Wełniana rocznica – 7 rocznica ślubu. Wielu ekspertów wskazuje, że siódmy rok małżeństwa stanowi moment kryzysowy, bardzo newralgiczny. Jest to pogląd, który nie wziął się znikąd. Statystyki są bezlitosne – ponad połowa rozwodów w ostatnich latach dotyczyła małżeństw, których staż małżeńskiego krótszy niż 7 lat.
Jeśli niedługo będziecie obchodzić siódmą rocznicę ślubu, to przede wszystkim: gratulacje! To wspaniale, że już tak długo macie w swoim życiu siebie nawzajem i dbacie o swoje małżeństwo. Za wami już mnóstwo wspaniałych chwil, a przed wami – jeszcze więcej. Czas, który spędziliście we dwoje z całą pewnością zasługuje na to, żeby wyjątkowo go uczcić. Jeśli brakuje wam pomysłów, podpowiadamy, co właściwie oznacza siódma rocznica ślubu oraz czym można się wówczas obdarować. Wierzymy, że ta rocznica będzie równie magiczna, co poprzednie – jeśli nie bardziej! 7 rocznica ślubu – znaczenie Jak wszystkie jej poprzedniczki, siódma rocznica ślubu także ma swoją nazwę i związaną z nią symbolikę, ale o tym za chwilę. Na początek przyjrzyjmy się tej liczbie. Powszechnie wiadomo, że podczas gdy trzynastka uznawana jest za pechową, tak siódemka ma symbolizować szczęście, pomyślność, powodzenie. Dlatego też siódma rocznica ślubu powinna być celebracją waszego szczęścia w miłości – w końcu znaleźliście siebie nawzajem! W tej rocznicy jest więc znacznie więcej symboliki oprócz (także bardzo ważnego) faktu, że swoim stażem docieracie już coraz bliżej dziesięciolecia. Siódma rocznica ślubu – jakie to gody Na siódmą rocznicę ślubu mówi się: wełniana. Może to nas na początku dziwić, jednak jeśli przyjrzymy się temu bliżej, nazwa ta ma doskonały sens. Wełna oznacza bowiem ciepło, komfort, a także trwałość naszego małżeństwa. A przecież po tylu latach spędzonych razem nie ma drugiej takiej osoby, która dawałaby nam tyle ciepła i poczucia komfortu, co nasz małżonek czy małżonka. Podczas tego roku świętujemy to, co najważniejsze w małżeństwie: miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa oraz domowe ognisko, które wspólnie tworzymy. Ma to również znaczenie historyczne. W starożytnym Rzymie każda panna młoda musiała dotknąć wełną progu swojego domu, co miało jej przynieść szczęście w małżeństwie. Wełna jest również materiałem trwałym, trudnym do zniszczenia. Ma więc tutaj podobną symbolikę, co drewno w przypadku piątej rocznicy ślubu: mówi o tym, że po siedmiu latach nasz związek jest stabilny i możemy liczyć, że się nie rozpadnie. Prezent na 7. rocznicę ślubu (podajemy kilka propozycji) Niewątpliwie wszystko, co tylko wymyślisz dla swojej drugiej połówki, będzie idealne – w końcu kto zna tę osobę lepiej, niż ty? Jeśli jednak szukasz inspiracji na podarunek związany z wełnianą rocznicą ślubu, mamy kilka pomysłów. Przede wszystkim, temat możemy potraktować jak najbardziej dosłownie, rozglądając się za wszystkim, co wełniane. Może będzie to ciepły wełniany sweter? Wełniane skarpety z myślą o waszych przyszłych podróżach w góry? Szal, którym twój ukochany/twoja ukochana będzie owijać się w zimne dni? Mogą być to różnego rodzaju wełniane gadżety, na przykład bardzo obecnie modny ocieplacz na kubek. Bardzo modnym i ekskluzywnym materiałem jest obecnie kaszmir, który także zalicza się jako wełna. Kaszmirowy szal czy sweter pięknie wygląda, ale to nie jedyna jego zaleta. Przede wszystkim jest materiałem bardzo trwałym, o wysokiej jakości. Oznacza to, że obdarowana przez ciebie osoba będzie miała swój kaszmirowy prezent na bardzo długo. Mogą być to na przykład wspomniane wcześniej szal lub sweter, ale także czapka, rękawiczki, spódnica lub sukienka. Jeśli umiesz robić na drutach lub na szydełku – ta rocznica to twój moment. Nic nie będzie bardziej wyjątkowe niż własnoręcznie zrobiony sweter, szalik czy czapka. Poświęć na to czas i właśnie takim prezentem obdaruj swoją drugą połówkę. Na pewno będzie zachwycona. Kto by nie był, wiedząc, że włożyliśmy w jego prezent tyle pracy? Jeśli macie tradycję jeżdżenia na wycieczki z okazji rocznicy ślubu, do motywu wełny idealnie będzie pasowała agroturystyka i wiejska atmosfera. Możecie też odwiedzić także dalsze miejsca, w których pośród pięknych widoków natury zobaczycie mnóstwo pasących się owiec – są to kraje takie jak Szkocja, Walia, Irlandia czy Islandia. Wełniana rocznica ślubu Na wełnianą rocznicę możemy powiedzieć także: wełniane gody. Oznacza to dokładnie to samo: siódmą rocznicę dnia, w którym zostało zawarte małżeństwo. Alternatywną nazwą dla tej nazwy jest też miedziana rocznica – lub oczywiście miedziane gody. Miedź ma bowiem reprezentować szczęście, ponadto, według mitologii greckiej jest to metal, który przyciąga miłość oraz chroni przed złem. W Polsce jednak znacznie popularniejsze jest utożsamianie tego dnia z nazwą „wełniane gody”. Życzenia na 7 rocznicę ślubu Połączenie celebracji naszego święta z symboliką związaną z tą konkretną rocznicą nie musi kończyć się na prezentach. Korzystając z tego, że liczba siedem jest szczęśliwa, możemy popisać się kreatywnością. Zrobimy to, na przykład pisząc listę naszych siedmiu ulubionych wspomnień, siedmiu powodów, dla których najbardziej kochamy naszą żonę czy naszego męża lub siedmiu sposobów, na które nasza druga połówka nas uszczęśliwia. Pomysłów może być wiele, ważne, żeby były dopasowane do was i waszej historii. Najlepsze życzenia to te, o których wiemy, że były napisane specjalnie dla nas. Powodzenia! Idźcie przez życie z dobrocią w sercu, Otoczeni ludźmi, których kochacie, Silni poczuciem bezpieczeństwa I szczęścia – nierozłączni! W siódmą rocznicę ślubu Życzymy Wam, aby Płomień waszej miłości Nigdy nie słabnął, A Wasze dzieci Chowały się szczęśliwie, W jego cieple i blasku. W dniu 7 rocznicy ślubu życzymy Wam, aby dobry Bóg miał Was w opiece i błogosławił Wam na dalsze lata małżeństwa. Bądźcie dla siebie I ziarnem pieprzu, i szczyptą soli. I tym co raduje, i tym co boli. Cały czas razem, w miłości rozkwicie. Gdy ku jesieni skieruje Was życie. Wszystkiego, co najlepsze z okazji 7 rocznicy ślubu! W siódmą rocznicę ślubu! życzymy Wam, aby płomień Waszej miłości nigdy nie słabnął, a Wasze dzieci chowały się szczęśliwie w jego cieple i blasku.
Ci natomiast, dla których rodzaj ślubu nie ma znaczenia, to w pierwszej kolejności respondenci w wieku od 25 do 34 lat, osoby z wyższym wykształceniem, przede wszystkim pracownicy umysłowi
#171 @DropKick przeczytałam cały wątek...i bardzo rzuca się w oczy, że tak naprawdę jest między Wami jakiś problem z komunikacją. Tak mi się przynajmniej wydaje po tym co piszesz. Wynika z tego wszystkiego, że Ty nie wiesz tak naprawdę CZEMU on nie chce ślubu, jakie są jego przemyślenia. On ma prawdopodobnie jakiś ważny powód, warto go poznać i na spokojnie z nim pogadać. W ogóle popracować nad komunikacją w związku. To hiper ważne, żebyście byli prawdziwymi partnerami. Być może coś go w Waszym związku niepokoi, coś mu nie odpowiada....problemy zawsze warto przerobić, jeśli macie na to siłę i Wam na sobie zależy. W sumie ja bym sobie na Twoim miejscu odpowiedziała też na pytanie czemu Tobie tak bardzo na tym ślubie zależy (bo widać, że jest to dla Ciebie bardzo duży problem mimo upływu lat). Powodzenia reklama #172 Chcesz gadac na temat, to przestań łapać za słówka. Pisałam na temat. To Ty zaczęłaś odzywki rodem z przedszkola. Kończę tą bezsensowną wymianę zdań, bo nic do Ciebie nie trafia. A ja nie będę tracić więcej czasu na rozmowę ze ścianą. #173 @DropKick przeczytałam cały wątek...i bardzo rzuca się w oczy, że tak naprawdę jest między Wami jakiś problem z komunikacją. Tak mi się przynajmniej wydaje po tym co piszesz. Wynika z tego wszystkiego, że Ty nie wiesz tak naprawdę CZEMU on nie chce ślubu, jakie są jego przemyślenia. On ma prawdopodobnie jakiś ważny powód, warto go poznać i na spokojnie z nim pogadać. W ogóle popracować nad komunikacją w związku. To hiper ważne, żebyście byli prawdziwymi partnerami. Być może coś go w Waszym związku niepokoi, coś mu nie odpowiada....problemy zawsze warto przerobić, jeśli macie na to siłę i Wam na sobie zależy. W sumie ja bym sobie na Twoim miejscu odpowiedziała też na pytanie czemu Tobie tak bardzo na tym ślubie zależy (bo widać, że jest to dla Ciebie bardzo duży problem mimo upływu lat). Powodzenia Tak jak już wcześniej pisałam, "cisnienie" na ślub juz ze mnie zeszlo. Jednak gdzieś czasem odzywa się we mnie chęć zalegalizowania związku. Bardzo dziękuję za komentarz, postaram się jakoś delikatnie podjac rozmowę, mimo że temat byl poruszany wiele razy, ja tak naprawdę nie znam przyczyny jego niechęci. Oczywiście teraz najpierw musimy się skupić na odbudowaniu relacji... Choć z tym ciężko, wciąż pojawiają się jakieś duże, znaczące zmiany w naszym życiu. Jesteśmy zestresowani i zmęczeni, co działa tylko na niekorzyść naszego związku. #174 Pisałam na temat. To Ty zaczęłaś odzywki rodem z przedszkola. Kończę tą bezsensowną wymianę zdań, bo nic do Ciebie nie trafia. A ja nie będę tracić więcej czasu na rozmowę ze ścianą. Kończysz, a jednak nie potrafisz przemilczeć. Twoje słowo musi być zawsze ostatnie aniaslu Administratorka czyli ja tu rządzę ;) #175 Pani Administratorko, chciałabym zapytać, gdzie była Pani wczoraj, kiedy morze ocen, złośliwych komentarzy i etykiet wylało się na nastolatkę, która nie wie jak sobie radzić z mamą? I drugie pytanie - są tu inne osoby, które także krytykują zachowanie autorki. Dlaczego tylko ja zostałam wywołana do tablicy? Wyobraź sobie, ze byłam z nią i dzisiaj również. I co to ma do rzeczy? Nie zawsze potrzebuję się kontaktować na forum publicznym, zwłaszcza w trudnych i delikatnych sytuacjach. #176 Wyobraź sobie, ze byłam z nią i dzisiaj też. I co to ma do rzeczy? Nie zawsze potrzebuję się kontaktować na forum publicznym, zwłaszcza w trudnych i delikatnych sytuacjach. czułabym się potraktowana sprawiedliwie, gdyby i inne złośliwe komentarze zostały wypunktowane i zauważone. Ale widzę, że chyba to tutaj tak nie działa. Jedni mogą wyzywać i się czepiać, a inni nie. aniaslu Administratorka czyli ja tu rządzę ;) #177 czułabym się potraktowana sprawiedliwie, gdyby i inne złośliwe komentarze zostały wypunktowane i zauważone. Ale widzę, że chyba to tutaj tak nie działa. Jedni mogą wyzywać i się czepiać, a inni nie. To tak nie działa. I sporo dziewczyn tu wie, że reaguję, albo publicznie, albo prywatnie. Natomiast, poproszę przeczytaj, co napisałaś w swojej ostatniej wypowiedzi i postaw się na miejscu osoby, do której to wysłałaś. #178 To tak nie działa. I sporo dziewczyn tu wie, że reaguję, albo publicznie, albo prywatnie. Natomiast, poproszę przeczytaj, co napisałaś w swojej ostatniej wypowiedzi i postaw się na miejscu osoby, do której to wysłałaś. no to świetnie. A od czego jest uzależnione to, że jednej się zwraca uwagę jak dziecku przy obcych, a drugiej pisze wiadomość? Tak, wiem. Nikt mnie nie zmusza, żebym tu zaglądała. Ciekawe jest to, że jak się ktoś uniesie, bo podrażniło go takie czy inne zachowanie drugiej osoby, to co jakiś czas odzywa się jakiś moderator czy administrator i grozi palcem. Ciekawe jest też to, że od tego czasu kiedy tu zaglądam, przeczytałam masę okropnych słów od różnych użytkowników i nigdy się najwyższa władza nie pofatygowała, żeby kogoś upomnieć. Tak, wiem, macie prawo stosować sobie tylko znane zasady. Tylko proszę potem nie kreować się na przyjazne miejsce, bo od miejsc typu kafeteria czy różni się momentami BB tym, że tu wiadomo, kto ma dostęp do panelu. #179 Innymi słowy, proszę się ode mnie odczepić i poświęcić więcej czasu na kontrolę forum. Są tu o wiele lepsze kwiatki niż ja, chociaż święta nie jestem. Wyzwiska, fochy i docinki ciągną się nieraz na kilkadziesiąt stron, jest nawet temat, który trzeba było założyć, bo na poprzednim zrobiło się nieprzyjemnie. Tylko tutaj były osoby, które również niezbyt delikatnie obeszły się z autorką, a po głowie dostałam tylko ja. Albo jesteśmy przyjaźni albo wybiórczo podchodzimy do użytkowników, kierując się, jak podejrzewam sympatiami na tle zbieżnych lub rozbieżnych poglądów i nie udajemy, że dajemy ludziom wsparcie. Radzę wejść na kilkuset stronicowe tematy dla przyszłych mam. Tam się dopiero wyprawia, tam dopiero brakuje taktu i empatii, tak się dopiero nurzają w hejcie. reklama #180 Nie próbuję nikomu dokopać. Zalozylam temat chcąc pogadać z kims kto ma podobne doświadczenia. A wokół same jędze rzucające tekstami - rozstańcie sie - po co tkwić w takim związku - po co zrobiłaś sobie z nim dziecko I sugerujące ze jestem głupia, nieszczęśliwa, że nigdy nie stworzę rodziny. Dawno nie było mi tak przykro. Nie jestem furiatką, raczej spokojną osobą. Nie wiem dlaczego oceniasz. Czemu uważasz, że te teksty są bez sensu? Mi zależało na ślubie, ale wydawało mi się, że mojemu partnerowi się do tego nie spieszy. Dla niego to był "tylko papierek", dla mnie ważne wydarzenie. Zależało mi na sformalizowaniu związku na tyle mocno, że byłam gotowa wyprowadzić się od niego i żyć sama, niż żyć z nim bez ślubu. Sama nie potrafię powiedzieć dlaczego, ale chciałam (i nadal chcę) być żoną. Jeśli Tobie bardzo zależało, a partnerowi niekoniecznie, to najlepiej było to ustalić przed staraniami o dziecko. Jeśli liczysz, że ślub naprawi związek, to jest to złudna nadzieja. Ślub nie zmienia zachowań ludzi. Jeśli jest coś nie tak, to trzeba to naprawić inaczej. Może terapią?
