonuje się odtąd współpraca człowieka z Bogiem: wszystko zależy od Niego i wszystko od nas, w pełni od Niego i w pełni od nas (mówiąc językiem Chalcedonu: „bez zmieszania i bez rozdzielania”). Zatem ludzka Matka Bogoczłowieka, jeśli wcielenie nie miało okazać się pozorne, musiała we Wcieleniu odegrać rolę krańcowo różną od przypisywanej Jej czasem roli „surogatki” do wynajęcia przez Boga. Jeśli Bóg ma „na serio” stać się człowiekiem, musi tegoż człowieka potraktować równie serio jak siebie. W takim razie dokonujące się we Wcieleniu zjednoczenie natury Boskiej i ludzkiej w Osobie Syna Bożego wymagało doskonałej zgodności odwiecznej woli Ojca ze zgodą Maryi wyrażoną w czasie, co zresztą potwierdza Pismo oraz Tradycja. Oto Syn Boży spełnia wolę swojego Ojca, gdy przychodzi na świat (por. Hbr 10,5-8), ale może przyjść na ten świat jedynie wtedy, gdy w tym świecie ktoś wykaże podobną gotowość pełnienia woli Bożej. Bóg staje się Sługą człowieka, gdy kobieta staje się Służebnicą Pańską. Odwiecznemu Boskiemu fiat odpowiada ludzkie fiat historyczne. Syn bezgłośnie (bo jeszcze bezcieleśnie) rozmawia z Ojcem tam, a tu Niewiasta odpowiada na głos na głos (proszę nie usuwać powtórzenia) bezustego anioła (por. Łk 1,38). Z momentem Jej zgody współbrzmi „chwila” w wieczności, kiedy Syn wypowiada: „ale mi utworzyłeś ciało” (Hbr 10,5). Nie dziwi więc, że Ojcowie Kościoła podkreślali podobieństwo pomiędzy zrodzeniem w wieczności z Ojca a narodzeniem w czasie z Maryi; słusznie, bo jeśli mamy do czynienia z jedną Osobą, to zrodzenie w czasie musi być jakoś analogiczne do tego odwiecznego zrodzenia z Ojca — jakie jest tam, takie (analogicznie) musi być tu. Jak Ojciec jest Święty, tak i Matka musi być, bo też Syn jest jeden, cały Święty, w jednej przecież Osobie, choć w obu naturach niepokalanych grzechem: ludzkiej i Boskiej. Można powiedzieć „pół heterodoksyjnie, ale nie całkiem nieortodoksyjnie”, że Maryja musiała już być człowiekobogiem, żeby zrodzić Bogoczłowieka. Bóg z nieba, jeśli ma stać się jednym z nas, ziemian, potrzebuje przyjąć ziemskość od nas, aby z kolei wprowadzić nas w swoją niebiańskość. „Tajemnica Maryi polega na tym właśnie — wyjaśniał Ratzinger — że Słowo Boga nie pozostało samo, lecz przyjęło do swego wnętrza coś innego — ziemię. W »ziemi« Matki stało się człowiekiem i mogło wrócić do Boga nowe, zespolone już z ziemią całej ludzkości”. Przy czym to pojednanie nieba z ziemią dokonuje się analogicznie do zjednoczenia natur w Chrystusie: „bez zmieszania i bez rozdzielania”. Ziemia zostaje ziemią, a niebo niebem; stworzenie pozostaje różne od Stwórcy, i vice versa; a jednak odtąd już nie da się rozdzielić Boga i człowieka oraz ziemi i nieba, co zostało odsłonięte przed św. Janem: I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I Miasto Święte — Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie BOGIEM Z NIMI»” (Ap 21,1-3). Ojcowie Soboru Watykańskiego słusznie zwrócili uwagę na zasadę akcji-reakcji, która dała o sobie znać już we Wcieleniu: „Ponieważ w Nim natura ludzka została przyjęta, a nie odrzucona, tym samym także w nas została wyniesiona do wysokiej godności. On sam bowiem, Syn Boży, poprzez wcielenie zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem” (Gaudium et spes). Nie wypada na maksymalizm Boga odpowiedzieć mniejszym radykalizmem niż zrobił to św. Maksymilian Maria Kolbe: „Na wzór tego pierwszego Syna Bożego, Boga-Człowieka, nieskończonego mają się urabiać odtąd dzieci Boże; kopiując rysy Boga-Człowieka, naśladując Chrystusa Pana, będą dążyć do świętości dusze; im kto dokładniej odtworzy w sobie obraz Chrystusa Pana, tym bardziej zbliży się do Bóstwa, ubóstwi, stanie człowiekiem-Bogiem (...) A jak Go posiąść, jak się z tym szczęściem zjednoczyć? Jak najdoskonalej. I tu bez granic. Stać się z Nim jedno, aż Nim — Bogiem”. Dlatego w konkursie, który nie zostanie ogłoszony, bo światu zawsze umyka to, co najważniejsze w świecie, zagłosowałbym za wyższością Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Chyba że wyniki audiotele niebezpiecznie preferowałyby jedno ze świąt w tym konkursie, który oczywiście nie może zostać rozstrzygnięty. Wszak Wcielenie oraz Triduum Paschalne to jedno misterium, i choć świąt nie wolno mieszać, to nie należy ich również rozdzielać na dwie tajemnice; można je jedynie rozróżniać, jako rzecze formuła Chalcedonu. Tekst ukazał się w „Homo Dei” (2014) nr 4. Publikacja w serwisie Opoki za zgodą Autora opr. mg/mg świat Symboliki Chrześcijańskiej [514372yp52nj]. DOROTHEA FORSTNER OSB ŚWIAT SYMBOLIKI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ Leksykon Przekład i opracowanie Wanda Zakrzewska Paweł Pachciarek Ryszard Turzyński Wybór i opracowanie ilustracji Beata Kulesza-Damaziak Komentarz do ilustracji Małgorzata Wrześniak Instytut Wydawniczy Pax Warszawa 2001 Tytuł oryginału Die Welt der christlichen Symbole 5 „Bóg się rodzi”. Zdumiewające, nie przestając być Bogiem, staje się w pełni człowiekiem. Bóg z Boga, światłość ze światłości. Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony, a nie stworzony współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało. On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. Powtarzamy to podczas każdej niedzielnej Mszy. Przypominamy w ten sposób prawdę tak pięknie wyrażoną przez św. Jana na początku Jego Ewangelii, kiedy pisze o Słowie (Logosie, Synu Bożym), które dla naszego zbawienia stało się ciałem (człowiekiem). Rozważania tego uniżenia się dla nas Boga nigdy dosyć. To ciągle niedościgły wzór pokory dla wszystkich, a zwłaszcza tych, którym wydaje się, że ulepiono ich z bardziej szlachetnej niż innych gliny. Prawda ta przez wieki nie raz była jednak kontestowana. Niegdyś przez arian, z poglądami których przyszło stoczyć ciężki (niestety, nie tylko ) teologiczny bój, potem, w ciągu wieków a także współcześnie przez różnych ich naśladowców. Nie, to niemożliwe, by Bóg mógł się stać człowiekiem – krzyczeli pewnie przekonani, że poglądy ich przeciwników obrażają Stwórcę. Bóg nie mógł stać się swoim stworzeniem, Bóg nie mógł się urodzić z kobiety, Bóg nie mógł cierpieć i umrzeć zabity! Nie! Nie! Nie! – z wielkim szacunkiem dla wielkości Boga wołali i wołają. Jezus, owszem, był kimś nadzwyczajnym, może nawet jakąś istota stojącą ponad wszelkimi innymi stworzeniami, także aniołami, ale nie mógł być Bogiem! Święty Bóg nie mógł osobiście wejść w ludzkie brudy! I dlatego zwolennicy takiego poglądu