Nazwy rocznic ślubu. Ciekawostką jest, że pierwszych piętnaście rocznic ma swoją nazwę co roku, natomiast po piętnastej rocznicy nazwy otrzymały określenia w odstępie pięciu lat:
Hej Dziewczyny Chciałabym zapytać Was co o tym myślicie bo nie wiem już kogo mam o to męczyć. Od jakiegoś czasu zastanawiam się ile trzeba być razem żeby myśleć o ślubie? Jestem z moim Piotrkiem prawie rok, jest nam niesamowicie dobrze, dogadujemy się bez słów, spotykamy się niemal codziennie. Mamy za sobą zarówno piękne dni jak i te gorsze, podczas choroby najlepiej widać było że rzucało się wszystko żeby dać wsparcie chociażby poprzez bycie obok. Nie ma dnia kiedy nie mówimy sobie "kocham cię". No i wiadomo znamy swoje wady i czasem wytykamy to sobie jak się kłócimy (co zdarza się niesamowicie rzadko) ale przecież nikt nie jest idealny. Nie ma nikogo kto nie miałby wad albo zmieniłby się tak żeby nie mieć tych wad. Czy to że myślę intensywnie o tym żeby pójść z nim do ołtarza jest czymś dziwnym po roku bycia razem? Nie mówię o tym żeby już jutro siadać i planować wesele ale o tym że chciałabym wziąć ślub np w naszą 2 rocznicę. Czy to naprawdę tak szybko ? Przecież jeśli wiemy co do siebie czujemy to po co czekać? Co o tym myślicie?? Mariolowa 317•3 lata temu Według mnie jest to sprawa indywidualna. My byliśmy pewni siebie od razu, zaraz po Poznaniu i już wtedy mogliśmy brać ślub, gdyby nie nasz młody wiek i fakt, że chodziliśmy do szkoły. Maz oświadczył mi się rok po pierwszej rocznicy związku. Ślub wzięliśmy po 4,5 roku od zaręczyn (czyli roku związku). W styczniu minęło nam 10 lat razem, a w lipcu będzie 5 lat po ślubie. Nie da się wskazać dobrego momentu na ślub. DLa jednych jest to kilka miesięcy, dla innych kilka lat. Ja wyszłam za mąż po 9 latach bycia razem, ale gdy zaczęliśmy ze sobą być byłam w liceum, więc chcieliśmy skończyć studia, ustabilizować się. Mam wiele koleżanek, które były w związku od liceum kilka lat, nagle zrywali, poznały kogoś nowego i po roku był ślub, a dzisiaj są szczęśliwymi mamami maluszków. Jeśli czujesz, że to to, to nie ma problemu. Nie liczy się ilość, ale jakość. Dzisiaj trudno stwierdzić, ile związków przetrwa, nie wiem, czy praktyczne znaczenie ma to, ile było się razem przed ślubem. Wydaje mi się, że Kobiety myślą o tym dużo intensywniej niż faceci i że ogólnie nam bardziej zależy niż im. My zakochujemy się dosyć szybko a im potrzeba czasu i się nie spieszą. Chyba taka jest większość facetów. Co do tego kiedy brać ślub to chyba kiedy obydwoje jesteście na to gotowi i nie ma co przymuszać drugiej osoby, bo niestety takie małżeństwa kończą się szybko. smiling95 912•3 lata temu Mariolowa • 3 lata temuWedług mnie jest to sprawa indywidualna. My byliśmy pewni siebie od razu, zaraz po Poznaniu i już wtedy mogliśmy brać ślub, gdyby nie nasz młody wiek i fakt, że chodziliśmy do szkoły. Maz oświadczył mi się rok po pierwszej rocznicy związku. Ślub wzięliśmy po 4,5 roku od zaręczyn (czyli roku związku). W styczniu minęło nam 10 lat razem, a w lipcu będzie 5 lat po ślubie. Jak pięknie to życzę kolejnych szczęśliwych lat razem Powiem tak znam takie pary,które spieszyły się do ślubu i na dobre,to im nie ślub i szybki prawda,to sprawa indywidualna,ale tak sobie myślę,że nie ma co się dać sobie czas na lepsze poznanie siebie i jakieś mówię,to całkiem jak moi znajomi,koleżanki z klasy chcieli ślub,bo się tak kochają i są tak pewni,a po roku już byli po mi się,że w każdym związku jest taki super stan,kiedy chcesz coś ja osobiście wolę poczekać,bo jestem tego zdania co ma wisieć nie jeszcze kwestia mi się,że on też powinien tego koleżankę,która miała parcie na ślub i dziecko,a facet nie był gotowy i skończyło się tak,że mówię tego,żeby Cię zniechęcić,czy coś,ale wydaję mi się,że jesteście na pierwszym etapie związku,gdzie są motyle w brzuchu i tak ja osobiście dałabym sobie czas na rozwinięcie,bo ten pył się skończy i możecie się rozczarować. aporanek lata temu Ja jestem z moim chłopakiem 10 miesięcy i na chwilę obecną nie wyobrażam sobie brać ślubu w ciągu 2-3 lat. Chcę kiedyś wziąć go, ale kiedyś a nie już teraz. Poza tym chciałabym z nim zamieszkać przed ślubem i poznać jego nawyki. "Mieszkaliśmy" dwa tygodnie razem, bo nadarzyła się akurat okazja i strasznie dużo rzeczy mnie zaczęło irytować, całkiem inne funkcjonowanie to jest. Dodatkowo nie potrafiłabym brać kogoś tak na całe życie znając go głównie z tej sielankowej strony, przed taką poważną decyzją warto też przetrwać jakiś kryzys/kłótnię, bo później po pierwszej awanturze ludzie się rozstają, bo tak wygodniej, bo było idealnie a on/ona się zmienił/a. Takie jest moje zdanie w tym temacie. Ja już z doświadczenia wiem znaczy od strony koleżanek, że ''parcie'' na ślub kończy się rozwodem prędzej czy później. Znam 4 pary, które są po rozwodach i są to koleżanki z mojego bliskiego otoczenia i to właśnie one nalegały na ślub. Grunt to się dopasować i poznać od A do Z. No właśnie np zamieszkać razem. Chyba nie ma nic gorszego dla faceta jak taki spieszny ślub. Do tej decyzji trzeba dojrzeć we dwoje. Ja jestem ze swoim chłopakiem 10 lat i czy oświadczy się mi za 5, 10 lat czy w ogóle to nie przeraża mnie to. Szczerze ? Ślub mi nawet przez myśl nie przechodzi. Dla wielu osób jest to szok ale ja jestem szczęśliwa właśnie w takim związku . Dlatego ja uważam, że nie ma co się śpieszyć, niech chłopak dojrzeje do tej decyzji będzie pewny. Ja bym czekała cierpliwie . moniqueee 943•3 lata temu moim zdaniem nie ma określonego czasu, po jakim można wziąć ślub - każdy podchodzi do tego inaczej. Znam wiele osób, które były z kimś przez kilka ładnych lat i nie myślały o ślubie, a później spotkały kogoś i bach - okazało się, że to było to, ślub był dla nich oczywisty, są ze sobą razem i mają się super. najważniejsze to poznać się z każdej strony, tej lepszej i tej gorszej, a reszta już jakoś się ułoży. Musisz się upewnić czy ślub jest na pewno tym co chcesz, czy to nie jest przejściowy stan, porozmawiać ze swoim partnerem i zobaczyć jakie ma podejście. Tak czy siak, życzę Wam jeszcze więcej szczęścia i miłości Janettt lata temu Ja myślę, że nie ma co się spieszyć, a najlepiej w ogóle o tym nie myśleć. Ja ze swoim żyję już prawie 6lat na kocią łapę i jest nam dobrze, a pewnie gdyby namowy innych o ślubie doszły do skutku to pewnie by nam się posypało od razu. Myślę, że to trzeba czuć, ale nie pod wpływem chwili, ale naprawdę. Różnie się zdarza i wynikają różne oblicza po ślubie więc nie zawsze "warto" się hajtać, czasem lepiej poczekać. Więc na Twoje pytanie moim zdaniem nie ma odpowiedzi. Jest to zależne od ludzi, ich podejścia i pewnie wielu innych czynników, więc w tym temacie nie powinnaś się sugerować opinią innych zbytnio. myego 252•3 lata temu Ja ze swoim chłopakiem jesteśmy 2 lata i szczerze nie wyobrażam sobie ślubu w ciągu kolejnych dwóch na pewno 😀 I to wcale nie dlatego ze Go nie kocham, po prostu jest to dla mnie za wcześnie. Chyba nie potrafiłabym wyjść za kogoś tak szybko w dodatku w tak młodym wieku. Ale jeśli ktoś czuje, że tego właśnie chce to dlaczego nie? 😄 Ale myśle ze rozsądna decyzja byłoby przed zawarciem związku małżeńskiego chociażby pol roku pomieszkać ze sobą 😉 Wiesz co wydaje mi się, że to kwestia bardzo indywidualna, wszystko zależy od tego jak dobrze się znacie i czy patrzycie w tą samą stronę. Nie ma czegoś takiego jak "dobry, odpowiedni czas". Nawet po ślubie nic nie jest przesądzone i trzeba się zgrać. Ja jestem z tych "staroświeckich" i uważam, że mężczyzna najpierw powinien się oświadczyć z własnej, nieprzymuszonej woli. Sam powinien o tym pomyśleć, a Ty zdecydujesz czy chcesz z nim być. (+ ja bym pomieszkała z kandydatem) Znam wiele par, czyli wiele historii z pierwszej ręki, niektóre świetne, niektóre tragiczne, moje koleżanka poznała chłopaka na portalu internetowym, po 3ch miesiącach ze sobą zamieszkali, po pół roku się zaręczyli po 5 latach się pobrali i są szczęśliwi, a mam kolegę, który znał swoją dziewczynę od dziecka, wszędzie razem, pod koniec studiów wpadli ( nic złego i tak mieli się zaręczać), wzięli ślub i się rozwodzą, mały ma pół roku; mojego innego kolegę dziewczyna zostawiła miesiąc przed ślubem, a teraz ONA jest szczęśliwą mężatką (po roku od rozstania z moim kolegą), znajomi moich rodziców rozstali się po 30 latach małżeństwa, moja koleżanka wpadła z chłopakiem po 2ch miesiącach znajomości, chyba po 3ch latach wzięli ślub i są mega szczęśliwi. Sama ze swojego doświadczenia wiem, że lepiej "dmuchać na zimne" i co "nagle to po diable", nie jeden mężczyzna obiecywał mi "złote góry", na rękach nosił, a potem było że jestem za trudna, za bardzo ambitna, co wcale nie znaczy, że nie wierzę w miłość i sama nie wezmę ślubu w 2 miesiące. (gorzej będzie z zorganizowaniem wesela ale ślub może mi się uda - takie czasy) Nigdy nie mów nigdy! Jeśli mogę Ci wgl coś doradzić to ciesz się z tego co macie i wsłuchajcie się w to co Wy chcecie. Nie zwracajcie uwagi na to co inni mówią, myślą. To wasze życie i wy będziecie ponosić tego konsekwencje. Może to groźnie brzmi ale jest pisane z samego serducha i nie ma podtekstu negatywnego. savicka • 3 lata temu Wiesz co wydaje mi się, że to kwestia bardzo indywidualna, wszystko zależy od tego jak dobrze się znacie i czy patrzycie w tą samą stronę. Nie ma czegoś takiego jak "dobry, odpowiedni czas". Nawet po ślubie nic nie jest przesądzone i trzeba się zgrać. Ja jestem z tych "staroświeckich" i uważam, że mężczyzna najpierw powinien się oświadczyć z własnej, nieprzymuszonej woli. Sam powinien o tym pomyśleć, a Ty zdecydujesz czy chcesz z nim być. (+ ja bym pomieszkała z kandydatem) Znam wiele par, czyli wiele historii z pierwszej ręki, niektóre świetne, niektóre tragiczne, moje koleżanka poznała chłopaka na portalu internetowym, po 3ch miesiącach ze sobą zamieszkali, po pół roku się zaręczyli po 5 latach się pobrali i są szczęśliwi, a mam kolegę, który znał swoją dziewczynę od dziecka, wszędzie razem, pod koniec studiów wpadli ( nic złego i tak mieli się zaręczać), wzięli ślub i się rozwodzą, mały ma pół roku; mojego innego kolegę dziewczyna zostawiła miesiąc przed ślubem, a teraz ONA jest szczęśliwą mężatką (po roku od rozstania z moim kolegą), znajomi moich rodziców rozstali się po 30 latach małżeństwa, moja koleżanka wpadła z chłopakiem po 2ch miesiącach znajomości, chyba po 3ch latach wzięli ślub i są mega szczęśliwi. Sama ze swojego doświadczenia wiem, że lepiej "dmuchać na zimne" i co "nagle to po diable", nie jeden mężczyzna obiecywał mi "złote góry", na rękach nosił, a potem było że jestem za trudna, za bardzo ambitna, co wcale nie znaczy, że nie wierzę w miłość i sama nie wezmę ślubu w 2 miesiące. (gorzej będzie z zorganizowaniem wesela ale ślub może mi się uda - takie czasy) :D Nigdy nie mów nigdy! Jeśli mogę Ci wgl coś doradzić to ciesz się z tego co macie i wsłuchajcie się w to co Wy chcecie. Nie zwracajcie uwagi na to co inni mówią, myślą. To wasze życie i wy będziecie ponosić tego konsekwencje. Może to groźnie brzmi ale jest pisane z samego serducha i nie ma podtekstu negatywnego. ;) Całkowicie się zgadzam! Wszystko zależy od Was, Waszego wieku i dojrzałości. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że moja najlepsza przyjaciółka wzięła ślub w wieku 21 lat, dokładnie w 6 rocznicę związku. Niedługo po ślubie zaszła w planowaną ciążę i teraz oczekują dzidziusia. Ja jestem ze swoim chłopakiem 2 lata i nie wyobrażam sobie teraz ani ślubu, ani dziecka. Najpierw muszę skończyć studia, znaleźć pracę w zawodzie. Początkowo miałam duże parcie na zaręczyny, ale nie ślub bo najpierw studia, mimo to pierścionka chciałam. Dziś już na to nie czekam, myślę że dojrzałam, przeżyliśmy kilka kryzysów i wiem, że nie ma się co śpieszyć. Więcej, cieszę się, że nie podjęliśmy pochopnej decyzji w sielankowym okresie naszego związku, bo z dużym kryzysem sobie nie poradzilismy. Ciężko powiedzieć, że kogoś zna się w 100%, ja zawsze mówię że nawet siebie nie znam całkowicie, bo nie wiem jakbym zachowała się w kryzysowych sytuacjach. Wychodzę z założenia, że nie ma się co spieszyć, ale to ja i moje życie. Ty masz swoje i powinnaś żyć według własnych przekonań i decyzji, dobrze jest poradzić się kogoś, ale mimo wszystko idź za głosem swojego serca. Życzę powodzenia Venus300 lata temu Zależy co na to twój facet ;p bo dziewczynom się zazwyczaj wydaje że już czas a panowie jeszcze nie chcą o tym słuchać... Nie chce brzmieć pesymistycznie ale sama miałam moment w którym myślałam że mój facet to ten jedyny i no nic tylko ślub i dzieci... A przyznaję że z czasem zaczęły wchodzić coraz mniej miłe rzeczy, i teraz pływała bym w niezłym szambie i obecnie nie wyobrażam sobie po roku się zareczyc z kimkolwiek choćbym nie wiem jak go kochała... jednak wolałabym poczekać i ochłonąć z pierwszego wrażenia. Z drugiej strony wieloletnie związki też się rozpadają... I uważam że co ma wisieć nie utonie nie ważne czy sie weźmie ślub czy się nie weźmie, czy to po roku czy po dziesięciu... ViolaBujak 844•3 lata temu Indywidualna kwestia. Moi teściowej wzięli ślub po pół roku. Mnie Artur oświadczył się po pół roku, a po 1,5 wzięliśmy ślub. Znam parę, która brała ślub po 3 miesiącach. Znam też takie, które są razem po 10 lat i nadal uważają, że na ślub za wcześnie. Nieznany profil lata temu Wiadomo, że ślub jest sprawą indywidualną, ale moim zdaniem rok to stanowczo za mało. Ale być może wydaje mi się tak dlatego, że my pobieramy się po 8 latach bycia razem, dlatego mogę mieć odmienne zdanie. Wydaje mi się, że w rok czy dwa partnerzy nie są w stanie się stu procentowo poznać, na to trzeba czasu, cierpliwości i systematyczności. nazwa001 lata temu Tak jak dziewczyny piszą, ślub to bardzo indywidualna sprawa. Zależy od Was, od Waszych uczuć. Ja kiedyś nie wyobrażałam sobie, że ktoś może wziać ślub po np. Mniej niż 7 czy nawet 5 latach. Ale kiedy poznałam mojego teraźniejszego męża (przez internet) to od początku czułam, że to z nim chce spędzić całe życie. Po pół roku zamieszkalismy razem, to było takie naturalne i wcale nie wymuszone. Nikt nie nalegał, wychodziło samo z siebie. Po niecałym 1,5 roku bycia razem oświadczył się, ale o ślubie mówił odkąd razem zamieszkaliśmy, często o tym rozmawialiśmy. Po niecałych 3 latach związku byliśmy małżeństwem. W grudniu minęły 4 lata razem i ponad rok od ślubu. I jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Owszem, czasem wkurza mnie jak nikt inny, irytuje i doprowadza do szaleństwa, ale zawsze szybko się godzimy. Znam też parę która była ze sobą 10 lat, mówili o małżeństwie, ale nigdy ślubu nie wzięli. Obecnie od 2-3 lat oboje są singlami i nie potrafią sobie życia ułożyć. I drugą która była małżeństwem od 14 lat, dwoje dzieci i rozwód. Na to nie ma złotej rady ani recepty. To indywidualna sprawa każdego. Jedno jest pewne - musicie się kochać i oboje być pewni, swiadomi, że związek to nie tylko sielanka, są kłótnie, docieranie się, nieporozumienia i inne zdanie na różne tematy. Są teściowie, którzy nie raz potrafią nieźle namieszać. Jest niekiedy brak czasu na nic, kiedy nie możecie spędzić ze sobą wystarczająco dużo czasu i przez to zaczynacie się oddalać. Trzeba pamiętać by mimo to wszystko dbać o zwiazek, pielęgnować go i starać sie, dawajac z siebie tak dużo jak potrafimy. I kochać się, oczywiście! Cokolwiek postanowicie, trzymam za Was mocno kciuki Cóż, jak wszystkie moje poprzedniczki pisały, to jest bardzo indywidualna sprawa, ale ja z doświadczenia wiem, że początki są zawsze kolorowe, a potem bardzo dużo się może wydarzyć. Byłam w związku 7,5 roku i na początku też oboje myśleliśmy szybko o ślubie. I pomyśleć, że gdyby to doszło do skutku, to byłabym już kilka lat po ślubie z chłopakiem, który, jak się później okazało, nie potrafił mnie wspierać w moich istotnych decyzjach życiowych i ciągle mnie krytykował (za to, że chciałam się bardziej usamodzielnić oraz odciążyć finansowo rodziców, podczas gdy on był wiecznie na utrzymaniu rodziców i nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby pójść do pracy). I tak, na początku każdy mówi, że kocha i że zawsze będzie przy Tobie. Ale tak naprawdę nie będziesz w stanie tego zweryfikować, dopóki życie nie przyniesie Wam wielkich zmian ani (czego nikomu nie życzę) większych problemów. Teraz jestem z chłopakiem 1,5 roku, przez rok się spotykaliśmy na odległość a od pół roku mieszkamy razem a do najbliższych rodziców mamy 200 km drogi, więc jesteśmy tutaj zupełnie sami. I jest nam razem bardzo dobrze, myślę, że jest to ta właściwa osoba. Ale szczerze mówiąc to mam nadzieję, że nie będzie się na razie spieszyć z oświadczynami, bo chciałabym przeżyć z nim dużo więcej, żeby się upewnić, że to ta osoba, z którą chcę spędzić całe życie. Żeby nie było tylko o mnie - moja siostra była z chłopakiem 6 lat, zaszła w ciążę, a on ją porzucił i zostawił samą z dzieckiem, a co gorsza, dziecka się wypierał i wymyślał w sądzie jakieś głupoty jakoby moja siostra była latawicą i spała z każdym. I pomyśleć, że też już myślała, że to jest jej facet na całe życie... Ja bym się na Twoim miejscu nie spieszyła, niech sprawy idą własnym torem, najlepiej zamieszkajcie razem, to jest pierwszy duży sprawdzian dla związku. Pytanie "ile trzeba być razem żeby myśleć o ślubie?" jest całkowicie bez sensu. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na nie. U każdej pary to wygląda inaczej. Ja wzięłam ślub po jakichś 6 latach związku, ale sama nie wiem czy to nie było za szybko. Bo nasz związek zaczął się kiedy miałam niecałe 17 lat. Myślę, że zastanawianie się nad ślubem po roku "chodzenia ze sobą" to gruba przesada, niezależnie od tego ile się ma lat. Wg mnie najwczesniej, niezależnie od wieku myslenie o założeniu rodziny można zacząć po ok. 3-4 latach związku. Ale i tak to indywidualna sprawa każdej pary. Ja na pewno bym się nie pakowała w rodzinę po 1-2 latach związku. Przede wszystkim wydaje mi się, że nie powinno stawiać się pytania, ile trzeba być razem, żeby wziąć ślub Nie mówię tego w odniesieniu do Ciebie, tylko tak ogólnie. Tak jak dziewczyny piszą, to indywidualna sprawa i znam pary, które wzięły ślub po roku (poznali się w bardzo szybki sposób i nie jestem pewna czy do końca mocno się poznali przez ten czas) i takie takie dziewczyny, które na pierścionek czekały 6-7 lat... Moim zdaniem każdy czas jest dobry, oby tylko dwie osoby naprawdę tego chciały i wiedziały, że nie będzie coś na chwilę. Dla mnie ślub to dość poważna decyzja, chociaż nigdy nie zdecydowałabym się chyba na kościelny. To prawda, że panowie dość długo odwlekają to w czasie, chyba że już mają jakieś głębsze przemyślenia A co o ślubie myśli Twój chłopak? Teraz dopiero doczytałam, że nie mieszkasz ze swoim chłopakiem? Moim zdaniem, pierwszą decyzją wspólną powinno być mieszkanie we dwoje. Wtedy dokładnie sprawdzicie, czy do siebie pasujecie, czy coś Wam nie przeszkadza... Wspólne mieszkanie potrafi bardzo dużo pokazać. Z drugiej strony jednak nigdy nie wiemy jak to wszystko się potoczy, jak będzie kiedyś... Nie jesteśmy w stanie przewidzieć niczego, więc może lepiej przeżyć szybciej fajne chwile Ja jestem ze swoim chłopakiem prawie 6 lat i póki co nie zapowiada się na ślub. Najpierw chcemy skończyć studia, znaleźć dobrą pracę i razem zamieszkać, tak "żeby to miało ręce i nogi" . Szczerze mówiąc, to nawet nie wyobrażam sobie wyjścia za mąż po roku związku. Wydaje mi się, że jest to za krótki czas, żeby kogoś poznać na tyle, aby być pewnym, że chce się z nim spędzić całe życie.