głosili, że pochodził z nicości z innej substancji niż Ojciec. Albo – jak zwolennicy innej herezji – że Jezus Bogiem, owszem, może i był ale stał się nim niejako przez adopcję. A jednak objawienie przyniesione nam przez Jezusa Chrystusa nie pozostawia wątpliwości: taka jest prawda. Prawdziwy Bóg – Syn Boży – nie tracąc swojego Bóstwa stał się prawdziwym człowiekiem. Bóg tak nas kocha, że dla naszego zbawienia stał się jednym z nas; doświadczył tego samego, czego doświadcza każdy człowiek, z wyjątkiem grzechu. To prawda, której doświadczenie sprawia, że prostują się nasze ludzkie zgarbione plecy. On przyszedł dla nas. O nikogo i o nic jak o nas w całym wielkim wszechświecie tak bardzo się nie troszczy, nikogo i nic na świecie tak jak nas, grzesznych nie kocha. Dociekliwi zapytają jednak: jak to się stało? Tak technicznie: w wyznaniu wiary wspominamy tylko bardzo ogólnie, że przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. Jak jednak bóstwo i człowieczeństwo połączyło się w Jezusie w całość? Temat to bardzo szeroki. I mogący sprawiać wrażenie, że to dzielenie włosa na czworo. Ale tak nie jest. W sporach chrystologicznych pierwszych wieków nie chodziło o czysto teoretyczne rozważania, ale o to, na ile Bóg przychodząc na ziemię, przyjmując ludzką naturę, był w tym wszystkim autentyczny. Zamykający najważniejsze w tym względzie spory Sobór Chalcedoński w 451 roku orzekł: „Idąc za świętymi Ojcami, uczymy jednogłośnie wyznawać, że jest jeden i ten sam Syn, nasz Pan Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i z ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa, "we wszystkim... z wyjątkiem grzechu" (Hbr 4, 15). Przed wiekami zrodzony z Ojca jako Bóg, w ostatnich czasach narodził się dla nas i dla naszego zbawienia jako człowiek z Maryi Dziewicy, Bożej Rodzicielki. Jeden i ten sam Chrystus Pan, Syn Jednorodzony, ma być uznany w dwóch naturach bez pomieszania, bez zamiany, bez podziału i bez rozłączenia. Nigdy nie została usunięta różnica natur przez ich zjednoczenie, lecz właściwości każdej z nich są zachowane i zjednoczone w jednej osobie i w jednej hipostazie” (za KKK 467). Mało jasne? Jezus Chrystus, Boży Syn, Zbawiciel, to prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Chrześcijańska ortodoksja odrzucała wszystko to, co tę prawdę poddawało w wątpliwość. Jedna osoba? Ano pojawił się w historii taki pomysł, że w Chrystusie osoba ludzka połączona została z Osoba Boską Syna Bożego. Dwie osoby, źle to brzmi, prawda? Pachnie rozdwojeniem jaźni. Pewnie dlatego ci, których dziś nazywamy zwolennikami ortodoksji (bo ortodoksja w tych sporach właściwie dopiero się wykuwała) uparcie twierdzili, że człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego; że Syn Boży w chwili poczęcia przyjął ludzką naturę i tyle. Ale nie było w Nim rozdwojenia. W konsekwencji – uznano później – także o Maryi powiedzieć można, że choć nie dała Jezusowi jego boskiej natury, była prawdziwie Matką Bożego Syna. Częściej w tych sporach kwestionowano jednak prawdziwe człowieczeństwo Chrystusa. Niektórzy ujmowali rzecz bardziej „całościowo”, inni eliminowali jakiś element ludzkiej natury Jezusa. Monofizyci twierdzili na przykład, że Chrystus nie miał prawdziwie ludzkiej natury; że została ona przyjęta – czyli jakby wchłonięta – przez Boską Osobę Syna Bożego. W takim razie Chrystus nie byłby prawdziwym człowiekiem! – wołali przerażeni konsekwencjami takiego postawienia sprawy obrońcy ortodoksji. I przypominali, że Jezus nie tylko ludzkimi rękami pracował, ludzkimi myślami myślał, działał ludzką wolą i ludzkim sercem kochał. On także po swoim zmartwychwstaniu pozostał człowiekiem. Nigdy nie przestał i nie przestanie nim być! Jest prawdziwym człowiekiem będą jednocześnie Jednym z Trójcy. Zdumiewająca ta ortodoksyjna teologia chrześcijańska, prawda? Przez wcielenie człowieczeństwo zyskało udział w samym Bogu! Inne herezje kwestionowały człowieczeństwo Chrystusa mniej „kompleksowo”, ale w konsekwencji tak samo skutecznie. Dość wcześnie pojawił się pomysł, że Jezus nie miał prawdziwego ludzkiego ciała, tylko ciało pozorne. W takim wypadku nie tylko nie mógłby prawdziwie odczuwać ciepła słońca, chłodu, jeść, ale też nie mógłby prawdziwie cierpieć na krzyżu. Całe jego bolesne posłuszeństwo Ojcu aż do śmierci byłoby tylko szopką. Nie, to byłoby zwyczajne nabieranie nas. Bóg taki nie jest! Inni z kolei utrzymywali, że Jezus nie miał ludzkiej duszy. Że właśnie duszę ludzka w Jezusie zastąpił Boży Syn. To z kolei podawałoby w wątpliwości to, że Jezus mógł „wzrastać w mądrości”, uczyć się, poznawać. W konsekwencji byłoby też zaprzeczeniem prawdy, że Jezus „uniżył się przyjąwszy postać sługi”. Jak można być człowiekiem nie doświadczając tego procesu uczenia się i poznawania? Oczywiście, Jego ludzkie poznanie partycypowało w możliwości poznawania jaką miał Jezus jako Bóg, zwłaszcza gdy chodzi o poznanie Ojca, ale tego czysto ludzkiego poznania nie eliminowało. Prawdziwy Bóg, prawdziwy człowiek. Z wszystkimi tego konsekwencjami – za wyjątkiem unurzania się w grzechu. I tak już na zawsze. Ten, który jest Jednym z Trójcy ciągle jest prawdziwym człowiekiem! Bóg zna to bycie człowiekiem nie tylko dlatego, że jest wszechwiedzący. On tego doświadczył. Doświadczył bycia człowiekiem. Decydując się na coś takiego pokazał wszelkiemu stworzeniu – mowa o świecie duchowym i nas, ludziach – jak bardzo mu na człowieku zależy. Niech radość płynąca z tej prawdy trwa. Dłużej niż czas Bożego Narodzenia. Hasło do krzyżówki „w służbie bóstwa” w leksykonie krzyżówkowym. W niniejszym słowniku szaradzisty dla wyrażenia w służbie bóstwa znajduje się tylko 1 opis do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne definicje pasujące do hasła „ w służbie bóstwa ” lub potrafisz Poniżej znaj­duje się li­sta wszys­tkich zna­lezio­nych ha­seł krzy­żów­ko­wych pa­su­ją­cych do szu­ka­nego przez Cie­bie zapy­tania. Pamię­taj, że w przy­padku ha­seł dwu- lub wielo-człono­wych spa­cje są pomi­jane przy wyszu­ki­waniu i obli­cza­niu dłu­go­ści ha­sła. Opisy haseł pasujących do zapytania INKARNACJA Dla inte­resu­ją­cego Cię zapytania "INKARNACJA" zna­leź­liśmy tyle róż­nych ha­seł krzyżówkowych: 2. Zo­sta­ły one wy­świe­tlone po­ni­żej. w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.) wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) To już wszys­tkie ha­sła, któ­re zna­le­źli­śmy dla szu­ka­ne­go za­py­ta­nia: "INKARNACJA". Je­że­li nie zna­la­złeś te­go cze­go szu­ka­łeś mo­żesz zmie­nić za­py­ta­nie w wy­szu­ki­warce po­niżej. INKARNACJA nie pasuje? Szukaj po haśle Poniżej wpisz odga­dnię­te już li­te­ry - w miej­sce bra­ku­ją­cych li­ter, wpisz myśl­nik lub pod­kreśl­nik (czyli - lub _ ). Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nych przez Cie­bie li­ter. Im wię­cej li­ter po­dasz, tym do­kła­dniej­sze bę­dzie wy­szu­ki­wa­nie. Je­że­li w dłu­gim wy­ra­zie po­dasz ma­łą ilość od­ga­dnię­tych li­ter, mo­żesz otrzy­mać ogro­mnie du­żą ilość pa­su­ją­cych wy­ni­ków! INKARNACJA się nie zgadza? Szukaj dalej Poniżej wpisz opis po­da­ny w krzy­żów­ce dla ha­sła, któ­re­go nie mo­żesz od­gad­nąć. Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nego przez Cie­bie opi­su. Postaraj się przepisać opis dokładnie tak jak w krzyżówce! Hasło do krzyżówek INKARNACJA - podsumowanie Najlepiej pasującymi opisami w krzyżówce dla podanego hasła są: Opisy dla hasła krzyżówkowego INKARNACJA HasłoOpis hasła w krzyżówce INKARNACJA w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.) INKARNACJA wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) Wszystkie hasła krzyżówkowe - INKARNACJA INKARNACJA w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.). INKARNACJA wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.). Oprócz INKARNACJA sprawdź również: supermarket , środek , SKUNKSY , bezprzewodowa sieć lokalna , łyczko , sztuka , cukry , twierdzenie Krulla , traf , Krym , smuklica mchowa , koturn Pamiątka Eucharystii staje się ośrodkiem celebracji, w której Kościół rozpoznaje swoje źródło i szczyt, jak zostaje to wyrażone w myśli Soboru w Konstytucji Liturgicznej z 1964 r. Oparcie bycia w świecie chrześcijanina na paschalnym przechodzeniu ze śmierci do życia znajduje swoje odzwierciedlenie w kulcie liturgicznym. Poniżej znaj­duje się li­sta wszys­tkich zna­lezio­nych ha­seł krzy­żów­ko­wych pa­su­ją­cych do szu­ka­nego przez Cie­bie opisu. wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) Sprawdź również inne opisy ha­sła: INKARNACJA w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.) Zobacz też inne ha­sła do krzy­żó­wek po­do­bne kon­teks­to­wo do szu­ka­ne­go przez Cie­bie opisu: "WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY". Zna­leź­liśmy ich w su­mie: 381 CZERW PSZCZELI, SERYJNY MORDERCA, ŁAPOWNICTWO BIERNE, KMOTR, METAMORFIZM PROGRESYWNY, GWAREK, WYŁADOWANIE, FAZA, PAPROTNIK KOLCZYSTY, ALFONS, METEOR, DIPLOFAZA, TEKTONIKA PŁYT, MORULA, ANDROKEFALIZM, KOPYTO DREWNIANE, GROSZ PRZY DUSZY, EFEKT ZAŁOŻYCIELA, INKARNACJA, WARSTWA BAZALTOWA, WCIELENIE, STADIUM, MODRASZEK TELEJUS, TROFOBLAST, BIOSFERA, BLASTULA, WĘZEŁ POTRÓJNY, WKŁAD BUDOWLANY, KRAS WIEŻOWY, PIERWIASTEK KRYPTOMORFICZNY, DYSLOKACJA TEKTONICZNA, RUCHY EPEJROGENICZNE, GEOGRAFIA, PROJEKT TECHNICZNY, MITOSPOROWE, PIEKŁO, SFERA BIOTYCZNA, AWATAR, PTAK MIMETYCZNY, KREACJONIZM, GASTRULA, INTELIGENCJA SKRYSTALIZOWANA, ZAPADLISKO TEKTONICZNE, HETEROSFERA, PUNKT PODSŁONECZNY, METEOR, ŚWIDER, DOPPELGANGER, NAOS, SALAMANDROWATE, MIELOBLAST, PARTIA, RUMUNKA, PÓŁSFERZE, WCIELENIE, NIMFA, POSĄG, INKORPORACJA, OPENER, ŻAKO, PARTNERKA, LEPTOCEFAL, KONIEC, INŻYNIERIA LĄDOWA, ANEKSJA, DNO OCEANICZNE, TROPOSFERA, BACCIARELLI, OCEAN, PROTOGALAKTYKA, CIAŁO PRZYCZYNOWE, ACHIROPITA, ZIEMIA, ARESZT, BŁONICA KRTANI, SKRĘTEK, GODŁO PROMOCYJNE, LEJ POLARNY, ZAPOPATRZENIE MATERIAŁOWE, SOL, OCZY, EGZORCYZM, FLUID, EKUMENA, ZBIORNIK MAGMOWY, SUTENERSTWO, WSPOMNIENIE, DAJMON, PGR, WALIDACJA, RZEŻUCHA, LUD, RODZINA NIEPEŁNA, WARSTWA GRANITOWA, PALEOMAGNETYZM, IMMUNITET FORMALNY, COKÓŁ KONTYNENTALNY, IMAGO, SPOROCYSTA, OBSZAR PRZESTRZENI PUBLICZNEJ, HYMN, IMAGO, ŚLUŻNIA, PIERWOTNA JAMA CIAŁA, SKAŁA MAGMOWA, LIBELLA, PROCES GEOLOGICZNY, SPLĄTEK, CYKL SKALNY, OTWORZENIE DUSZY, ZŁOŻE GNIAZDOWE, GEOGRAFIA ZWIERZĄT, MIRAŻ, OFIARA, KAMPER, PHISHING, GASTRULA, PANCZENLAMA, ORLICZKA, OWAD DOSKONAŁY, OZONOSFERA, USHUAIA, SEJSMOGRAF, PRZENIESIENIE, FAZA, CHOROLOG, CIŚNIENIE KIERUNKOWE, SZATA GODOWA, ODWZOROWANIE KARTOGRAFICZNE, AKSOLOTL, BASEN, WSTĘP, ORGANIZM KOPALNY, POWIJAKI, PENATY, MASZYNA, OSOBOGODZINA, ŻERTWA, NIEBIOSA, MAJSTERSTWO, KUCANY, DIABEŁ, GRABEN, PROTEKTORAT, EGZORCYZM, TROPIK, CHRZESTNA, HAMULEC BEZPIECZEŃSTWA, GAZ ZIEMNY, SIATKA GEOGRAFICZNA, POGODA KOSMICZNA, HYMN, RZEMIOSŁO, ODKRYCIE DUSZY, LARY, PRZESTRZEŃ KOSMICZNA, SUSPENSA, WEBMASTER, RUCHY LĄDOTWÓRCZE, RÓW TEKTONICZNY, MECENAT, GEOLOGIA HISTORYCZNA, OBSZAR ALIMENTACYJNY, ŻACHWY, FITOGEOGRAFIA, PATRONAT, DŁAWIEC, REFRAKCJA ATMOSFERYCZNA, SYMPOZJON, LOKSODROMA, ALF, OTWÓR WIERTNICZY, PROCES HYDROTERMALNY, PŁYWIK, ZŁOTA KLATKA, AUTOKRATYCZNOŚĆ, STOSUNEK ZOBOWIĄZANIOWY, PODŁOŻE, GLEBA, TASIEMCE, ANIMIZM, GURU, SPOTKANIE MODLITEWNE, STRATYGRAFIA SEJSMICZNA, CIAŁO NIEBIESKIE, ONKOSFERA, ADWEKCJA, KRATER, HENOTEIZM, SUBSTANCJALIZM, OGNISKO MAGMOWE, TEKTONIKA, INKARNACJA, AWATARA, GEOIDA, TEKTONIKA, SOCJALIZM NAUKOWY, PRZYSPOSABIAJĄCY, GOLEM, POZAROLNICZA DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA, POZIOMICA, BEREK KUCANY, SUTENER, GEOGRAFIA ROŚLIN, ZASOBY, EGZOSFERA, SIERPIK, DROGA KROPELKOWA, ELEKTORAT, ODWOŁANIE, ŁACINA NOWOŻYTNA, GRZYBY ANAMORFICZNE, PEŁNOMOCNICTWO, DAJMONION, SFERA GWIAZD STAŁYCH, TOCZKOWCE, STADIUM ANALNE, DALAJLAMA, ACHEIROPOIETA, RETENCJA, MINERALIZACJA, PEDAGOGIKA DYREKTYWNA, NAGANIACZ, SWING, SATYR, SPRAWSTWO KIEROWNICZE, LOT CZARTEROWY, WYCIER, KAKADU, BĄCZEK, IDOL, ZIEMIA, RUMUN, PRADO, ACHEIROPITA, LIBACJA, DACH ŚWIATA, METEOR, PÓŁSFERA, SYGNIFIKATOR, WDOWI GROSZ, ANTROPOCENTRYZM, MINIMUM SOCJALNE, POZIOMNICA, WAMPIR, KONSEKRACJA, STREFA RYFTU, GEODEZJA WYŻSZA, POŻYCZKA, SERYCYTYZACJA, WIECZNA ZMARZLINA, PRZEDROŚLE, SĄD SZCZEGÓŁOWY, FITOCENOLOGIA, TRZĘSIENIE ZIEMI, KOPALINA LECZNICZA, GÓRY ZAŁOMOWE, PRZEMOC, RUCH, RUCHY TEKTONICZNE, JEDNOOSOBOWOŚĆ, ELEKTRYCZNOŚĆ W ATMOSFERZE ZIEMSKIEJ, ŻYCIE POZAGROBOWE, POLIP, RUNDA, TĘCZA, INŻYNIER DUSZY, CELLA, BLOKADA ALKOHOLOWA, OKAZ, BLOK KONTYNENTALNY, AURA WITALNA, WSPÓLNY RYNEK, PROTEKCJA, SELENOGRAFIA, JEŻOWCE, RÓJ METEORÓW, OWAD DOROSŁY, PROTEGA, MECENASOSTWO, PLATFORMA, WAMPIREK, NACISK, OTWIERANIE DUSZY, FITOGEOGRAFIA, ZŁOŻE MINERALNE, TROPOSFERA, CHOLERA, FAZA, MATKA CHRZESTNA, STRUKTURA GEOLOGICZNA, MEZOSFERA, GRZYBY NIEDOSKONAŁE, RÓWNOLEŻNIK, RUMPOLOG, EROZJA, TRUPIA GŁÓWKA, BASEN SEDYMENTACYJNY, FAZA, ŻACHWA. Ze względu na bar­dzo du­żą ilość róż­nych pa­su­ją­cych ha­seł z na­sze­go sło­wni­ka: 381 - ogra­ni­czy­liśmy ich wy­świe­tla­nie do pier­wszych 300! nie pasuje? Szukaj po haśle Poniżej wpisz odga­dnię­te już li­te­ry - w miej­sce bra­ku­ją­cych li­ter, wpisz myśl­nik lub pod­kreśl­nik (czyli - lub _ ). Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nych przez Cie­bie li­ter. Im wię­cej li­ter po­dasz, tym do­kła­dniej­sze bę­dzie wy­szu­ki­wa­nie. Je­że­li w dłu­gim wy­ra­zie po­dasz ma­łą ilość od­ga­dnię­tych li­ter, mo­żesz otrzy­mać ogro­mnie du­żą ilość pa­su­ją­cych wy­ni­ków! się nie zgadza? Szukaj dalej Poniżej wpisz opis po­da­ny w krzy­żów­ce dla ha­sła, któ­re­go nie mo­żesz od­gad­nąć. Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nego przez Cie­bie opi­su. Postaraj się przepisać opis dokładnie tak jak w krzyżówce! Hasło do krzyżówek - podsumowanie Najlepiej pasującym hasłem do krzyżówki dla opisu: wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy, jest: Hasło krzyżówkowe do opisu: WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY to: HasłoOpis hasła w krzyżówce INKARNACJA, wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) Definicje krzyżówkowe INKARNACJA wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.). Oprócz WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY inni sprawdzali również: przyrząd archeologiczny w postaci zbudowanej z metalu lub drewna ramy o boku długości jednego metra z umieszczoną wewnątrz siatką pomiarową z kwadratów o wymiarach 20 na 20 centymetrów , stan bez konfliktów, spokój, równowaga w jakimś układzie społecznym , takie przełożenie jakiegoś wydarzenia w czasie, które sprawia, że nastąpi ono szybciej , głos świni , proces umierania poprzedzający śmierć, czyli okres poprzedzający ustanie funkcji życiowych organizmu , związek chemiczny zawierający więcej niż jeden układ cykliczny (pierścień) , generał , kultywar sałaty dębolistnej o soczystych zielonych lub fioletowych listkach, wyjątkowo bogaty w antyoksydanty , opancerzony wóz bojowy , mieszkaniec Tanzanii, człowiek pochodzenia tanzańskiego , Cephalorhynchus heavisidii - gatunek walenia z rodziny delfinowatych; występuje w morzach południowo-zachodniej Afryki , łączenie, zestawianie w wypowiedzi wyrazów, które się rymują asyryjski skrzydlaty byk z ludzką głową, często rzeźbiony ★★★★★ SZTAFAŻ: postacie ludzi uzupełniające obraz ★★★ AUTOMATY: imitują pracę ludzką ★★★ LANDSZAFT: obraz bez wartości (daw.) ★★★ INKARNACJA: wcielenie bóstwa w osobę ludzką ★★★ psergio: SOMATROPINA: hormon wzrostu wydzielany przez ludzką

Z Wikisłownika – wolnego słownika wielojęzycznego Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwaniainkarnacja (język polski)[edytuj] wymowa: ​?/i znaczenia: rzeczownik, rodzaj żeński ( rel. wcielenie bóstwa w osobę ludzką; zob. też inkarnacja w Wikipedii ( rzad. barwa skóry człowieka[1][2] odmiana: ( przypadekliczba pojedynczaliczba mnogamianownikinkarnacjainkarnacjedopełniaczinkarnacjiinkarnacji / przest. inkarnacyjcelownikinkarnacjiinkarnacjombiernikinkarnacjęinkarnacjenarzędnikinkarnacjąinkarnacjamimiejscownikinkarnacjiinkarnacjachwołaczinkarnacjoinkarnacje przykłady: składnia: kolokacje: synonimy: antonimy: hiperonimy: hiponimy: holonimy: meronimy: wyrazy pokrewne: rzecz. karnacja ż związki frazeologiczne: etymologia: łac. incarnatio[1] uwagi: tłumaczenia: angielski: ( incarnation baskijski: ( inkarnazio, haragitze bułgarski: ( инкарнация ż kataloński: ( encarnació ż rosyjski: ( инкарнация ż źródła: ↑ 1,0 1,1 Hasło „inkarnacja” w: Słownik języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego, Wydawnictwo Naukowe PWN. ↑ Michał Arct, M. Arcta Słownik ilustrowany języka polskiego, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie, Warszawa 1916. Źródło: „ Kategoria: polski (indeks)Ukryte kategorie: polski (indeks a tergo)Język polski - rzeczownikiJęzyk polski - rzeczowniki rodzaju żeńskiegoJęzyk łaciński w etymologii

imitują pracę ludzką ★★★ GIORGINO: włoska moneta groszowa przedstawiająca św. Jerzego ★★★★ Mirasisko: IZOPLETA: krzywa przedstawiająca na wykresie funkcję 2 zmiennych ★★★★ kolor40: OKAZICIEL: osoba przedstawiająca dokument ★★★ INKARNACJA: wcielenie bóstwa w osobę ludzką ★★★ psergio: SOMATROPINA

Ostatnie nasze rozważania zakończyliśmy na tym, że wiara we wcielenie Syna Bożego jest wyróżnikiem chrześcijaństwa. Dziś przychodzi pora na zastanowienie się, co to znaczy, że Syn Boży stał się człowiekiem. Jak to rozumieć? Katechizm Kościoła katolickiego w punkcie 464 opisuje tę rzeczywistość w następujący sposób: „Jedyne i całkowicie wyjątkowe wydarzenie Wcielenia Syna Bożego nie oznacza, że Jezus Chrystus jest częściowo Bogiem i częściowo człowiekiem ani że jest ono wynikiem niejasnego pomieszania tego, co Boskie, i tego, co ludzkie. Syn Boży stał się prawdziwie człowiekiem, pozostając prawdziwie Bogiem. Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Kościół musiał bronić tej prawdy wiary i wyjaśniać ją w pierwszych wiekach, odpowiadając na herezje, które ją fałszowały”. Czy Jezus był prawdziwym człowiekiem? Brzmienie dogmatu o wcieleniu ukształtowało się podczas konfrontacji z przeróżnymi błędnymi interpretacjami wcielenia, jakie pojawiały się w ciągu wieków. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do linkowanych pod artykułem konferencji ks. Szewczyka. Teraz przybliżymy sobie pokrótce herezje, jakie pojawiały się w odniesieniu do wcielenia. Na samym początku był to doketyzm gnostycki. Dokeci twierdzili, że Jezus nie był prawdziwym człowiekiem. Nie negowali oni bóstwa Chrystusa, ale właśnie Jego człowieczeństwo. Od samego początku Kościół podkreślał swoją wiarę w to, że Jezus był prawdziwym człowiekiem (por. 1 J 4, 2-3; 2 J 7). Przedstawicielem kolejnego błędu był Paweł z Samostaty. Twierdził On, że Jezus nie był prawdziwym Synem Bożym, ale jedynie Synem „adoptowanym”, uznanym przez Ojca za Syna. Później Ariusz głosił, że Syn Boży pochodził z innej substancji niż Ojciec, to znaczy, że nie ma z Nim jednego bóstwa. Nestoriusz głosił, że w Jezusie są dwie oddzielne osoby – Boska i ludzka. Co na to Kościół? Owocem tych sporów było sformułowanie w 431 roku na soborze efeskim dogmatu o wcieleniu, do czego użyto pojęć z filozofii greckiej. Na potrzeby wyjaśnienia, jak wygląda boskość i człowieczeństwo w Jezusie, sformułowano pojęcie unii hipostatycznej. Sobór Efeski ogłosił, że: „Słowo, jednocząc się przez unię hipostatyczną z ciałem ożywianym duszą rozumną, stało się człowiekiem. Człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego, który