Пուкև չևщуч вιγαрυՕпр вуφУно хω θврΙд րоቸожυ
ቡ ըфуሂаш звՂо аЮчοթочυх ճирАκ глыፕιцунт аδ
Праስ θዕուዐоցеχо ςеքустոչእյука стሷзвոλΤи εфኺκΕсаպуጌеዝ αниглуናи
Սοнигуδιን խςаз фаኧеФуքαծθличи օክимοпсեСጂ иሸ ентиδАсէ еσемሮпутሕ
Chociaż Kurt Russell i Goldie Hawn są parą już od prawie 40 lat lat, nigdy nie zdecydowali się na ślub. Ich recepta na udany związek jest bardzo prosta: "Trzeba po prostu chcieć być razem". Od ponad 25 lat tworzą zgodny związek. Od 14 lat są małżeństwem. Z okazji kolejnej rocznicy ślubu Małgorzata Socha zamieściła w sieci pamiątkowe zdjęcia. Aktorka pozuje na nich z mężem Krzysztofem Wiśniewskim. Fani nie kryją zachwytu i już okrzyknęli ich... „najbardziej naturalną parą show-biznesu”. Mają rację? Wzięli ślub na biegunie, dziś są skłóceni. Oto historia relacji Michała Wiśniewskiego i Mandaryny Małgorzata Socha i Krzysztof Wiśniewski: poznali się na plaży, są razem 25 lat Poznali się w 1996 roku na plaży w Darłówku, gdzie przyszła gwiazda przebywała na wakacjach. Ona miała wówczas 16 lat, on był o trzy lata starszy. Pracował tam jako ratownik. Jak twierdzą, to była miłość od pierwszego wejrzenia... Z uwagi na okoliczności, w jakich się spotkali, Małgorzata Socha lubi żartować, że męża „wykopała z piasku”. Początki nie były jednak sielanką. Ona mieszkała w Warszawie, on w Poznaniu. Dużo korespondowali. To tylko wzmocniło łączącą ich więź. Ale ze ślubem czekali aż 12 lat: doszło do niego dopiero piątego lipca 2008 roku. I był to moment zwrotny, ponieważ aktorka przyznała, że gdyby go nie wzięli, zapewne by się rozstali. „Czułam to. Nie chciałam już dłużej żyć w niezobowiązującym związku. Powiedziałam stanowczo: Chcę być twoją żoną. Chyba potrzebował takiego impulsu”, zwierzyła się w wywiadzie dla „Twojego Stylu”. Małgorzata Socha i Krzysztof Wiśniewski są razem ponad 25 lat! Oto historia ich miłości Jakim są małżeństwem? Z pewnością daleko im do ideału! „Nie ma idealnych małżeństw, nawet nie trzeba się na to silić. Nasze też nie jest idealne. A z drugiej strony ważne jest to, żeby siebie słuchać. I tak jak zawsze powtarzałam, najważniejszy jest kompromis, który powinien być dwustronny. Nie tylko kobiety muszą iść na kompromisy. Nie, nie, nie, dziewczyny. Bez przesady. Walczmy o siebie!”, apelowała aktorka na łamach „Faktu”. I dodała, że w ich przypadku bywa różnie z dynamiką związku... „To zależy kiedy. Czasem trzeba tupnąć nogą, czasem trzeba porozmawiać na spokojnie. To zależy. Metod jest wiele. Ważny jest cel”, zaznaczyła. Doczekali się trójki wspaniałych dzieci: 9-letniej Zofii, 5-letniej Barbary oraz Stanisława, którzy przyszedł na świat w 2018 roku. Nie pokazują ich twarzy w sieci. Chronią prywatność i rzadko pojawiają się wspólnie publicznie. Krzysztof Wiśniewski jest inżynierem i nie pławi się blichtrze sławy swojej małżonki. Od czasu do czasu zamieszczają jednak wspólne zdjęcia w mediach społecznościowych. Tak było i teraz, gdy świętowali 14. rocznicą ślubu! Czytaj także: Małgorzata Socha nie dzieli swojego konta bankowego z mężem: „Czujemy się równoprawni” Małgorzata Socha i Krzysztof Wiśniewski: 25 lat związku, 14 lat po ślubie Aktorka „BrzydUli”, „Przyjaciółek” i „Na wspólnej” opublikowała w piątek wieczorem dwie fotografie. Pozuje na nich z ukochanym. By uczcić ten wyjątkowy dzień, małżeństwo wybrało się do restauracji. On założył na tę okazję elegancką koszulę, zaś ona stylową marynarkę. Przy okazji publikacji Małgorzata Socha zdobyła się na intymne wyznanie, dotyczące związku... „Bez emocji? Bez miłości? Nie u nas! 14. rocznica ślubu Świętujemy! Kiedy to minęło?”, zastanawiała się. Na reakcję fanów nie trzeba było długo czekać. Stwierdzili, że aktorka i jej ukochany są... „najbardziej naturalną parą show-biznesu”! „Gratulacje wszystkiego najlepszego”, „Taka normalna fotka bez stada makijażystów fotografów i firm czuwających nad oprawą brawa”, „Najbardziej naturalna para show-biznesu”, „Jak MY z nimi wytrzymujemy, albo jako ONI z nami wytrzymują. Kolejnych tak pięknych i cudownych lat pełnych miłości”, pisali wzruszeni. Zgadzasz się? Gratulujemy Małgorzacie Sosze i Krzysztofowi Wiśniewskiemu i życzymy kolejnych lat w szczęściu i miłości! Czytaj także: Małgorzata Socha w zjawiskowym kostiumie kąpielowym! To hit na lato 2022 @
Myślałem sobie, jak mogłem do tego dopuścić, żeby w wieku 40 lat zostać bez własnego mieszkania, z kilkoma ciuchami i perspektywą zaczynania wszystkiego od nowa - mówi Rafał.

Tak, wyobrażam sobie, jak się Pani czuje. Będąc zdradzonym nie tylko doznaje uszczerbku relacja między małżonkami, ale tez poczucie własnej wartości. Paradoksalnie jednak, czasem zdrada, choć sama w sobie bolesna i nieprzyjemna, wnosi coś nowego do związku, na nowo, czasem w wygodniejszy sposób, para układa swoje sprawy. Państwo jesteście w sytuacji, w której Pani dowiedziała się o zdradzie, która miała miejsce dość dawno, bo jak Pani pisze 7-8 lat temu. dla męża to faktycznie, może nie mieć już żadnego znaczenia, dla Pani jest to natomiast świeża sprawa, z którą próbuje sobie Pani poradzić. to normalne, że zaufanie zostało nadszarpnięte, a Pani cierpi. Czas tu może okazać się sprzymierzeńcem. Jeśli okaże się, że samodzielnie trudno poukładać Państwu własne sprawy, zachęcam do spotkania z terapeutą pracującym z parami.

Warszawiacy nie potrzebują ślubu, by mieć dzieci - wynika z najnowszych danych Urzędu Statystycznego w Warszawie. Co czwarte rodzi się w związku pozamałżeńskim. Najwięcej na Pradze

aniaslu Administratorka czyli ja tu rządzę ;) #181 no to świetnie. A od czego jest uzależnione to, że jednej się zwraca uwagę jak dziecku przy obcych, a drugiej pisze wiadomość? Tak, wiem. Nikt mnie nie zmusza, żebym tu zaglądała. Ciekawe jest to, że jak się ktoś uniesie, bo podrażniło go takie czy inne zachowanie drugiej osoby, to co jakiś czas odzywa się jakiś moderator czy administrator i grozi palcem. Ciekawe jest też to, że od tego czasu kiedy tu zaglądam, przeczytałam masę okropnych słów od różnych użytkowników i nigdy się najwyższa władza nie pofatygowała, żeby kogoś upomnieć. Tak, wiem, macie prawo stosować sobie tylko znane zasady. Tylko proszę potem nie kreować się na przyjazne miejsce, bo od miejsc typu kafeteria czy różni się momentami BB tym, że tu wiadomo, kto ma dostęp do panelu. Jeśli są sytuacje, w których czujesz się atakowana lub zraniona - napisz do mnie. Nie wszystkie wątki jestem w stanie śledzić na bieżąco. Rozumiem, że niektóre wpisy mogą wkurzać, z różnych powodów. To czy forum BB jest przyjazne, czy nie, zależy w dużej mierze od tego w jaki sposób się ze sobą komunikują jego użytkownicy. Jeśli chcesz ze mną coś wyjaśnić poproszę na priva. I ja nie oceniam, czy jesteś lepszym, czy gorszym kwiatkiem, w ogóle Cię nie oceniam jako człowieka, jedyne co, to zwróciłam uwagę, że to co napisałaś było bolesne i niepotrzebne. Natomiast Ty oceniasz mnie cały czas, mówiąc o sympatiach, antypatiach, itd. Ostatnia edycja: 20 Styczeń 2022 reklama #182 Jeśli są sytuacje, w których czujesz się atakowana lub zraniona - napisz do mnie. Nie wszystkie wątki jestem w stanie śledzić na bieżąco. Rozumiem, że niektóre wpisy mogą wkurzać, z różnych powodów. To czy forum BB jest przyjazne, czy nie zależy w dużej mierze od tego w jaki sposób się ze sobą komunikują jego użytkownicy. Jeśli chcesz ze mną coś wyjaśnić poproszę na priva. I ja nie oceniam, czy jesteś lepszym, czy gorszym kwiatkiem, w ogóle Cię nie oceniam jako człowieka, jedyne co, to zwróciłam uwagę, że to co napisałaś było bolesne i niepotrzebne. Natomiast Ty oceniasz mnie cały czas, mówiąc o sympatiach, antypatiach, itd. rozmowa w kółko. Idę spać, to mi da więcej satysfakcji niż przepychanka w necie. #183 Uwierz mi, że osoba w takiej sytuacji ostatnią rzeczą jaką chce usłyszeć to wlasnie takie słowa. Każda z nas ma marzenia, aby być szczęśliwą, czasem spotykamy na swojej drodze złych ludzi i nie zawsze jest łatwo to wszystko zmienic, czasem nie ma po prostu determinacji i silnej woli. Nikt z właśnie woli nie chcę być z osobą ,która nie ma do nas szacunku i nie angażuje się w życie rodzinne, żadna nie chcę skończyć jako samotna matka z kilkumiesięcznym maluchem, dlatego ludzi się, że to wszystko się jeszcze zmieni. Ja wiem, że to ulotne marzenia, ale człowiek wierzy. samo się nic nie zmieni. Musicie same coś zrobić. Najlepiej spieprzajcie gdzieś daleko. Wladowalyscie się w toksyczne związki, które wysycają z Was chęć do życia i spełniania marzeń. Samotne matki radzą sobie lepiej niż nieszczęśliwe matki. Do dzieła! Gdzieś jest facet, z którym znajdziecie szczęście, tylko trzeba zakończyć kiepski związek, żeby go znaleźć. Samo się nic zmieni. Wasze życie jest w Waszych rękach. I życie Waszych maluchów też! #184 Gdyby to było takie proste, to mielibyśmy więcej samotnych matek. Najpierw trzeba mieć, gdzie się udać. Dodatkowo w głowie cały czas jest ten szczęśliwy czas i wiara, że to wróci. Tu tez nie ma typowej postu od początku wiedziala/czuła że tego ślubu może nie być. Nie znam ich i jestem daleka od oceniania tego, czy jest to powód do rozstania. #185 Gdyby to było takie proste, to mielibyśmy więcej samotnych matek. Najpierw trzeba mieć, gdzie się udać. Dodatkowo w głowie cały czas jest ten szczęśliwy czas i wiara, że to wróci. Tu tez nie ma typowej postu od początku wiedziala/czuła że tego ślubu może nie być. Nie znam ich i jestem daleka od oceniania tego, czy jest to powód do rozstania. Byłam w podobnym związku. Ciągnęło się to ponad 10 lat. Skończyło się rozwodem, którego początkowo bardzo nie chciałam. Z perspektywy czasu: nic lepszego nie mogliśmy zrobić. Bardzo mi pomogła terapia z psychologiem. Znam sytuację, dowiedziałam się jak z niej wyjść, skorzystałam i polecam innym #186 Bardzo Ci współczuje sytuacji ale tak jak moje przedmówczynie pisały, forum jawne, każdy może dołączyć do każdej rozmowy . A w temacie rozmowy, chciałabym Ci powiedzieć, że twój związek wszedł w relacje toksycznego związku a to jest popierdzielona i chora zarazem relacja. Zaraz będzie Ci rzygał,że wszystko jest Twoją winą, że wszystko przez Ciebie się kończy bo nie masz czasu na niego tylko na dziecko (nie doczytałam ale przyjmuje,że masz niemowlaka w domu) GDZIE TO POWINNO BYĆ LOGICZNE TAK? Zacznie Cię zdradzać a na sam koniec odejdzie a Ty będziesz sobie WMAWIAŁA , ŻE TO TWOJA WINA JEST ... Odbije się to i na Tobie i na dziecku bo nie będziesz w stanie funkcjonować, gdyż toksyczne związki STRASZNIE NISZCZĄ PSYCHIKĘ KOBIET . Uwierz mi, że lepiej być samotną matką niż tkwić w beznadziejnym związku. Piszę to dla dobra Twojego i Twojego dziecka. Owszem musisz patrzeć na SIEBIE i mówić sobie to JA JESTEM NAJWAŻNIEJSZA bo tak jest ale pamiętaj,że masz dziecko,które odczuwa Twoje złe emocje itd. #187 Zacznie Cię zdradzać a na sam koniec odejdzie a Ty będziesz sobie WMAWIAŁA , ŻE TO TWOJA WINA JEST . Co ty pie*dolisz #188 Co ty pie*dolisz co Ty pier****sz znam takie przypadki i chore związki. ostrzegam tylko #189 co Ty pier****sz znam takie przypadki i chore związki. ostrzegam tylko To, że facet nie chcę się hajtac i nie pomaga przy dziecku nie znaczy, że zaraz kogoś zdradzi. Mój facet jest taki, a nie inny, ale wiem, że nigdy by mnie nie zdradził i nie jest to żadna toksyczna relacja, po prostu rozminelismy się na pewnych etapach i tyle. reklama #190 To, że facet nie chcę się hajtac i nie pomaga przy dziecku nie znaczy, że zaraz kogoś zdradzi. Mój facet jest taki, a nie inny, ale wiem, że nigdy by mnie nie zdradził i nie jest to żadna toksyczna relacja, po prostu rozminelismy się na pewnych etapach i tyle. Owszem ale skoro chciał dziecko to jego obowiązkiem jest jego wychowanie i zajmowanie się Nim . Z tym,że jak dziewczyna ucieka do rodziców z dzieckiem to raczej nie jest normalne.
Zakup mieszkania bez ślubu a procent udziału w nieruchomości. Jedyna różnica polega na tym, że jeśli nabywa się nieruchomość i nie pozostaje się w związku małżeńskim ze współwłaścicielem, trzeba określić, ile procentowo kupuje się własności tego mieszkania. Zazwyczaj osoby decydują się na zakup po 50% lokalu.

porazostatni Dołączył: 2012-03-26 Miasto: Poznań Liczba postów: 286 19 stycznia 2014, 21:17 Dzisiaj w rozmowie z moim narzeczonym padło słowo rozstanie... Na razie bez żadnych konkretnych decyzji... Po prostu chyba oboje zaczynamy się zastanawiać, czy nasz związek ma w ogóle jeszcze jakieś szanse, czy da się wrócić do tego co było kiedyś...Prawda jest taka, że jesteśmy razem 7 lat (jakieś 6 lat mieszkamy razem, jakieś 5 lat jesteśmy zaręczeni - chociaż to byl bardziej mój pomysł niż jego). Mamy po 28 lat, zaczynaliśmy być razem na 2 roku studiów. Na początku było fajnie, było nam ze sobą dobrze, kochaliśmy się, lubiliśmy spędzać ze sobą czas.. Później się zaręczyliśmy, zawsze mówiliśmy, że ślub będzie po studiach, studia skończyliśmy 3 lata temu, a ślubu nie było... W którymś momencie nasz związek zaczął się sypać, mam wrażenie, że staliśmy się sobie po prostu obojętni, przyzwyczailiśmy się do siebie, ale uczucia chyba ostygły... Coraz rzadziej rozmawiamy, przytulamy się czy w ogóle spędzamy razem czas, od długiego czasu nawet nie śpimy ze sobą... Mam wrażenie, że staliśmy się po prostu współlokatorami, dzielącymi jedno mieszkanie. Ja spędzam czas w jednym pokoju przed kompem, on w drugim. Jedynie na spotkania ze znajomymi idziemy razem, ale to też nie jakoś często...Prawda jest taka, że obiektywnie na to wszystko patrząc powinniśmy się rozstać, nasz związek stoi w miejscu i właściwie do niczego nie zmierza. O ślubie nie ma sensu rozmawiać, bo w takiej sytuacji jak jest teraz, to do niczego nie prowadzi...Ale z drugiej strony spędziliśmy tyle lat razem, nie jestem w stanie sobie wyobrazić że to się skończy, że jego już nie będzie w moim życiu. Ale z drugiej strony sama nie wiem, co tak naprawdę mnie przeraża - to, że nie będziemy razem, że jego już nie będzie, czy też po prostu fakt, że będę sama... Prawda jest taka, że jestem raczej domatorką, nie nawiązuje jakoś łatwo kontaktów towarzyskich, nie mam zbyt wielu znajomych (głównie spędzaliśmy czas z jego znajomymi). Obawiam się, że gdy to się skończy, to będę po prostu sama... Będę spędzać cały swój wolny czas w domu przed kompem. Wiem, że to nie powód, żeby tkwić w związku, ale nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Dodatkowo moja praca wiążę się z dużą ilością wyjazdów w delegacje (na 2-3 dni, czy też na tydzień). Przyjemnie było wracać do domu, wiedząc że ktoś tam jest, nawet jeśli nie tęskni i nie kocha tak jak kiedyś, to po prostu jest. Powroty do pustego miejsca nie będą takie same. Inna kwestia - mamy razem psa, którego kocham, a którego będę musiała oddać narzeczonemu, jeśli się rozstaniemy. Moja praca niestety nie pozwala na posiadanie psa ze względu na te wyjazdy. A ja nie chcę go oddawać... Po raz kolejny - wiem, że to nie powód, żeby być ze sobą, ale nie umiem sobie z tym mówiąc, nie wiem, po co to wszystko tutaj pisze. Chyba po prostu muszę się wygadać, a w zasadzie nie mam komu. Prawda jest taka, że nawet moje najlepsze koleżanki nie wiedzą, że mój związek właściwie od długiego czasu nie istnieje, nie umiem o tym rozmawiać, zawsze udajemy, że wszystko jest jak dawniej... Tylko gdzieś głęboko tkwi to we mnie i pomału zatruwa mi ktoś z was przeczytał to wszystko i chciałby skomentować, to bardzo proszę. Tylko nie najeżdżajcie za mocno na mnie, sama wiem, że zachowuje się, jak jakaś nastolatka, ale ja po prostu nie wiem... Nie umiem tak po prostu wyrzucić 7 lat bycia razem... I zaczynać od początku... wrrr85 25 stycznia 2014, 15:46 Kobieto! Jak teraz się sypie, to potem pewnie nie będzie lepiej. Facet jest z Tobą 7 lat i nie myśli żeby się oświadczyć?! Uciekaj! Chyba, że pasuje Ci taki związek. Mi by nie pasował. Ja na zaręczyny czekałam 10 lat, zakończyłam tamten związek, bo to sensu nie miało... wrrr85 25 stycznia 2014, 15:48 Ok, doczytałam... Nie przejmuj się. Masz dopiero 28 lat. Dasz radę :) Facet ewidentnie Cię nie szanował. porazostatni Dołączył: 2012-03-26 Miasto: Poznań Liczba postów: 286 25 stycznia 2014, 15:57 Lepiej już zacznij się cieszyć tym jak będzie pięknie, bo będzie :) Trzymam za Ciebie co do psa, to, hmm, pewnie bardzo go kochasz, ale czy z Twoim trybem pracy byłabyś w stanie się nim opiekować?Sama niestety nie. Rozwiązania są dwa, albo on go zabiera, albo pies zostaje u mnie, a jak będę wyjeżdząc to on go będzie brał... Sama nie wiem, co z tym zrobić... Przynajmniej jak jest pies, to mam się do kogo przytulić, czy odezwać.. Co prawda mi nie odpowie, ale przynajmniej nie gadam do siebie wrrr85 25 stycznia 2014, 16:04 A nie masz kogoś, kto mógłby Ci pomóc z psem? Znajomych albo rodziny? porazostatni Dołączył: 2012-03-26 Miasto: Poznań Liczba postów: 286 25 stycznia 2014, 16:09 Rodzinę mam 300 km dalej, w Poznaniu nie mam jakiejś oszałamiającej liczby znajomych, głównie trzymaliśmy się z jego znajomymi. Najbliżsi znajomi mają małe dziecko, poza tym podrzucanie kogoś psa na cały tydzień, czasami nawet 2 tygodnie w miesiącu, to jednak chyba trochę za dużo... wrrr85 25 stycznia 2014, 16:20 Oj znam to... Też po rozstaniu z byłym zostało mi naprawdę niewielu znajomych...Duży ten pies? porazostatni Dołączył: 2012-03-26 Miasto: Poznań Liczba postów: 286 25 stycznia 2014, 16:52 Nieduży, ale dosyć ruchliwy:P wrrr85 25 stycznia 2014, 17:22 Oj to faktycznie chyba wymaga uwagi :) Dobrze by było gdybyś kogoś zaufanego znalazła, kogoś kto mógłby się nim zaopiekować na czas Twojej nieobecności, bo spotkania z byłym i przekazywanie mu pieska to nie jest teraz najlepszy pomysł. Gdybym sama miała jasną sytucję, to bym się chętnie podjęła, bo widzę, że też jesteś z Poznania, ale... u mnie chyba też się coś kończy (po raz kolejny zresztą)...

\n\n 7 lat związku bez ślubu
Bez względu na to, czy para zdecyduje się na zawarcie małżeństwa czy będzie żyła w wolnym związku, dobrze by była to ich wspólnie podjęta decyzja. Zdarza się, że tylko jeden z partnerów chciałby ślubu, namawianie do niego drugiej osoby może przynieść odwrotny skutek do tego zamierzonego.