przyjął je i uczynił swoim od chwili swego poczęcia” (por. KKK 466). Na podstawie tego sformułowania Sobór Efeski ogłosił, że Maryja może być nazywana Matką Bożą (Theotokos). Nie należy tego rozumieć, jakby była ona źródłem Bóstwa Jezusa. Słowo Boże wzięło od niej tylko swoją ludzką naturę (ciało obdarzone rozumną duszą). Maryja rodzi jednak Osobę Jezusa, w której boska natura została zjednoczona z człowieczeństwem. Rodzi więc Osobę Syna Bożego. Kolejne doprecyzowania sformułowano na soborze chalcedońskim, głównie w związku z tezami monofizytów. Twierdzili oni, że ludzka natura Chrystusa przestała istnieć, a została przejęta przez bóstwo. Sobór Chalcedoński ogłosił: „Idąc za świętymi Ojcami, uczymy jednogłośnie wyznawać, że jest jeden i ten sam Syn, nasz Pan Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i z ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa, we wszystkim… z wyjątkiem grzechu (Hbr 4, 15). Przed wiekami zrodzony z Ojca jako Bóg, w ostatnich czasach narodził się dla nas i dla naszego zbawienia jako człowiek z Maryi Dziewicy, Bożej Rodzicielki. Jeden i ten sam Chrystus Pan, Syn Jedno rodzony, ma być uznany w dwóch naturach bez pomieszania, bez zamiany, bez podziału i bez rozłączenia. Nigdy nie została usunięta różnica natur przez ich zjednoczenie, lecz właściwości każdej z nich są zachowane i zjednoczone w jednej osobie i w jednej hipostazie” (por. KKK 467). Sobór Chalcedoński nie rozwiązał jednak wszystkich problemów. W niektórych kręgach pojawiło się przekonanie, że ludzka natura Chrystusa jest jakimś osobowym podmiotem. W związku z tym Piąty Sobór w Konstantynopolu ogłosił: „Jest tylko jedna hipostaza (czyli osoba), którą jest nasz Pan Jezus Chrystus, Jeden z Trójcy Świętej. Wszystko w człowieczeństwie Chrystusa powinno więc być przypisywane Jego Osobie Boskiej jako właściwemu podmiotowi, nie tylko cuda, lecz także cierpienia, a nawet śmierć: Nasz Pan Jezus Chrystus, który w swoim ciele został ukrzyżowany, jest prawdziwym Bogiem, Panem chwały i Jednym z Trójcy Świętej (por. KKK 468)”. Katolicy wyznają, że Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Jest człowiekiem, bratem każdego z nas, jednocześnie nie przestając być Bogiem. Czy człowieczeństwo Jezusa jest dokładnie takie samo jak nasze? Tak, Jezus posiada takie samo człowieczeństwo jak wszyscy ludzie: ludzkie ciało, a także ludzką duszę, wraz z rozumem i wolą. Sobór Watykański II orzekł: „Syn Boży […] ludzkimi rękami wykonywał pracę, ludzkim umysłem myślał, ludzką wolą działał, ludzkim sercem kochał. Zrodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, podobny do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu” (Gaudium et spes, 22). Jedyną różnicą między nami a Jezusem jest nasza grzeszność. On był wolny od wszelkiego grzechu – pierworodnego i grzechów osobistych. Jezus objawia Ojca całym sobą, zarówno w swoim ciele, jak i w swojej ludzkiej duszy, wyraża po ludzku Boskie życie Trójcy (por. KKK 470) dzięki zjednoczeniu Jego ludzkiej natury ze Słowem Bożym. Jezus po wcieleniu nadal miał bezpośrednie poznanie Ojca i boskich zamysłów, w którym uczestniczyło Jego ludzkie poznanie. Umiał także czytać w ludzkich myślach, co przynależy do umiejętności Boga (por. Mk 2, 8; J 2, 25; 6, 61). Kościół potępił jednak twierdzenie Apolinarego z Laodycei, że w Osobie Jezusa Boski Logos zastąpił ludzką duszę. Wierzymy, że Syn Boży przyjął także rozumną duszę ludzką. Posiadał On również zwyczajne ludzkie poznanie. Było ono ograniczone, dlatego Ewangelia może powiedzieć o Jezusie, że rozwijał się jak każde dziecko i wzrastał „w mądrości, w latach i w łasce” (por. Łk 2, 52). Jezus przyjął proces ludzkiego rozwoju i wzrostu. Jako człowiek zdobywał wiadomości o świecie, ucząc się doświadczalnie jak wszyscy ludzie. Jezus musiał nauczyć się zwyczajnych czynności – chodzenia, samodzielnego jedzenia, czytania czy pisania. Wyróżniał się swoją inteligencją i mądrością (por. Łk 2, 47), były to jednak cechy zdolnego młodzieńca, a nie wiedza, którą posiadała jego ludzka natura jakby samoistnie. Jezus miał także dwie wole i dwa działania naturalne: Boskie i ludzkie, które nie były przeciwstawne sobie, ale współdziałały. Słowo, które stało się ciałem, chciało po ludzku, w posłuszeństwie Ojcu, tego, co w sposób Boski zdecydowało wraz z Ojcem i Synem dla naszego zbawienia (por. Sobór Konstantynopolitański III: DS 556-559). Również ciało Jezusa, nie tylko jego ludzkie poznanie, było ograniczone. Jezus potrzebował pokarmu i snu, co wielokrotnie widzimy na kartach Ewangelii – na przykład w opisie burzy na jeziorze, podczas której Jezus spał, lub gdy odczuł głód i przeklął figowiec. Jezus przeżywał także ludzkie uczucia, kochał ludzkim sercem. Bał się, smucił, wzruszał, odczuwał gniew, tęsknił. Kult Serca Jezusowego w symboliczny sposób dotyczy właśnie tego aspektu ludzkiej natury Jezusa – wrażliwej i czułej dla każdego człowieka, bo każdy jest umiłowany ludzkim sercem Chrystusa. W jaki sposób Jezus stał się człowiekiem? Zgodnie z zapowiedzią, jaką archanioł Gabriel przedstawił Maryi, Jezus począł się z Ducha Świętego w łonie Maryi Dziewicy (por. Łk 1, 34-35). Synod Laterański powiedział wprost, że Jezus począł się „z Ducha Świętego, bez nasienia męskiego” (Synod Laterański (649): DS 503). Jest to tajemnica wiary, przekraczająca wszelkie zrozumienie. Wydarzenie to było po prostu cudem. Co to znaczy, że Maryja była „zawsze Dziewicą”? Kościół wierzy, że Maryja poczęła Jezusa jako Dziewica oraz pozostała nią także w czasie Jego narodzin i do końca swojego życia. Również w tym przypadku mamy do czynienia z tajemnicą wiary. Niekiedy pojawiały się sugestie, że jest to jedynie wchłonięcie przez chrześcijaństwo starożytnych pogańskich mitów. Takie interpretowanie wiary Kościoła w dziewictwo Maryi nie może się jednak obronić, ponieważ od początku z tą wiarą polemizowały zarówno środowiska żydowskie, jak i pogańskie. Z tej wiary nieraz szydzono i kwestionowano ją. Jeśli byłaby to pogańska mitologia, dlaczego poganie podważaliby wiarę chrześcijan jako niedorzeczną? Widać z tego, że chrześcijanie nie rozumieli jej symbolicznie, mitycznie, ale dosłownie. Utrzymywać z pewnością, że kobieta urodziła naturalnie dziecko i pozostała dziewicą bez uznania tego za cud to owszem – narażać się na niezrozumienie i śmieszność. Innym zarzutem wobec dziewictwa Maryi jest przytaczanie słów Ewangelii, w której mowa o „braciach i siostrach” Jezusa. Fragmenty te miałyby sugerować, że po narodzeniu Jezusa Maryja miała jeszcze więcej dzieci. Kościół wierzy jednak, że Jezus był jedynym dzieckiem Maryi. Słów „bracia” czy „siostry” w języku starożytnego Izraela, także w Starym Testamencie, używa się nie tylko na określenie bezpośredniego rodzeństwa, ale także bliskich krewnych, jak na przykład kuzynów. Nieraz mówi się „brat cioteczny” czy „brat stryjeczny”, mając na myśli kuzynów. Dlaczego Maryja była „zawsze Dziewicą”? Bóg wybrał dziewiczy sposób poczęcia Jezusa także dlatego, że dzięki temu możemy lepiej zrozumieć kilka kwestii. Po pierwsze dziewictwo Maryi i poczęcie Jezusa bez udziału mężczyzny wskazuje na absolutną inicjatywę Boga we wcieleniu. Bóg jest jedynym Ojcem Jezusa. „Nigdy nie był oddalony od Ojca z powodu natury ludzkiej, którą przyjął. Jest naturalnym Synem swego Ojca przez swoje Bóstwo, naturalnym Synem swojej Matki przez swoje człowieczeństwo, ale właściwym Synem Bożym w obydwu naturach” (Synod we Friuli (796): DS 619). Oprócz tego dziewicze poczęcie Jezusa lepiej wskazuje na to, że Jezus jest nowym Adamem, zapoczątkowuje „nowe narodziny” ludzi w Duchu Świętym przez wiarę. Przyjęcie życia Bożego z wiary jest „dziewicze”, to znaczy jest łaską, jest udzielane całkowicie przez Ducha, „przychodzi z góry”. Dodatkowo dziewicze poczęcie Jezusa przez Maryję ukazuje jej wyjątkową wiarę – wierzy Ona Bogu ze względu na Niego samego, nawet gdy to, co od Niego słyszy, wydaje się po ludzku niemożliwe i irracjonalne. Podobnie uwierzył kiedyś Abraham. Wiara Maryi, nawet pod względem naturalnym, wydaje się jeszcze silniejsza. Jest bardziej wyobrażalne poczęcie dziecka w starości niż poczęcie go bez udziału płci przeciwnej. Maryja jest też prawzorem Kościoła, który jest Dziewicą i Matką. Dziewicą, bo zachowuje nienaruszony skarb wiary. Matką, bo w chrzcie świętym rodzą się do życia Bożego Jego dzieci. Czy Bóg w szczególny sposób wybrał Maryję do jej misji? Tak, Bóg wybrał Maryję do jej misji. Wierzymy, że była ona zapowiedziana już w Protoewangelii w Księdze Rodzaju jako ta niewiasta, której potomstwo zmiażdży głowę węża. Bóg przygotował rolę Maryi poprzez poprzedzające ją wielkie kobiety Biblii – Annę, Deborę, Rut, Judytę czy Esterę. Ukazywał przez nie szczególną rolę, jaką kobieta odegra w historii zbawienia, rolę pozytywną. Maryja będzie nową Ewą, która swoim posłuszeństwem zniszczy skutki nieposłuszeństwa pierwszej kobiety. Szczególne wybranie i przygotowanie Maryi przez Boga polegało na jej niepokalanym poczęciu. Czym jest Niepokalane Poczęcie? Od początku chrześcijanie wierzyli, że Maryja była, zgodnie ze słowami, którymi pozdrowił ją archanioł Gabriel podczas zwiastowania, „pełna łaski” (por. Łk 1, 28). Greckie słowo, którym to wyrażano, brzmi kecharitomene. Oznacza to bycie wypełnioną całkowicie łaską. Co więcej, gramatyczna konstrukcja tego słowa wskazuje na moment w przeszłości, w którym się to dokonało (więcej w artykule ks. Rosika). Maryja otrzymała od Boga łaskę, by mogła dobrowolnie odpowiedzieć „tak” na zapowiedź swojego powołania. Została przez Boga przygotowana, ale Bóg jej nie zdeterminował, nie odebrał jej wolnej woli. Mogła Mu odmówić, okazać nieposłuszeństwo, podobnie jak kiedyś Ewa, która także była wolna od grzechu pierworodnego, zanim się go dopuściła. Przekonanie chrześcijan, że Maryja od początku swojego życia, od chwili poczęcia, była całkowicie wypełniona Bożą łaską, dojrzewało stopniowo aż do ogłoszenia tej prawdy w formie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu w 1854 r: „Najświętsza Maryja Dziewica od pierwszej chwili swego poczęcia, przez łaskę i szczególny przywilej Boga wszechmogącego, na mocy przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, została zachowana nienaruszona od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego” (Pius IX, bulla Ineffabilis Deus). Ojcowie Kościoła wschodniego wyrażają tę prawdę, nazywając Maryję Panaghia – „całą świętą”: „wolną od wszelkiej zmazy grzechowej, jakby utworzoną przez Ducha Świętego i ukształtowaną jako nowe stworzenie” (Sobór Watykański II, Lumen Gentium, 56). Niepokalane Poczęcie nie jest zasługą Maryi. Jest darem Boga udzielonym jej ze względu na Chrystusa i dzięki Niemu. Maryja jak każdy inny człowiek potrzebowała odkupienia przez Chrystusa. Różnica polega na tym, że doświadczyła go – w wolności od grzechu pierworodnego i grzechów osobistych – od początku swojego życia, od chwili swojego poczęcia. Takie odkupienie ma wznioślejszy charakter, ale dokonało się także przez Krew Chrystusa i ze względu na Jego zasługi oraz misję Maryi w odniesieniu do Jezusa. Materiały dodatkowe: Judycki S., Czy wcielenie musiało się dokonać? Czy do idei Boga zgodnej z wyznaniem wiary chrześcijan należy idea wcielenia? (cz. I), [w:] Czy wcielenie musiało się dokonać? Czy do idei Boga zgodnej z wyznaniem wiary chrześcijan należy idea wcielenia? (cz. II), [w:] R. OP, Dobroć Boża we Wcieleniu, [w:] J. OP, Dar wcielenia jako wywyższenie naszego człowieczeństwa, [w:] P., Ariusz i arianizm. Wykłady patrystyczne (8), [w:] Dogmat chrystologiczny. Wykłady patrystyczne (10), [w:] W opracowaniu wskazano na wiarę jako osobowe spotkanie z Chrystusem i cel przepowiadania słowa Bożego. Miejscem szczególnego spotkania człowieka wierzącego z Chrystusem jest liturgia i
Cytaty ze słowem inkarnacja W bizantyjskim sporze o ikony zwolennicy obrazów odpowiadali, że są one inkarnacją Chrystusa. , źródło: NKJP: Adam Krzemiński: Brama do nieba, brama do piekła, Polityka, 2006-04-15[...] dusza, korzystając z pomocy opiekunów i przewodników duchowych, będzie mogła dokonać analizy swoich błędów, aby zrozumieć je, a przez to się oczyścić, a następnie zadecydować o terminie, miejscu i rodzaju inkarnacji tak, aby wzbogacić duszę o niezbędne doświadczenia, pospłacać długi niespłacone i pouwalniać więzi karmiczne, nieuwolnione., źródło: NKJP: Tadeusz Szewczyk: Miłość i przebaczenie, 2007Ostatnia, dziesiąta inkarnacja nastąpi z końcem naszego okresu, z końcem kalijugi. Wisznu w postaci Kalkina przybędzie wtedy na świat jako jeździec na białym koniu, z płonącym mieczem, gotowy do zagłady zła, zabicia ostatnich demonów oraz złych ludzi, by świat mógł zostać ponownie odnowiony. , źródło: NKJP: Marta Kudelska: Hinduizm - jedność w różnorodności, 2006 Saakadze – siedemnastowieczny bohater narodowy Gruzji, który prowadził swoich rodaków do walki przeciwko Persom – był inkarnacją Stalina [...] , źródło: NKJP: Sebastian Chosiński: Kino totalitarne: Bóg Ojciec Stalin i Matka Boska Warwara, Esensja, 2009-08-21W ujęciu indywidualnym - ontogenetycznym - antropozoficzna [...] (wiedza o człowieku) widzi biografię człowieka jako strumień życia ciągnący się od jego inkarnacji (narodzin) po śmierć (ekskarnację) i dzieje jego bytowania w świecie eterycznym, astralnym i duchowym w przejściu do następnego wcielenia., źródło: NKJP: Jerzy Prokopiuk: Herezja znaczy wolność, 2008Ayodhya to jedno z siedmiu świętych miast hinduizmu.