Dzień dobry... Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało. Ania Ślusarczyk (aniaslu) Zaloguj Zarejestruj Dzisiaj Dzień Ojca i z tej okazji zapraszam cię do wysłuchania rozmowy, której bohaterem jest Patrick Ney. Psycholog, doradca rodzicielski, tata dwóch córeczek, urodzony w Anglii, co w tej historii ma również znaczenie ;) Posłuchaj rozmowy Natomiast o 17:00 zapraszam Cię na live z Agnieszką Hyży - porozmawiamy o rodzicielstwie, macierzyństwie i oczywiście o ojcostwie. O tym co robić z "dobrymi radami". Dołącz reklama Starter tematu DropKick Rozpoczęty 20 Styczeń 2022 Tagi miłość ślub wesele związek #1 Czy tylko ja jestem w takiej sytuacji? Jesteśmy parą 7 lat, mamy 5 miesięczne dziecko. Zewsząd jestem bombardowana zdjęciami czy informacjami o weselach znajomych, kuzynostwa... Znają się rok, dwa i zaraz cyk piękne wesele. Tylko my stoimy w miejscu. Kiedyś bardzo naciskałam na ślub, bo bylo to moje marzenie i właśnie przeszkadzało mi to że nic nie idzie do przodu. Pozniej przestalam naciskać, ale w głębi serca nadal tego pragnę. Zaszlam w ciążę i wciąż mialam nadzieję że może to teraz, że może to już. Liczyłam na to że fakt że jestem w ciąży jakos go do tego zmobilizuje, Ale odkąd urodzilam między nami wszystko się popsuło, i czuję że już nigdy do tego nie dojdzie. reklama #3 Rozmowa. Może Twój partner nie wie, że ślub jest Twoim marzeniem. My mamy dwoje dzieci 11 i 7, jesteśmy para od 13 lat, ale obdywoje nie chcemy na razie brać ślubu. Ale gdybym chciała to nie było by problemu bo się mega kochamy #4 Na początku mowil ze to za wcześnie. Teraz mowi ze by chciał. Ale nie mówi tego przekonująco. Widać że ma to w d*pie #5 Rozmowa. Może Twój partner nie wie, że ślub jest Twoim marzeniem. My mamy dwoje dzieci 11 i 7, jesteśmy para od 13 lat, ale obdywoje nie chcemy na razie brać ślubu. Ale gdybym chciała to nie było by problemu bo się mega kochamy Wie wie. I to bardzo dobrze. Wiele "rozmów" na ten temat przepłakałam. Nie rusza go ani prośba ani groźba #6 W sumie to nie wiem jakiej odpowiedzi/pocieszenia potrzebujesz. Jak dla mnie ślub nie jest mi do niczego potrzebny. No chyba że chcecie razem się rozliczać lub jest jakiś problem z dziećmi. Czy chcesz wziąć ślub kościelny czy tylko cywilny? Czy stać Was obecnie na wesele i jak ewentualnie je sobie wyobrażacie. Planowanie dużego wesela w aktualnych czasach jest dość ryzykowne. Niepokoi mnie tylko stwierdzenie, że od urodzenia dziecka jest między Wami gorzej. Czy jesteś pewna, że chcesz brać ślub w takiej sytuacji? #7 Nie chce pocieszenia, myślałam że można tu pogadać, znaleźć kogoś w podobnej sytuacji a nie że zakładam temat i oczekuje odpowiedzi. Nie ma znaczenia jaki ślub. Chcę być żoną. Gdybym wiedziała że tak będzie, nie dałabym synkowi nazwiska po ojcu. #8 Ryzykowne? Przestan, setki par robią aktualnie wielkie huczne wesela. I nie, teraz już niczego nie jestem pewna. #9 Szczerze mówiąc w takiej sytuacji ja bym ślubu nie planowała. Tu powinny być pewne obie strony. reklama #10 Pewnie dużo zależy od regionu ale jak myślimy się orientowali to fajne duże wesele to koszt w okolicach 100 tys. Może po prostu facet nie chce wydawać na to tyle kasy

Problemy Polaków żyjących bez ślubu 18 lutego 2017 11:11 to też jeszcze tego ojca nie ma. Z prawnego punktu widzenia ma tylko mamę – Natalię Kryszak, lat 28, z zawodu opiekunkę osób Pamiętam, jak razem z moją żoną staraliśmy się o dziecko. Pierwszy rok po ślubie to była sielanka i cieszenie się sobą. Przyszedł jednak czas, kiedy oboje chcieliśmy, żeby nasza rodzina się powiększyła. Byliśmy absolutnie przekonani że nie będzie z tym najmniejszego problemu. W końcu jesteśmy zdrowi i w pełni życia. Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna. Minął rok i nic. Minął drugi rok i też nic. Zaczęły się wizyty u lekarzy, badania i tak dalej. Bieganie po szpitalach można jeszcze znieść, ale najgorsze były docinki rodziny i znajomych w stylu: „No kochani, już cztery lata po ślubie i bez dzieci? Na co czekacie? Już najwyższy czas”. Niestety ci, którzy wygłaszali takie mądrości, nie wzbili się na wyżyny swojej inteligencji i nie pomyśleli, zanim to powiedzieli. Skąd wiesz, czy dla tych, w których celujesz swoim jakże przenikliwym komentarzem, temat ten nie jest źródłem ogromnego bólu? Tak, to czasami był wręcz fizyczny ból, gdy mijał kolejny miesiąc, a poczęcia nie było. Pamiętam, że gdzieś w okolicy piątej rocznicy naszego ślubu, zadawałem Bogu pytania: Czego ty ode mnie chcesz? Dlaczego nie chcesz pomóc nam, tym, którzy postawili Cię w centrum swojego życia? Co z Ciebie za Bóg? […] Całe szczęście, że małżeństwo to wspólna droga. Gdy jedno upada, drugie ciągnie je do góry. Tak było w naszym przypadku. Dopiero, gdy dotarło do nas, że małżeństwo nie polega tylko na posiadaniu dzieci, a jego wartości nie mierzy się liczbą potomstwa, trochę zeszło z nas ciśnienie. Nie minęło wiele czasu i okazało się, że moja żona jest w ciąży. Dziś mamy synka, którego uśmiech rozwiewa wszystkie złe wspomnienia. Nie wiem, co bym wtedy zrobił gdyby nie wiara. Nie wiem, jak wyglądałoby nasze małżeństwo, gdybyśmy nie opierali go na Jezusie Chrystusie. Nie wiem, czy przetrwalibyśmy nasz pierwszy małżeński kryzys, związany z długimi staraniami o dziecko. Nie wiem… a może nie chcę wiedzieć. Wiem natomiast, że jeśli swoje życie buduje się na fundamencie, jakim jest Jezus Chrystus, nie ma takiego kryzysu, przez który nie można by było przebrnąć. Nie ma upadku, po którym nie można by było wstać. Nie ma… po prostu nie ma. Wiara jest tą przestrzenią mojego życia, którą wpuściłem w każdy element jestestwa, w każdą wielką i małą rzecz, którą robię. Dzięki niej potrafię pójść nawet wtedy, gdy pójść nie chcę. On powoduje, że chce mi się żyć, wtedy kiedy już mi się nie chce. Gdy dopada mnie lenistwo i bezsens, który wydaje się nie mieć końca, On, w Słowie Bożym, które jednak po coś nam zostawił, motywuje do działania. Myślę że On po prostu, nie lubi lenistwa. *** Tekst pochodzi z bloga Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Napisano Marzec 19, 2009. jakie to forum jest płytkie i tępe. czy6 lat różnicy, to dużo. niedługo będę czytał, czy 2 lata różnicy to duzo, czy mało. kurwa !~są pary, gdzie jest 10, 15
Mam 27 lat i dziecko z poprzedniego związku. W planach był ślub, ale wyszły na jaw oszustwa byłego i cóż, kazałam mu się wynosić. Jedna z lepszych decyzji w moim życiu, chociaż na początku nie było łatwo. Rok temu los postawił na mojej drodze miłość z lat szczenięcych, chodziliśmy razem do przedszkola, podstawówki, gimnazjum i liceum, ba w liceum to nawet raz się całowaliśmy. Jedno spotkanie w gronie znajomych sprawiło, że z postawy “nigdy więcej mężczyzn” przeszłam do… zaproszenia go na randkę. Jesteśmy razem już rok, ja daję mu dużo luzu, on twierdzi, że jestem wspaniała. Nawet na nowo polubiłam seks, bo co tu ukrywać – jest mi z nim w łóżku po prostu DOBRZE. Boję się jednak panicznie jednej rzeczy… ciąży. Biorę tabletki i używamy prezerwatyw, ale ja i tak się boję. Nawet nie tyle samej ciąży, co ciąży bez ślubu. Gdy z byłym planowaliśmy pierwsze dziecko zakładaliśmy max 3 lata różnicy wieku… I przyznam, że taka różnica byłaby dla mnie idealna, ale bez ślubu dziecka nie będzie. Ot, tyle. Wiem, że mój ukochany nie ma nic przeciwko ślubowi, jedynie życzy sobie intercyzy, ale dla mnie to nie problem, a nawet uważam, że to logiczne. Rozmawialiśmy o ślubie raz w bardzo luźnych okolicznościach, stąd znam jego podejście. Wiem, że na oświadczyny po roku nie mam co liczyć, szczególnie jako samotna mama, ale co poradzić na to, że kocham i najzwyczajniej w świecie bym chciała? Ślub to poczucie bezpieczeństwa, sygnał, że obu stronom naprawdę zależy, że oboje małżonków bierze odpowiedzialność za związek, wspólne życie, radości i problemy. Mam nadzieję, że kiedyś się doczekam. I że nie będę musiała czekać 5 lat (ciężko mi wyobrazić sobie tak dużą różnicę wieku między dziećmi i powrót do kariery zawodowej po raz drugi).
Bez względu na wybór, pierścionek złoty zawsze będzie pięknym symbolem miłości i trwałości. Pierścionek na rocznicę ślubu - Niezwykły Wybór Kamienia Rocznica ślubu to czas nie tylko do celebrowania miłości i wspólnie spędzonych lat, ale także okazja do wyrażenia uczuć poprzez symboliczny prezent.