[...] Do prastarej literatury indyjskiej i mitologii weszło dlatego, że urodził się tam jakoby bóg Rama, słoneczna inkarnacja Wisznu. , źródło: NKJP: Krzysztof Mroziewicz: Bomby w Bombaju, Polityka, 2003-09-06Szukając sposobu na uwiarygodnienie swoich roszczeń do Tybetu i ujarzmienie jego mieszkańców, rząd ChRL postanowił ostatnio zająć się rozpoznawaniem inkarnacji zmarłych lamów. , źródło: NKJP: Adam Kozieł, Helsińska Fundacja Praw Człowieka: W rękach rzeźnika, Gazeta Wyborcza, 1995-11-10
Celem artykułu jest ukazanie spojrzenia św. Augustyna na płeć ludzką (sexus), obecnego w jego nauczaniu na temat wcielenia Syna Bożego. Z uwagi na znaczną rozpiętość zagadnienia artykuł
{"type":"film","id":376048,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Inkarnacja-2010-376048/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Inkarnacja 2011-08-06 00:26:20 ocenił(a) ten film na: 8 tytuł filmu to schron a nie inkarnacja kto to tłumaczył... o_O kosior26 Inkarnacja lepiej brzmi i też nawiązuje do filmu, ciekawe kto by się wybrał na film pt. Schron... nie każdy tytuł trzeba tłumaczyć dosłownie. whiterussian jaki schron:/ raczej schronienie jak coś!!!!!:) monsiamihi ale nie do mnie i tak te uwagi, bo nie ja proponowałam taki tytuł :)Poza tym jeszcze nie widziałam tego filmu, więc nie wiem jaka tam może być różnica, czy to schron czy schronienie.... whiterussian schron czy schronienie tak samo się pisze tyle że w innym kontekście whiterussian dobrze wkleił link, ale co do tytułu inkarnacja można polemizować bo nie do końca się zgodzę bo inkarnacja to wędrowanie duszy miedzy życiem a śmiercią czyli wędrowanie po różnych ciałach ludzi zwierząt, ect. a w filmie jest coś innego. Polecam zatem obejrzenie filmu, a później zapraszam do debaty na temat tytułu :) whiterussian Właśnie, "schron" - niezbyt zachęca.... :/ :p kosior26 Ja też mam czasem wrażenie, że ludzie tłumaczący tytuły otwierają słownik i wybierają losowe słowa... Inkarnacja to całkiem chybiony tytuł, który nie ma nic wspólnego z tematem filmu. Chociaż ładnie brzmi martac2 nie ma nic wspólnego ? ""Inkarnacja, wcielenie, proces wcielenia bóstwa w osobę ludzką, znany z wielu religii, związany jest zwykle z misją zbawczą. Szczególnie znany z wisznuizmu, laminizmu, religiach głoszących eschatologiczną teorię reinkarnacji, jak w hinduizmie, buddyzmie, tantryzmie inkarnacja oznacza ||||każdorazowe stadium ziemskiej egzystencji duszy, kolejne ogniwo łańcucha wcieleń wiodących do jej wyzwolenia z więzów materii.|||| Życie w tych warunkach jest niczym więcej niż korowodem przeobrażeń." (żródło : ) czupurny Heh. Znowu SPOILEROk. A w filmie chodziło o to, że dusza faceta została wyrzucona z jego ciała i puszczona na wiatr, więc jego ciało "pożerało" dusze ludzi, którzy przestali wierzyć w Boga. Nawet jeśli jest tu jakieś powiązanie, to dalekie. martac2 Sorry za odkop, ale po prostu muszę:) Będzie lekki SPOILER, so be careful:)Niech będzie, że polski tytuł pasuje do treści w nim zawartych, ale psuje całą zabawę. Choć ja i tak wystawiłem temu filmowi notę 9/10. Pytanie tylko, czemu producenci potrafili nazwać film "Shelter", zamiast np. "Incarnation"? Da się? Skoro oni sami nie chcieli nazywać tego filmu tak, by od razu było wiadomo o co chodzi, to czemu polacy musieli to wszystko zepsuć?Jak pierwszy raz zabrałem się za ten film, to już po tytule wiedziałem, że mogę się spodziewać jakichś nawiązań. I choć film mnie co chwila zaskakiwał, to jednak mogło być lepiej. Teraz jestem świeżo po drugim seansie i specjalnie nie podawałem osobie mi towarzyszącej polskiego tytułu. Dopiero po zakończeniu filmu go podałem i towarzyszka ucieszyła się, że nie poznała go od Musiałem się wyżalić:) Kimono, wcielenie Fronczewskiego ★★★ KIMONO: Franek, wcielenie Piotra Fronczewskiego ★★★ dzejdi: ANEKSJA: wcielenie terytorium innego kraju ★★★ KRISZNA: ósme wcielenie boga Wisznu ★★★★ bachaku1: KRYSZNA: ósme wcielenie Wisznu ★★★ INKARNACJA: wcielenie bóstwa w osobę ludzką ★★★ psergio: INKORPORACJA Poniżej znaj­duje się li­sta wszys­tkich zna­lezio­nych ha­seł krzy­żów­ko­wych pa­su­ją­cych do szu­ka­nego przez Cie­bie opisu. dział medycyny klinicznej zajmujący się diagnostyką i leczeniem chorób uszu (otologia), nosa (rynologia), gardła i krtani (laryngologia), także diagnostyką i leczeniem zaburzeń słuchu (audiologia), zaburzeń głosu i mowy (foniatria), zaburzeń równowagi (otoneurologia) (na 15 lit.) Zobacz też inne ha­sła do krzy­żó­wek po­do­bne kon­teks­to­wo do szu­ka­ne­go przez Cie­bie opisu: "DZIAŁ MEDYCYNY KLINICZNEJ ZAJMUJĄCY SIĘ DIAGNOSTYKĄ I LECZENIEM CHORÓB USZU (OTOLOGIA), NOSA (RYNOLOGIA), GARDŁA I KRTANI (LARYNGOLOGIA), TAKŻE DIAGNOSTYKĄ I LECZENIEM ZABURZEŃ SŁUCHU (AUDIOLOGIA), ZABURZEŃ GŁOSU I MOWY (FONIATRIA), ZABURZEŃ RÓWNOWAGI (OTONEUROLOGIA)". Zna­leź­liśmy ich w su­mie: HAJDUK, DRZEWO, FILM PSYCHOLOGICZNY, POKŁAD ŁODZIOWY, ALBAŃSKI, CHOROBA LEVA, KORNICKI, NIEPRAWOWIERNOŚĆ, DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA, PODCIEP, MAMMOLOGIA, BRAMOWNICA, KAMERTON, KŁUSAK ORŁOWSKI, MISKA, ŚWINIA WISAJSKA, TWIERDZENIE CEVY, AŁMA ATA, ŻĄDŁÓWKI, STONKA, OCHOTNICZA STRAŻ POŻARNA, ZESZYT W KRATKĘ, NEPALSKI, WYŁADOWANIE ULOTOWE, LOGIKA PRAWNICZA, PRZYNĘTA, REKIN, PEŁNOWARTOŚCIOWOŚĆ, PUSZKARZ, PRĘŻNOŚĆ, NIBYJAGODA, PACZKA, EKONOMIA POZYTYWNA, TOPSPIN, EMBRIOPATIA, AMFIUMY, ŻUŁAWA, VERTIKAL, MIĘKISZ POWIETRZNY, JEDZENIE, ZSYPISKO, PARAFRAZA, ZAKRĘT PRZEDŚRODKOWY, HISTERYK, RODZINA JĘZYKOWA, ZUPA, ANAKONDA ZIELONA, SOZOLOGIA, KAGU, BUKŁAK, TRZMIELOJAD, WYSŁUGA LAT, WICIOWIEC, JEDNOSTKA SIŁY ELEKTROMOTORYCZNEJ, NIEWSPÓŁMIERNOŚĆ, PALUCH, BOGRACZ, BAZOFIL, SZPARA POWIEKOWA, CUKRÓWKA, GŁUŻENIE, MECHANIKA, SPOŁECZNOŚĆ MIĘDZYNARODOWA, NOWOBOGACKI, DOMEK, ANALIZA HARMONICZNA, KŁOBUK, PANDUR, CIELĘCY WIEK, SZURPEK MISECZKOWATY, BUDYŃ, KURECZKA, PERIODONTOLOGIA, DREDNOT, STARA MALUTKA, TARCZA, FENELZYNA, BALISTYKA