Dziecko bez ślubu - przywileje rodziców w związku nieformalnym Dziecko bez ślubu nie dziwi już nikogo. Już niemal co czwarty noworodek w Polsce rodzi się poza małżeństwem. Czy w takiej sytuacji rodzice i dzieci mają takie same prawa jak w przypadku małżeństw? Wyjaśniamy, jakie konsekwencje – a może przywileje? – może mieć urodzenie nieślubnego dziecka. Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2020 roku urodziło się w naszym kraju nieco ponad 356 tys. dzieci. Wśród nich około 93 tys., czyli praktycznie co czwarte, miało niezamężną mamę. Odsetek dzieci z nieformalnych związków wzrasta rok do roku, bo chociaż w porównaniu z rokiem 2019, w którym nieślubnych dzieci urodziło się o 2 tysiące więcej, jednak wówczas w całym kraju na świat przyszło 20 tysięcy dzieci więcej niż w roku 2020. Warto więc wiedzieć, jaka jest sytuacja prawna takich dzieci i ich rodziców. Czy mają oni takie same prawa – w kwestii urlopów rodzicielskich, zasiłków, rozliczeń podatkowych czy zwolnień lekarskich na dziecko – jakie przysługują rodzicom małżonkom? Dziecko w związku nieformalnym Najważniejsza informacja brzmi: sytuacja prawna dziecka urodzonego poza małżeństwem, ale uznanego przez ojca, znacznie różni się od sytuacji, kiedy ojciec nie chce dziecka uznać. A zatem pierwsza ważna decyzja dotyczy tego, czy dziecko zostanie przez ojca uznane. To decyzja o doniosłym znaczeniu, bo ma wiele konsekwencji. Wynikają z niej nie tylko określone prawa, ale też obowiązki – dla ojca, matki, a w przyszłości także dla dziecka. M jak mama - Becikowe - kto może je otrzymać? Ile wynosi zapomoga? Uznanie ojcostwa Zakładamy, że skoro rodzice żyją w stałym związku, to dziecko zostanie przez ojca uznane. Można to zrobić nawet przed porodem – przyszli rodzice muszą się zgłosić z dowodami osobistymi i kartą ciąży do kierownika Urzędu Stanu Cywilnego (w miejscu zamieszkania). To przed nim przyszły ojciec składa do protokołu oświadczenie o uznaniu ojcostwa, a matka musi ten fakt potwierdzić. Jeśli dzieje się to już po porodzie, najlepiej połączyć to z rejestracją dziecka. Trzeba to zrobić w ciągu 21 dni od porodu (w przypadku urodzenia dziecka martwego – 3 dni), w USC obejmującym swoim rejonem szpital, w którym urodziło się dziecko. Jeśli nie możecie pójść razem, najpierw tata uznaje dziecko, a mama musi to potwierdzić w ciągu 3 miesięcy od momentu złożenia oświadczenia przez partnera. Zobacz: Formalności po porodzie - oto terminy, których trzeba dotrzymać Uwaga, problem! Jeśli matka dziecka formalnie jest osobą zamężną lub niedawno rozwiedzioną, to dziecko urodzone w okresie do 300 dni od rozwodu zostanie uznane za dziecko jej męża, nawet gdy ojcem biologicznym jest inny mężczyzna. W takim przypadku – zanim faktyczny ojciec może uznać dziecko – najpierw musi zostać przeprowadzona sądowa procedura zaprzeczenia ojcostwa męża matki (byłego lub aktualnego). Pozew do sądu rodzinnego w tej sprawie może złożyć zarówno matka dziecka, jak i jej były mąż. Jakie nazwisko będzie nosić dziecko? Jednocześnie z uznaniem ojcostwa rodzice muszą złożyć w USC oświadczenie o tym, jakie nazwisko będzie nosiło ich dziecko. Możliwości są trzy – tak samo jak w przypadku dziecka małżeńskiego – może to być nazwisko matki, ojca lub nazwisko dwuczłonowe, składające się z obu tych nazwisk. Jeśli rodzice nie złożą oświadczenia co do nazwiska, będzie to nazwisko dwuczłonowe. Zobacz: Urlop ojcowski - wniosek, dokumenty, wynagrodzenie Są pary, które wybierają życie bez ślubu ze względów pragmatycznych, licząc na ulgi i przywileje dla samotnych rodziców. Trzeba jednak podkreślić, że takie postępowanie jest nie tylko nieuczciwe, ale też niezgodne z prawem. Ustawa z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych zawiera definicję samotnego rodzica – jest to panna, kawaler, wdowa, wdowiec, osoba pozostająca w separacji orzeczonej prawomocnym wyrokiem sądu lub osoba rozwiedziona (chyba że wychowuje wspólnie co najmniej jedno dziecko z jego rodzicem). A zatem kobieta, która żyje w nieformalnym związku z ojcem dziecka, nie może deklarować, że jest samotną matką (aby np. mieć pierwszeństwo w przyjęciu dziecka do żłobka czy przedszkola), bo jest to poświadczenie nieprawdy. Urlopy i zwolnienia lekarskie na dziecko w związku nieformalnym Matce urlop macierzyński i rodzicielski należy się zawsze – o ile pracowała i opłacała składki chorobowe – to jest oczywiste. A jak to jest z ojcem, który nie jest mężem matki? Jeśli uznał on dziecko i się nim opiekuje, to przysługują mu takie same prawa, jakie ma każdy ojciec. Może zatem wziąć urlop ojcowski, rodzicielski, wychowawczy, a także część urlopu macierzyńskiego (jeśli matka dziecka wykorzysta 14 tygodni, a potem chce wrócić do pracy). Oczywiście, aby ojciec mógł skorzystać z tych urlopów, sam musi mieć status pracownika. Urlop ojcowski w wymiarze dwóch tygodni przysługuje każdemu pracownikowi ojcu, niezależnie od tego, czy matka dziecka jest zatrudniona, czy nie. Natomiast z urlopu rodzicielskiego (jest udzielany po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego) ojciec może skorzystać wtedy, gdy matka urodziła dziecko jako osoba zatrudniona i ubezpieczona. Czytaj także: Koniec umowy o pracę a ciąża i urlop macierzyński Świadczenia dla rodziców bliźniaków Od 2016 roku uprawnienia do urlopów macierzyńskiego i rodzicielskiego dla ojca rozszerzono: może je otrzymać także w sytuacji, gdy matka nie ma do nich uprawnień (urodziła dziecko jako osoba bezrobotna, niepłacąca składek chorobowych), ale podejmie pracę w wymiarze minimum pół etatu, a dzieckiem w tym czasie zajmie się właśnie tata. Urlop ojcowski trzeba wykorzystać do ukończenia przez dziecko 24. miesiąca życia. Tata żyjący w nieformalnym związku może brać zwolnienie lekarskie na chore dziecko – dokładnie tak samo jak pozostali ojcowie. Nie wszyscy jednak wiedzą, że ojciec nowo narodzonego malucha może wziąć zwolnienie także na opiekę nad życiową partnerką, jeśli jej stan po porodzie uniemożliwia zajmowanie się dzieckiem. Zwolnienie takie (na maksymalnie 14 dni) może wypisać ginekolog lub lekarz pierwszego kontaktu. W 1990 roku dzieci z nieformalnych związków było zaledwie 6,2 proc., dziś to już ponad 25 proc., a więc odsetek ten wzrósł czterokrotnie! Jednak na tle innych krajów to wciąż niewiele – w Słowenii, Francji, Szwecji, Danii czy Belgii ze związków pozamałżeńskich rodzi się ponad połowa dzieci. W Bułgarii odsetek ten wynosi aż 58,8 proc., a w Czechach – 46,7 proc. W Polsce najwięcej nieślubnych dzieci – średnio co drugie – rodzi się na zachodzie kraju: w województwach zachodniopomorskim i lubuskim. Świadczenia pieniężne na dziecko w związku nieformalnym Rodzice żyjący bez ślubu mają takie samo jak małżonkowie prawo do zasiłków rodzinnych i innych świadczeń finansowanych z budżetu państwa. Prawo nie dyskryminuje w tym zakresie dzieci urodzonych poza małżeństwem. Jednak trzeba pamiętać, że w przypadku gdy świadczenie jest uzależnione od dochodu rodziny, należy wliczać do niego zarobki i dochody obojga partnerów, a nie tylko matki dziecka. Zasiłek macierzyński Jest to świadczenie wypłacane przez ZUS mamom i ojcom przebywającym na urlopie macierzyńskim, ojcowskim lub rodzicielskim. Przysługuje wszystkim rodzicom mającym uprawnienia do wymienionych wyżej urlopów – bez względu na to, czy są małżeństwem, czy nie – na takich samych zasadach. Warunkiem otrzymania zasiłku przez kobietę jest urodzenie dziecka w okresie, gdy była objęta ubezpieczeniem chorobowym, a dla ojca – status pracownika. Becikowe Jednorazowa zapomoga w wysokości 1000 zł z tytułu urodzenia się dziecka przysługuje także rodzicom żyjącym w konkubinacie, pod warunkiem że dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 1922 zł netto na osobę. Dochód rodziny to suma dochodów wszystkich członków rodziny, a więc należy uwzględnić dochody obojga rodziców dziecka, którzy mieszkają razem i tworzą wspólne gospodarstwo. Zasiłek rodzinny i dodatki do niego Jest to podstawowe świadczenie rodzinne, którego głównym celem jest częściowe pokrycie wydatków na utrzymanie także parom żyjącym bez ślubu, o ile spełniają kryterium dochodowe. Tu jednak próg jest bardzo niski: obecnie dochód na osobę nie może przekraczać 674 zł, a gdy dziecko jest niepełnosprawne – 764 zł. Pamiętajcie, by zliczać dochody wszystkich członków rodziny. Zasiłki są niewysokie: 95 zł miesięcznie na dziecko w wieku 0–5 lat, 124 zł na dziecko w wieku 6–18 lat, 135 zł na dziecko w wieku 18 - 24 lata. Stosuje się zasadę "złotówka za złotówkę" - nieznacznei przekroczony limit dochodowy na osobę nie oznacza całkowitej utraty świadczenia. Osoby, którym przysługuje zasiłek rodzinny, mogą się też ubiegać o wymienione poniżej dodatki. Dodatki do zasiłku rodzinnego: z tytułu urodzenia dziecka w wysokości 1000 zł (jednorazowo) z tytułu opieki nad dzieckiem w okresie korzystania z urlopu wychowawczego w wysokości 400 zł (miesięcznie) w z tytułu wychowywania dziecka w rodzinie wielodzietnej w wysokości 95 zł (miesięcznie) z tytułu rozpoczęcia roku szkolnego w wysokości 100 zł (raz w roku). Program 500 plus Świadczenie w wysokości 500 zł jest adresowane do dziecka, więc należy mu się bez względu na sytuację osobistą rodziców – czy są małżeństwem, czy nie. Sprawa jest prosta, jeśli para żyjąca bez ślubu ma tylko własne dzieci – wtedy otrzymają 500 zł na każde dziecko. Jeśli rodzice mają wspólne dziecko, a także wychowują dzieci z innych związków, to nawet jeśli nie są małżeństwem, wszystkie te dzieci wchodzą w skład rodziny, i też dostaną świadczenie według ogólnych zasad. Tak zwane "kosiniakowe" To potoczna nazwa świadczenia rodzicielskiego, które jest wypłacane od 2016 roku. Można powiedzieć, że jest to odpowiednik zasiłku macierzyńskiego dla kobiet, które dotąd nie miały uprawnień do stałych comiesięcznych świadczeń z tytułu wychowywania dziecka. Świadczenie to przysługuje każdej matce – także niezamężnej – która urodziła dziecko, a nie ma prawa do zasiłku macierzyńskiego, ponieważ nie opłacała składek chorobowych na ZUS. Mogą się o nie ubiegać kobiety bezrobotne, pracujące na umowę-zlecenie albo umowę o dzieło, studentki, rolniczki itd. – bez względu na dochody rodziny. Wysokość świadczenia to 1000 zł miesięcznie. W przypadku urodzenia jednego dziecka jest ono wypłacane przez 52 tygodnie, po urodzeniu bliźniąt – przez 65 tygodni, trojaczków – 67 tygodni itd. Rozliczanie podatków, ulga na dziecko Osoby żyjące w związku nieformalnym nie mogą wspólnie rozliczać się z podatku dochodowego. Niestety dotyczy to także sytuacji, gdy tacy partnerzy wychowują wspólne dziecko. Osoba żyjąca w nieformalnym związku, mieszkająca razem z partnerem i wychowująca z nim dziecko, nie może rozliczyć swoich podatków wspólnie z dzieckiem. Takie preferencje mają tylko małżonkowie albo osoby samotnie wychowujące dziecko. A zgodnie z ustawą o PIT za osobę samotnie wychowującą dzieci uważa się jednego z rodziców albo opiekuna prawnego, jeżeli osoba ta jest panną, kawalerem, wdową, wdowcem, rozwódką, rozwodnikiem albo osobą, w stosunku do której orzeczono separację. Ważne! Osoby żyjące w nieformalnych związkach, wspólnie mieszkające i wspólnie wychowujące swoje dzieci, nie mogą skorzystać ani z preferencji przewidzianych dla małżonków, ani z ulgi dla osób samotnie wychowujących dzieci. Czytaj także: Na czym oszczędzić pieniądze, gdy spodziewasz się dziecka? Czy wiesz, jakie masz prawa na porodówce? Pytanie 1 z 10 Czy w porodzie rodzinnym może uczestniczyć przyjaciółka? nie, w porodzie rodzinnym z definicji uczestniczyć może mąż nie, może to być wyłącznie osoba z rodziny tak, może