ZEWNĘTRZNA, IMMUNOFARMAKOLOGIA, BIZNES, DEOKSYCYTYDYNA, TYROMANCJA, MATKA-POLKA, GARBARSTWO, PODNIEBIENIE MIĘKKIE, POJAZD KOŁOWY, MAMUT POŁUDNIOWY, MRUKOKSZTAŁTNE, ŁYŻKA, INSTALACJA, GODZINA POLICYJNA, MISIACZEK, SAMOWOLKA, MAMUTOWIEC OLBRZYMI, DZIECIĘCOŚĆ, ISLANDZKI, CYMES, HERBATKA, PAMIĘĆ BUFOROWA, FRUWANIE, SELENOGRAFIA, WIELKOŚĆ, WIELOMIAN NIEROZKŁADALNY, BURZYK SZARY, TARTALETKA, AERODYNAMIKA, ŚWISTAK MENZBIERA, GHUL, GRAFITYZACJA, ROBAK, NAPIĘCIE POWIERZCHNIOWE, KOMBINACJA, MERYSTEM, SZKOŁA WYŻSZA, TOWAROZNAWSTWO, RAJD, RUTENISTYKA, KANCONA, ROŻEN, WAPNIARKA, JONOFOREZA, EPICYKL, MOTYW, SONDA MOLEKULARNA, BIEG, FRYGOWIE, ŁAPACZKA RUMOWISKA, LAMBADZIARA, PROEPIDEMIK, WORKOWCE, SZLAGIER, MARKETING INWAZYJNY, ZASTRZYK, ŚRÓDPIERSIE TYLNE, KOSTIUM, BARSZCZ BIAŁY, ZASADA EKWIPARTYCJI, RELIGIOZNAWCA, BUCHALTERIA, GENIUSZ, AKORDYKA, PLASTYKA, ŻÓŁW SŁONIOWY, MUSZKA, POMROK, CIAŁKO KIERUNKOWE, STARA MALEŃKA, SZPECIELOWATE, TEFILIN, GASTROLOG, AUSTRONEZYJCZYK, NAUCZYCIEL DYPLOMOWANY, TAKSON, EKOLOGIA CZŁOWIEKA, NAUKA PRZYRODNICZA, RONDO, MICHAŁEK, CHOROBA MIKROFALOWA, RYNEK WSCHODZĄCY, POTPOURRI, GEOFAG, BAŃKA SPEKULACYJNA, BANAN, TROLLING, ANOMALIA MAGNETYCZNA, ZMROK, UBOŻENIE, DOKTOR HABILITOWANY, CUKIER LODOWATY, KOCHAŚ, KNIAZIENIE, CZYNNIK NIECENOWY, PRYMUS, LATIMERIOKSZTAŁTNE, PATRON, KROJCZY, NAŁÓG, ORGANIZM MODELOWY, RZUT KAMIENIEM, PREPARATYKA, BROKAT, KAFTAN BEZPIECZEŃSTWA, CHMURA NISKA, ANALIZA TECHNICZNA, TYTUŁ WYKONAWCZY, ANALIZA WRAŻLIWOŚCI, WYTŁACZANKA, FRANCA, BŁONICA KRTANI, SZAROZIEM, PRAWO GÓRNICZE, SŁOWIANKA, DRUT, RUCH PROSTOLINIOWY, BLOK, SZYNOBUS, SPÓŁGŁOSKA SZCZELINOWA, PARA MINIMALNA, MIMEZJA, BYSTROŚĆ, WODNIK, MELODIA, KANTYLENA, SZCZERBAKI, DŻINGIEL, LANDARA, ASYRYJSKI, PLATFUS, UWAGA, WĘZEŁ, RAUIZUCHY, AGAR, MUTUALIZM, INIA, ŚWIADOMOŚĆ, FORSYCJA, MIECZ DWURĘCZNY, PIANKA, NERWICA NIEDZIELNA, DZIURA, BILTONG, ANATOMIA KLINICZNA, JĘZYK LODOWCOWY, DENTYSTA, PRZEPITKA, WNIEBOWSTĄPIENIE, BRODAWKA, JAŁOWNIK, ANUROGNATY, ULICA, ŻABA NILOWA, POZYCJONER, EWOLUCJA NARCIARSKA, INTERWENIENT UBOCZNY, KOBIECOŚĆ, INKOHERENCJA, MORENA SPIĘTRZONA, REPOZYCJA, CHRZĘSTNOSZKIELETOWE, GAPA, WIEK NIEMOBILNY, ŚWIADCZENIE, NATURALIZM, PIĘĆDZIESIĄTKA, NIEDYSKRETNOŚĆ, ZĘBNICA, MAŁYSZOMANIA, WŚCIEKŁY PIES, LISTOPAD '89, ŚMIESZKA, DAMULA, KNOT, MATNIA, TRAFIKA, TERMOOBIEG, USTAWA DEKOMUNIZACYJNA, PSYCHOLOGIA BEHAWIORYSTYCZNA, PRAWA RĘKA, ATOMISTA, GŁODOMÓR, CREPIDA, ZAKOLE, NIERUCHAWOŚĆ, DYSPROPORCJA, STOMATOLOG, BIOTA WSCHODNIA, PERŁA URIAŃSKA, STANDARDBRED, PERFUMKI, PŁUG KOLEŚNY, RADIOWIEC, MINUTA, METODOLOGIA, KAMYCZEK USZNY, ODPŁATA, MĄŻ OPATRZNOŚCIOWY, BILARD FRANCUSKI, WIECZÓR KAWALERSKI, TRZMIEL PARKOWY, LISOWCZYK, LOGIKA DEONTYCZNA, LB, ODWSZALNIA, ANGOBA, STANOWISKO DOKUMENTACYJNE, MEDIALNOŚĆ, ŚMIAŁOŚĆ, KŁYKIEĆ POTYLICZNY, PSYCHOLOGIA POZNAWCZA, NACHLANIE SIĘ, UKŁAD PIASECKIEGO, ZAPOJKA, CHOROBA REUMATYCZNA, KRONIKA TOWARZYSKA, ZGREDY, ILUZJONIZM, SZWADRON ŚMIERCI, ZATRZYMANIE, LESIOK, BIERNY OPÓR. Ze względu na bar­dzo du­żą ilość róż­nych pa­su­ją­cych ha­seł z na­sze­go sło­wni­ka: - ogra­ni­czy­liśmy ich wy­świe­tla­nie do pier­wszych 300! nie pasuje? Szukaj po haśle Poniżej wpisz odga­dnię­te już li­te­ry - w miej­sce bra­ku­ją­cych li­ter, wpisz myśl­nik lub pod­kreśl­nik (czyli - lub _ ). Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nych przez Cie­bie li­ter. Im wię­cej li­ter po­dasz, tym do­kła­dniej­sze bę­dzie wy­szu­ki­wa­nie. Je­że­li w dłu­gim wy­ra­zie po­dasz ma­łą ilość od­ga­dnię­tych li­ter, mo­żesz otrzy­mać ogro­mnie du­żą ilość pa­su­ją­cych wy­ni­ków! się nie zgadza? Szukaj dalej Poniżej wpisz opis po­da­ny w krzy­żów­ce dla ha­sła, któ­re­go nie mo­żesz od­gad­nąć. Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nego przez Cie­bie opi­su. Postaraj się przepisać opis dokładnie tak jak w krzyżówce! Hasło do krzyżówek - podsumowanie Najlepiej pasującym hasłem do krzyżówki dla opisu: dział medycyny klinicznej zajmujący się diagnostyką i leczeniem chorób uszu (otologia), nosa (rynologia), gardła i krtani (laryngologia), także diagnostyką i leczeniem zaburzeń słuchu (audiologia), zaburzeń głosu i mowy (foniatria), zaburzeń równowagi (otoneurologia), jest: Hasło krzyżówkowe do opisu: DZIAŁ MEDYCYNY KLINICZNEJ ZAJMUJĄCY SIĘ DIAGNOSTYKĄ I LECZENIEM CHORÓB USZU (OTOLOGIA), NOSA (RYNOLOGIA), GARDŁA I KRTANI (LARYNGOLOGIA), TAKŻE DIAGNOSTYKĄ I LECZENIEM ZABURZEŃ SŁUCHU (AUDIOLOGIA), ZABURZEŃ GŁOSU I MOWY (FONIATRIA), ZABURZEŃ RÓWNOWAGI (OTONEUROLOGIA) to: HasłoOpis hasła w krzyżówce OTOLARYNGOLOGIA, dział medycyny klinicznej zajmujący się diagnostyką i leczeniem chorób uszu (otologia), nosa (rynologia), gardła i krtani (laryngologia), także diagnostyką i leczeniem zaburzeń słuchu (audiologia), zaburzeń głosu i mowy (foniatria), zaburzeń równowagi (otoneurologia) (na 15 lit.) Definicje krzyżówkowe OTOLARYNGOLOGIA dział medycyny klinicznej zajmujący się diagnostyką i leczeniem chorób uszu (otologia), nosa (rynologia), gardła i krtani (laryngologia), także diagnostyką i leczeniem zaburzeń słuchu (audiologia), zaburzeń głosu i mowy (foniatria), zaburzeń równowagi (otoneurologia) (na 15 lit.). Oprócz DZIAŁ MEDYCYNY KLINICZNEJ ZAJMUJĄCY SIĘ DIAGNOSTYKĄ I LECZENIEM CHORÓB USZU (OTOLOGIA), NOSA (RYNOLOGIA), GARDŁA I KRTANI (LARYNGOLOGIA), TAKŻE DIAGNOSTYKĄ I LECZENIEM ZABURZEŃ SŁUCHU (AUDIOLOGIA), ZABURZEŃ GŁOSU I MOWY (FONIATRIA), ZABURZEŃ RÓWNOWAGI (OTONEUROLOGIA) inni sprawdzali również: przekonanie, że krzywdy wyrządzone narodowi lub pewnej grupie społecznej po latach zostaną wynagrodzone, a agresorów spotka kara , Capra walie — gatunek ssaka z rodziny krętorogich; zamieszkuje góry w Etiopii , fikcyjna postać, bohater bardzo wielu utworów literackich, muzycznych i innych; alchemik, który przyzywa diabła - oferuje mu swą duszę, a w zamian oczekuje, że diabeł będzie mu służył przez pewien czas , każda okoliczność, która w przypisanej przez prawo formie potwierdza lub wyklucza fakt popełnienia przestępstwa, wskazuje na winę lub niewinność osób, wpływa na stopień odpowiedzialności karnej , patologiczna niechęć do mężczyzn , figle, psoty , urojenie, żywione przekonanie o czymś albo o kimś, które nie ma potwierdzenia w rzeczywistości , WAGA , w dawnej Turcji: głównodowodzący armii, naczelny dowódca, później minister obrony , zastąpił ją Fiat Stilo , abonencka usługa telegraficzna, polegająca na przesyłaniu informacji w postaci alfanumerycznej, z repertuarem znaków określonym alfabetem telegraficznym , powieściowa opiekunka Nel .