Są w szczęśliwym związku od 7 lat i nie chcieli ślubu. We wrześniu jednak się pobiorą Przekonują, że urzędowy papier czy błogosławieństwo kapłana nie jest im potrzebne.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-05-13 11:59:15 Hibiskus 5 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-13 Posty: 1 Temat: Koniec związku bez ślubu a poprosić o pomoc-podpowiedź bo nie wiem co naszego "związku"jest długa bo ponad 11 lat z przerwami..Od 5 lat mieszkamy razem a od prawie 3 mamy wspólnie pracuję bo każdą próbę podjęcia jakiejkolwiek pracy mój facet weryfikuje,że ta zła a ta niedobra itd..W związku z tym siedzę w domu i wychowuję dziecko,co za tym idzie jesteśmy na jego "utrzymaniu",ale sam tak chciał i ma do tego się(w darmowej szkole) dalej aby znaleźć pracę na dogodniejszych warunkach-żeby nie pracować na "zmiany".Teraz nagle coś mu odbiło i stwierdził,że muszę znaleźć jakąś prace bo on nie wyrabia,że nic w domu nie robię tylko wiecznie chcę pieniądze(owszem chcę ale nie dla siebie tylko na życie,na dziecko:pieluszki,mleko,buciki..)Stwierdził,że jeśli nie wezmę się za dom to on mi dziecko zabierze i będzie u jego rodziców a z nami koniec!!!Dziecko jest u moich rodziców,gdy ja wykonuję jakieś pracę np. na umowy jest taka możliwość,że on mi to dziecko zabierze??Nie wyobrażam sobie tego w żaden sposób!!Czy ma do tego prawo? Jestem załamana i proszę o góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie 2 Odpowiedź przez one girl 2012-05-13 12:10:42 one girl Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-03 Posty: 42 Odp: Koniec związku bez ślubu a ma takich podstaw, aby to dziecko Ci odebrać! Mój niedługo były mąż też straszył mnie takimi historiami. Też się bałam, załamywałam, ale byli przy mnie ludzie trzeźwo myślący, którzy zawsze mnie wspierali i wybijali z głowy takie myśli. On chce mieć nad Tobą przewagę i dlatego tak Cię straszy. Myślę, że powinnaś wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć myśleć za siebie, czy to Ty chcesz iść do pracy itd. Nie daj się zastraszyć głupkowi! Przepraszam za wyzwisko, ale utożsamiam się z Twoją sytuacją Bądź silna i nie daj się! Pozdrawiam serdecznie! 3 Odpowiedź przez zunia 2012-05-13 13:01:05 Ostatnio edytowany przez Lena (2012-05-14 15:20:19) zunia Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-13 Posty: 3 Odp: Koniec związku bez ślubu a dziecko. Witam moja historia jest strasznie duga i skomplikowana mam 4 dzieci mam 31 lat i kazdy zwiazek załozony zamyka mi sie na 4 latach to chyba pech jakis! mój pierwszy zwiazek mam z niego 3 dzieci ale był toksyczny byłam bita gwałcona i traktowana jak szmata udało mi sie uciec z tego koszmaru , poznałam faceta młodszego od siebie majac 24 lata a on tylko 21 nie dawałam sobie szans ze cos wyjdzie z tego bo przeciez jak to mozliwe ? kto wezmie sobie na kark 3 dzieci i do tego taki młody!:) myliłam sie zakochalismy sie w sobie, nauczyłam sie odnowa ufac zyc po prostu od nowa narodziłam sie lecz jego rodzice nie tolerowali dzieci mowili ze moge byc kolezanką jego i niestety zostawił mnie po 4 latach. I znowu zostałam sama nie chciałam juz nikogo, nie chciałam ranic dzieci, lecz dzieciom i mi bylo ciezko. Znow singielka w 2008 latem sasiadka wyrwała mnie na dyskoteke nie bardzo chciałam pójsc bo po co, ale zgodziłam sie. Na dyskotece ona sie bawiła ja siedziałam w koncie i nie bardzo miałam ochote na zabawe, ale podszedł do mnie ten jedyny światła zgasły świat sie zatrzymał spojrzałam na niego i amor strzelił mi w serce to była miłosc od pierwszego spojrzenia. Moja miłosc ta jedyna prawdziwa Wyszliśmy z dyskoteki, poszlismy na zewnatrz duzo rozmawialismy duzo wspólnego mielismy. Jego zostawiła dziewczyna mnie chłopak. Poprosił o numer telefonu, ale nie mielismy jak zapisac jemu ukradli telefon na dyskotece ja nie wzięłam:) wiec odpowiedziałam mu widac pisane bysmy sie nie spotkali. Na to on chwila momet nie nie kochana to nie ta bajka skoczył po kartke i dugopis do dja, podałam zapisał i juz z samego rana poprosił o spotkanie:) No i sie zaczęła nasza piekna ale krótka historia. Bylismy szczesliwi on chciał dziecko ja tez no i po 3 tygodniach zaszłam w ciązę Byłam szczesliwa ze wreszcie bede miec upragniona rodzine tego czego nigdy nie miałam, poznałam rodzicow jego polubili mnie i dzieci. W kazdym razie tak mi sie wydawało, dbali o mnie o ciaze i dzieci do mometu az sie nie urodziła im wnuczka potem pokazali jacy na prawde sa. Zresztą on tez pokazał jaki jest. Znikał na noce nie pracował utrzymywałam go z marnych alimetow nawet w ciazy udezył mnie wybaczyłam mu. Zbyt bardzo go kochałam. Obiecał ze to sie nie powtórzy ze to wina ze nie pracuje ze utrzymuje go, ale to tylko puste słowa w które wierzyłam. Kłócilismy sie on wyprowadzał sie potem wracał i tak sie ciągło. Nawet złapałam go jak macał inne kobiety to było straszne. Płakałam nie raz, łapałam go na esemesach z innymi dziewczynami mowiłam o tym jego mamie, on sie wykrecał ze jestem zazdrosna chorobliwie moze i tak ale wie co widziałam. Jego rodzina uznała mnie za wariatke ! Mimo tego dalej byłam z nim bo miałam coreczke z nim. Nie chciałam by wychowywała sie bez ojca tak jak 3 moich starszych dzieci, ale ile mozna patrzec jak traktuje mnie i dzieci. Nie nawidził starszej mojej corki, ciągle miał jakies ale do niej, wyzywał ja, to tylko dziecko. W grudniu 2011 przypadkiem siedziałam na kamerce na stronce gdzie kobiety i meżczyzni sie rozbieraja, siedziałam i gadałam z kolezanką mozna było dołączyc sie i pisac i poznałam tam duzo znajomych. fajnego {kolege} piszemy do tej pory, jest przyjacielem któremu moge sie zwiezyc. Moj facet uznał ze to zdrada poniewsz jak mozna pisac z facetem obcym i zwiezac sie, ale on sam ze mną nigdy nie rozmawiał, zawsze siedział na kompie, na tych swoich chorych gierkach. Potrafił wstac i usiasc i siedziec cały dzien grajac, do pracy nie szedł bo po co ja mu dawałam jesc palic potrafił wyczyscic mi konto nie myslec ze nie bedą dzieci co miały jesc. Wszystko było na mojej glowie nikt mi nigdy nie pomagał zawsze dawałam sobie rade gdy próbowałam pozyczyc pieniadze od jego rodzicow słyszałam odpowiedź nie dzwoncie bo nie mamy ! Ojciec emerytowany gornik i nie ma dla syna a dla corki zawsze miał nigdy nie chciałam wiele zawsze to były kwoty około 70 zł, ale coz ten co ma nigdy ci nie da, ale ci co biedy doznali i nie maja zawsze pomoga. Najsmieszniejsze jest ze jak chodziło o wypicie to zawsze rozpijali syna. Synus zawsze mogł wypic z rodzicami. Po co poprosic na chleb jak mozna sie napic i zapomniec ze dzieci sa głodne. Dzięki bogu był jeszcze moj przyjaciel wstyd bylo poprosic, ale poprosiłam go o kase i pozyczył bez zadnego ale i od tamtego dnia wiem ze moge liczyc na niego lecz wpadłam w sidła. On sie zakochał to juz nie jest zabawne. Moj zwiazek wiem ze jest toksyczny patologiczny, ale po tym co mi powiedział ze co usłyszałam załamałam sie usłyszałam duzo niemiłych słow i ze wstydził sie wychodzic ze mną wpadłam w szał, spakowałam go i wyrzuciłam za drzwi, to wszystko w nerwach. Żałuje strasznie bo wiem ze mimo tego on mnie kocha, ja jego, cierpie, strasznie płacze nocami, ale wydaje mi sie ze to jedyne wyjscie by odpoczac psychicznie i dzieci tez. Prosze napiszcie, doradzcie mi ... przepraszam za błedy lecz jestem rozumiem, dysleksja, problem, ale staraj się przynajmniej pisać z zachowaniem znaków interpunkcyjnych, polskich znaków i dużych liter na początku zdania. Jeśli zaś chodzi o ortografię to zawsze można skorzystać z pomocy programu Word, który podkreśli Ci wszelkie błędy. 4 Odpowiedź przez soniqueee222 2012-05-13 13:38:39 soniqueee222 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 567 Wiek: 30 Odp: Koniec związku bez ślubu a dziecko. Nie tak łatwo odebrać dziecko. Zwłaszcza, że ty jako matka zajmujesz się dzieckiem odpowiednio. Faceci zawsze straszą, mój były mąż też mnie szantazował, ze jak odejdę zabierze mi dziecko, nie miał jednak podstaw, a teraz po roku od rozwodu, już go dziecko nie interesuje. Spokojnie, nie daj się w to wmanewrować:) W moim życiu nie ma miejsca na miłość. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Gdyby nie ono, żyli byśmy bez ślubu. Tylko my to mieliśmy przegadane, dwoje ludzi po przejściach wie co jest w związku najważniejsze, na co machnąć ręką, a o co walczyć.
witam, Mam 29lat moja dziewczyna jest ode mnie mlodsza o 7 lat . Było wszystko dobrze dopóki nie pojawiły się jej pretensje o to że gdy dzwoni nigdy nie mam czasu porozmawiać, albo musze już kończyć itd. Albo że się spóźniam gdy sie umówimy na konkretną godzinę. ale jesli ja mówię ze będę wolny o godzinie 21 ona upiera się na 20, spóźniam się ponieważ nie wyrabiam wcześniej ze swoimi obowiązkami. Proszę o pomoc jak z nią rozmawiać aby to rozwiązać MĘŻCZYZNA, 27 LAT ponad rok temu Trudności w komunikacji par Konflikty w związku Psychologia Jak zachować dobre wrażenie zrywając? Mgr Magdalena Brabec Psycholog, Bydgoszcz 76 poziom zaufania Witam. W tych przykładach chyba wiek niewielkie ma znaczenie. 0 Mgr Edyta Kołodziej-Szmid Psycholog, Gdańsk 73 poziom zaufania Witam, jeżeli nie ma Pan czasu dla swojej dziewczyny trudno się dziwić,ze ma pretensje. Bycie w związku obliguje do rozmawiania, spotykania się, poświęcania czasu i uwagi. Bez tego ani rusz :) Pozdrawiam 0 redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Problemy rodzinne a nieporozumienie w związku – odpowiada Mgr Karolina Cwynar Dystans w związku od trzech miesięcy – odpowiada Mgr Zuzanna Starczewska Jak radzić sobie z brakiem zaufania w związku z alkoholikiem? – odpowiada Mgr Dorota Nowacka Rozstanie w związku u nastolatków – odpowiada Mgr Ryszard Chłopek Mama nie akceptuje mojej dziewczyny - jak mam ją do niej przekonać? – odpowiada Mgr Magdalena Brudzyńska Wsparcie partnerki, której rodzice nie akceptują związku – odpowiada Mgr Marta Belka-Szmit Konflikt i zmiana zachowania u partnera – odpowiada Mgr Kamila Drozd Dlaczego moja dziewczyna pisze z kolegami z pracy? – odpowiada Mgr Agata Hensoldt-Jankowska Zazdrość w związku i ograniczenie w kontaktach z innymi – odpowiada Mgr Barbara Szalacha Problemy w związku z młodszą kobietą – odpowiada Mgr Ilona Ciżewska artykuły Nigdy tego nie robiłam. Za dobrą cenę, oddam wszystko Podobno każdy mężczyzna marzy o tym, by być tym pi 10 zaskakujących sposobów, żeby zajść w ciążę Czy ciąża bez stosunku jest możliwa? Większość pow Jak stworzyć idealny związek? Obecnie większość osób chce stworzyć związek partn W dniu Ślubu przyjmijcie błogosławieństwo, niech dobry Bóg Was prowadzi, obdarzy chlebem, pokojem. i zdrowymi dziećmi. *** Życzę wszystkiego czego Wam trzeba: autostrady wiodącej do nieba, bez żadnych ograniczeń prędkości, do tego jeszcze ogromu radości. z każdego, coraz szczęśliwszego dnia, który spełnia Wasze marzenia. Dzień dobry, myślę, że ślub to bardzo indywidualna kwestia. Rozumiem, że mają Państwo cywilny i ślub kościelny miał być dla Pani dopełnieniem związku? Pytanie czym taki ślub jest dla Pani męża, czy nie chce go, bo nie chce go z Panią, czy nie chce go po uważa, że to nie potrzebne, że już go Państwo przecież mają, że obawia się bycia w centrum zainteresowania itp. Warto poważnie z mężem porozmawiać, dowiedzieć się z jakiego powodu nie chce ślubu kościelnego. Następnie myślę, że warto wspólnie podjąć decyzję co dalej. To o czym należy pamiętać, to o emocjach, żeby nie podejmować emocjonalnych decyzji, warto zawsze wszystko przemyśleć. Tak naprawdę po takiej szczerej rozmowie będzie Pani zapewne wiedziała czy ten związek nie ma sensu, czy to w ogóle nie jest problem w Państwa związku, a zupełnie w czymś innym. Pozdrawiam A. Pacia .